Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

"Skoki to nasza pasja" (+ filmiki)

W Polsce, obok środowiska profesjonalnych skoczków narciarskich, trenujących w klubach pod okiem wykwalifikowanych szkoleniowców, jest spora grupa zapaleńców, którzy we własnym zakresie budują skocznie i organizują małe, amatorskie zawody w skokach na nartach zjazdowych. Są to przede wszystkim ci pasjonaci, którzy z różnych przyczyn nie mają dostępu do profesjonalnego szkolenia. Dwóch obecnie dwudziestoletnich skoczków z podkrakowskiej Skawiny postanowiło pójść o krok dalej i spróbować wejść w świat "prawdziwych skoków narciarskich". Mimo, że nie mają trenera, to skaczą na profesjonalnym sprzęcie i biorą udział w oficjalnych zawodach. Zapraszam do lektury wywiadu z Krzysztofem Leśniakiem i Krzysztofem Totą.


Skijumping.pl: Skąd się wzięło u was zainteresowanie skokami? Czy to zasługa sukcesów Adama Małysza, czy już wcześniej pasjonowała was ta dyscyplina sportu?

Krzysztof Leśniak-Krzysztof Tota: Nasze zainteresowanie skokami rozpoczęło się, kiedy Adam Małysz zaczął wygrywać zawody. Takie mini zabawy w skoki (imitacje) zaczęliśmy już będąc w szkole podstawowej.

Skijumping.pl: Jak wyglądały początki waszych treningów?

KL-KT: Nasze treningi zaczęły się od czystej imitacji, nie mieliśmy żadnej praktyki na skoczni. Skakaliśmy głównie z trzymetrowych górek. Tą zabawę kontynuowaliśmy również będąc w gimnazjum. Skakaliśmy ze schodów, odbijając się z pozycji dojazdowej, prostując nogi w kolanach. Przeskakiwaliśmy wtedy około 11 schodów.

Skijumping.pl: Jaki był następny etap w waszych treningach? Zaczęliście budować małe skocznie?

KL-KT: Tak, niedaleko domu zbudowaliśmy własnoręcznie skocznię, a dokładnie był to sam rozbieg, ponieważ ukształtowanie terenu nie pozwoliło na wyprofilowanie zeskoku. Była to malutka skocznia ale to na niej rozpoczęliśmy skoki, na nartach zjazdowych. Poza tą skocznią budowaliśmy sztuczne progi na górkach, które pozwalały nam na poprawianie rezultatów. I dzięki tym górkom przyzwyczajaliśmy się do dużych prędkości. Ćwiczyliśmy też równowagę podczas lądowania, chociaż nasza parabola lotu była niska. Mniej więcej w ten sposób rozpoczęła się nasza przygoda ze skokami narciarskimi.

Skijumping.pl I w końcu zapisaliście się do klubu. Co wam to dało?

KT: Z tym klubem to nie było tak łatwo jak to wygląda. Wiele prób zapisania się do klubu skończyło się porażką (w Zakopanem, w Wiśle), ponieważ nie traktowano nas poważnie. Z czasem kolega Krzysztof Leśniak zaczął promować nas w Internecie, na forum skoków narciarskich, szukał po wszystkich możliwych linkach, aż udało mu się dotrzeć do klubu LKS JAWOR JAWORNIK, znajdującego się pod Myślenicami. Klubowy trener po obejrzeniu naszch skoków na zwykłych nartach uwierzył w nas i dostrzegł w nas talent. Kupiliśmy wtedy profesjonalny sprzęt skokowy, lecz zarazem nieproporcjonalny do naszego wzrostu (krótkie narty, zapięcia sprężynowe i kombinezony w których się "topiliśmy" oraz buty w opłakanym stanie). Na takim sprzęcie rozpoczęliśmy profesjonalne skakanie. Treningi odbywały się we własnym zakresie, ponieważ brak funduszy w klubie nie pozwalał nam na wyjazdy np. do Zakopanego. Byliśmy tym bardzo rozczarowani, ponieważ nasi klubowi koledzy mieli taką możliwość. Zrozumieliśmy wtedy, że tak naprawdę klubowi chyba nie zależy, abyśmy się rozwijali w tym sporcie. Powróciliśmy zatem do skakania na własnoręcznie zbudowanych skoczniach, ale już używając profesjonalnego sprzętu. Trwało to mniej więcej rok czasu.

Skijumping.pl: Po roku nastąpił przełom? Nadal reprezentujecie klub z Jawornika...

KL-KT: Na zawodach ten klub jest tylko naszą "okładką" pod którą się podpisujemy. Bo z tego co nam wiadomo ten klub został zawieszony, zabrano nam legitymacje członkowskie. Jeśli chodzi o przełom to po roku czasu Krzysztof Leśniak odnalazł w internecie konkakt z trenerem klubu w Gilowicach, panem Mirosławem Pyclikiem. Dzięki temu wspaniałemu człowiekowi otworzyły nam się szeroko drzwi do świata skoków narciarskich. W Gilowicach mieliśmy okazję pierwszy raz poskakać na igielicie. I od roku 2007 do dziś jest to nasz stały punkt trenigu. Tam szlifujemy formę i dzięki kilku radom pana Mirosława polepszamy swoją technikę skakania. Na treningi jeździmy z naszym kolegą, Pawłem Jakubusem, który nam pomaga od strony technicznej (nagrywa nasze skoki kamerą).

Skijumping.pl: Czemu zatem nie zmienicie przynależności klubowej na Gilowice, skoro już tam trenujecie? Co stoi na przeszkodzie?

KL-KT: Uważamy że nasz wiek nie pozwala nam zapisać się do tego klubu, ponieważ trenują tam tylko bardzo młodzi zawodnicy. Cały czas szukamy jednak klubu, który nie boi się wyzwań i pozwoli nam się sportowo rozwijać. Wierzymy, że taki znajdziemy.

Skijumping.pl: Jak często obecnie trenujecie na skoczni?

KL: Różnie. Co tydzień lub co dwa tygodnie.

Skijumping.pl: Skakaliście już na większych skoczniach niż te w Gilowicach?

KL- KT: Tak, zaliczyliśmy skocznie w Zagórzu, Goleszowie i Zakopanem (k-35 i dwa skoki na K65).

Skijumping.pl: Czy Gilowice oprócz możliwości treningowych wspomogły was również nowym sprzętem?

KL: Mnie Pan Mirosław załatwił buty i kostki do zapięć. Oczywiście zapłaciłem za to z własnej kieszeni.
KT: Ja dostałem tylko kostki.


Skijumping.pl: Czyli o sprzęt musicie się troszczyć we własnym zakresie. Czy w nadchodzącym letnim sezonie wystartujecie w zawodach gdzieś poza Gilowicami?

KL-KT: Cały sprzęt jaki posiadamy jest kupiony we własnym zakresie, a jeśli chodzi o zawody to czas pokaże. Plan mamy taki, żeby wystartować w Zagórzu. Choć będzie ciężko bo to jest kawał drogi. Oczywiśćie o transport też musimy zadbać sami, podobnie jak o zgłoszenie do zawodów.

Skijumping.pl: Skąd czerpiecie motywację do treningów? Macie przecież o wiele trudniej niż inni polscy skoczkowie...

KL-KT: Skoki to nasza pasja. Brniemy do przodu z nadzieją, że uda nam się osiągnąć taki poziom, aby skoczyć na Wielkiej Krokwi. Wierzymy,że uda nam się wystartować w Lotos Cup, a marzeniem jest dostanie się do kadry B, chociaż wiemy, że to będzie ciężkie do osiągnięcia.

Skijumping.pl: Jakie dotychczasowe osiągnięcie w skokach cenicie sobie najbardziej?

KL-KT: Skok w Zakopanem na K-65 i udział w zawodach, a tegorocznym marzeniem jest skok na Średniej Krokwi (k-85). Mamy plan aby wcześniej potrenować w Szczyrku, a jeśli będzie możliwość, to również skoczyć na Skalitem (K-95).

Skijumping.pl: Powiedzcie jeszcze czym zajmujecie się na co dzień, oczywiście poza skokami.

KL: Ja się jeszcze uczę, zaocznie. W tej chwili nie pracuję.
KT: Ja pracuję, swoją edukację już zakończyłem (śmiech).
KL-KT:
Razem w tygodniu organizujemy sobie dwa treningi: bieg, trening siłowy, imitację. Poza tym lubimy drifting samochodem, surfowanie po Internecie, tworzenie teledysków z naszych treningów i wiele innych rzeczy.


Skijumping.pl: Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w dalszych treningach.

KL-KT: Serdecznie dziękujemy i pozdrawiamy wszystkich naszych kibiców.

Z Krzysztofem Leśniakiem i Krzysztofem Totą rozmawiała Barbara Niewiadomska

Zobacz galerię zdjęć skoczków ze Skawiny

Filmik 1


Filmik 2

Filmik 3

Filmik 4

Filmik 5

Filmik 6

Filmik 7