Strona główna • Skoki Narciarskie

O długowiecznych skoczkach narciarskich

Czy zastanawialiście się nad przyczyną fali powrotów znanych zawodników na skocznie, która ma miejsce w ostatnim czasie? Oprócz Janne Ahonena i Alexandra Herra na trasach biegowych i skoczniach narciarskich pojawi się znów specjalista od kombinacji norweskiej, Felix Gottwald, dwukrotny Mistrz Olimpijski z Turynu. Powodów, jakie skłaniały do myśli o powrocie tych ponad trzydziestoletnich już zawodników było na pewno dużo, kto wie czy sensacyjna postawa weterana japońskich skoków, Takanobu Okabe nie była jednym z nich.


Zawodnik klubu Snow Brand w minionych sezonach obalił mit, że skoki to dyscyplina tylko dla ludzi młodych, pokazał, że można odnosić sukcesy nawet zbliżając się do czterdziestego roku życia. Być może natchnął w ten sposób wyżej wymienionych skoczków, którzy obserwując dalekie loty Japończyka dostrzegli swoją szansę na dołączenie do kolekcji kolejnych laurów. Ahonen zapowiedział, że na pewno nie wraca na jeden sezon, a Herr za główny cel stawia sobie dobry występ podczas Igrzysk Olimpijskich w Soczi w 2014 roku. 33-letni Gottwald również zapewne nie wraca po to, by w przyszłym roku ponownie zawiesić narty na haku.

Takanobu Okabe, jak sam mówił, przed sezonem wcale nie był pewien czy uda mu się jeszcze osiągnąć formę pozwalającą na występy w Pucharze Świata. Sezon rozpoczął późno, bo w połowie stycznia, ale za to jak rozpoczął! Zwyciężył w konkursie Pucharu Kontynentalnego w Sapporo na Miyanomori. Znokautował swoich rywali, pokonując drugiego, Jona Aaraasa aż o 23 punkty. Sukces powtórzył na dużej skoczni, gdzie po skokach na 141 i 139 metrów wyprzedził rodaka, Funakiego o blisko 37 punktów.

Tak dobre rezultaty nie mogły ujść uwadze trenera Kariego Yliantilli. Okabe rozpoczął regularne występy w Pucharze Świata, pojechał też na Mistrzostwa Świata do Liberca. Zapamiętaliśmy go jako tego, który zabrał nam miejsce na podium podczas konkursu drużynowego na tej imprezie. Oddał dwa znakomite skoki na 127 i 135 metrów, czym zapewnił drużynie Japonii brązowy medal. Wreszcie 10 marca podczas konkursu Pucharu Świata w Kuopio odniósł zwycięstwo w zawodach Pucharu Świata stając się ich najstarszym triumfatorem. Miał wtedy dokładnie 38 lat, 4 miesiące i 12 dni. Było to jego pierwsze podium PŚ od trzech lat. Kiedy mowa o Takanobu Okabe automatycznie przywołuje mi się skojarzenie z karierą kameruńskiego piłkarza, Rogera Milli, który stał się najstarszym uczestnikiem finałów Mistrzostw Świata. W 1990 roku podczas Mundialu we Włoszech miał 38 lat, strzelił cztery bramki, w tym dwie w dogrywce meczu z Kolumbią, które dały jego reprezentacji awans do ćwierćfinału. Cztery lata później na mistrzostwach w USA jako 42-latek zdobył honorowego gola w meczu z Rosją. Międzynarodowy poziom osiągnął w wieku, w którym większość jego kolegów po fachu rozstaje się z profesjonalnym futbolem. Między tymi dwoma sportowcami dostrzec można liczne analogie.

Ale Okabe to nieodosobniony przypadek. Japończycy w ostatnim czasie przyzwyczaili nas do tego, że ich kariery trwają zdecydowanie dłużej niż ich kolegów ze Starego Kontynentu. Przypomnijmy, że Masahiko Harada startując na igrzyskach w Turynie liczył sobie prawie 38 lat. Niestety został zdyskwalifikowany za nieprzepisową długość nart. Broni nie składa w dalszym ciągu 36-letni Noriaki Kasai, który we wspomnianym zestawieniu najstarszych triumfatorów konkursów PŚ znajduje się na drugiej pozycji. Kiedy 28 lutego 2004 roku wygrywał zawody w Salt Lake City liczył sobie 31 lat, 8 miesięcy i 22 dni. W dalszym ciągu prezentuje wysoki poziom sportowy. W minionym sezonie udało mu się znaleźć na podium pucharowych zmagań w Willingen, zajął trzecie miejsce, był też w składzie brązowej drużyny z mistrzostw w Libercu. Ostatniej zimy po dłuższej nieobecności kibicom przypomniał o sobie 34-letni, bardzo utytułowany skoczek, Kazuyoshi Funaki. Zajął drugie miejsce w konkursie COC, zdobył też pierwsze po kilku latach przerwy punkty Pucharu Świata. W najbliższych miesiącach prawdopodobnie będzie walczył o stałe miejsce w pierwszej reprezentacji swojego kraju.

Ale nawet Japończykom za niedościgniony wzór może służyć skoczek znad Wisły. Jedną z najdłuższych karier w historii skoków narciarskich może się pochwalić zakopiańczyk, Stanisław Marusarz. Jego pierwsze skoki na Krokwi datuje się na 1925 rok, kiedy to polski zawodnik miał dwanaście lat. Karierę zakończył w 1957 roku, zajmując czwartą lokatę na Mistrzostwach Polski. Miał wtedy 44 lata. Na nartach skakał przez ponad 30 lat swojego życia. Ktoś dokonał obliczeń, że Marusarz oddał łącznie około 10 tysięcy skoków i przeleciał w powietrzu w sumie 650 kilometrów.

W 1955 r. norweski, legendarny skoczek Birger Ruud, w jednym z wywiadów oświadczył: „Stanisław Marusarz stanowi fenomen zwycięstwa tężyzny fizycznej nad czasem – czterdzieści parę lat życia i ponad dwadzieścia lat na skoczniach świata i wciąż nie utracone miejsce w światowej czołówce. Nie znam podobnego faktu w historii światowego narciarstwa.”

W 1966 roku mając 53 lata raz jeszcze przypiął narty i wystąpił jako przedskoczek podczas konkursu Turnieju Czterech Skoczni w Garmisch-Partenkirchen. Marusarz nie skakał na nartach przez 9 lat i decyzja o wykonaniu takiego skoku spotkała się ze sporym zdziwieniem sędziów. „Dziadek” po latach tak opisał tę sytuację w swojej książce autobiograficznej „Na skoczniach Polski i świata”: „Na trybunie sędziowskiej poruszenie. Medytacje i targi trwały prawie kwadrans. Wreszcie nie tylko zgodzono się na skok, ale organizatorzy podali jeszcze przez megafony esencję mojego życiorysu poczynając od 1927 roku. Publiczność przyjęła mnie gorąco, a gdy spiker dodał istotny szczegół z mojej metryki, że mam 54 lata, na trybunach wybuchł prawdziwy entuzjazm. Później nastąpiła absolutna cisza. Zdawałem sobie sprawę, że muszę oddać skok poprawny stylowo i nie tyle długi, co ładnie wykończony. Za żadną cenę nie wolno mi upaść! Z chwilą przypięcia nart odeszła wszelka trema. Doskonale mi się jechało do progu, odbiłem się lekko i trzymając ręce przy tułowiu wylądowałem pewnie i miękko. Robiąc już na wybiegu ostatnią ewolucję śmignąłem obok pierwszych rzędów trybun. Widzowie ujrzeli skoczka w wizytowym garniturze, pod krawatem. Ale chyba nie to wywołało ów grzmot braw i donośne - Hurra! Ludzie szaleli. Później powiedziano mi jakoby w tych zawodach nikt nie miał tak pewnego lądowania. Skoczyłem 66 metrów!”.

Może się zdarzyć, że niezmordowany i uparty Takanobu Okabe wraz z kolegami z reprezentacji zapoczątkuje nowy trend i znacznie przesunie górną granicę wieku skoczków występujących w Pucharze Świata. Nie miałbym nic przeciwko żeby w ów trend wpisał się Adam Małysz i wzorem zawodników japońskich oraz swojego wielkiego poprzednika z Zakopanego nie spieszył się z zakończeniem sportowej kariery.

opracowano na podstawie:

fis-ski.com

wikipedia.pl

Wojciech Szatkowski, Jacek Włodyga, Rafał Gucia: multimedialna "Encyklopedia Skoków Narciarskich 2004"

Stanisław Marusarz: „Na skoczniach Polski i świata”.