W Brotterode rozbiórka skoczni Inselberg zakończyła się sukcesem dopiero podczas drugiej próby. W piątek, krótko po godzinie 20:00 stalowa konstrukcja zaczęła ustępować. Dodatkowo ciężki sprzęt w postaci koparki dociskał podpory. Blisko 60-letnia stalowa wieża runęła na bok. Do jej rozbiórki wykorzystano technikę cięcia termicznego przy pomocy zdalnie sterowanych palników – nie zastosowano materiałów wybuchowych.
Podczas ubiegłotygodniowego podejścia z powodów technicznych operacja nie zakończyła się sukcesem. Zdaniem Petera Mittelsdorfa, dyrektora zarządzającego MB Spezialabbruch, która odpowiada za rozbiórkę Inselbergschanze, nie osiągnięto wymaganej temperatury 600-700°C, aby doszło do odkształcenia się stali. Tymczasem w ubiegłą sobotę podczas nieudanej operacji wyburzenia 56-metrowej wieży skoczni uzyskano wartość 300°C.
Sześć dni później niż zakładano, 4 lipca 2025 r. o 20:05 stara Inselbergschanze w 🇩🇪Brotterode przeszła do historii.
— Adam Bucholz (@Bucholz_Adam) July 4, 2025
W dniach 14-15 lutego 2026 roku, już na nowej skoczni, rozegrane zostaną zawody Pucharu Kontynentalnego #skijumpingfamily @Skijumpingpl pic.twitter.com/YwHOc5PjzH
Skocznia Inselberg ma zostać odbudowana. Władze lokalne – zarówno powiat, jak i miasto – szacują koszty inwestycji na około dwa miliony euro. W dniach 14-15 lutego 2026 r., już na "Neue Inselbergschanze", która ma mieć takie same rozmiary, zostaną rozegrane zawody Pucharu Kontynentalnego.
Na tle budowanych lub remontowanych w dzisiejszych czasach na jedną modłę skoczni narciarskich, ta w Brotterode o punkcie konstrukcyjnym K-105 i rozmiarze 117 m prezentowała się dość oryginalnie. - Bardzo lubię tę skocznię, jest fajna, ma stary rozbieg, gdzie na dojeździe w przejściu troszkę wciska. Czuć na niej taki fajny klimat starych czasów, a poza tym jest po prostu przyjemna i lot na niej też jest całkiem fajny - opowiadał nam swego czasu Stefan Hula, który wygrywał na tej skoczni. Zresztą nie on jeden spośród Polaków. Triumfy odnotowali tam również Krzysztof Biegun, Bartłomiej Kłusek, Tomasz Pilch i Kacper Juroszek.
Skocznia od lat nie przystawała jednak do dzisiejszych standardów FIS. Narciarska centrala już dobrych kilka lat temu nosiła się z zamiarem wykreślenia archaicznego obiektu ze swojego kalendarza, ale argumentem jej włodarzy był fakt, że rozgrywane tu zawody cieszyły się dużym zainteresowaniem publiczności. Zdarzało się, że zmagania skoczków śledziło około pięciu tysięcy widzów. Dzięki temu Inselbergschanze mogła liczyć na otrzymanie tymczasowych homologacji.
Miejscowi działacze w międzyczasie walczyli o środki na remont. Bezskutecznie. W 2022 roku lokalny samorząd zdecydował, że nie dopłaci brakujących funduszy na pilną renowację obiektu. Powodem miały być zaległości inwestycyjne związane z obiektami sportowymi wynoszące aż miliard euro. Odpowiedzialny za sport w regionie Helmut Holter powiedział wówczas w parlamencie stanowym: - Inselbergschanze nie ma znaczenia jako ośrodek treningowy dla sportów wyczynowych najwyższej klasy. Dlatego nie możemy inwestować w ten projekt. Nasze centrum sportów zimowych to Oberhof.
Włodarze Inselbergschanze postanowili się jednak nie poddawać. Uprosili FIS o warunkową licencję dla skoczni na kolejny sezon, a sami zakasali rękawy i rozpoczęli dalsze poszukiwanie środków. Tym razem się udało. W lutym 2022 roku rada powiatu zdecydowała o przekazaniu brakujących funduszy na przebudowę skoczni. W 2024 roku rozegrano po raz ostatni na starej skoczni zawody Pucharu Kontynentalnego.
Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu
Zaloguj się