Strona główna • Inne

Skandaliczne wypowiedzi komentatora TVP

Wielki szok wśród wielu fanów skoków wywołały wczorajsze reakcje po triumfie Niemca Svena Hannwalda, jakich dopuścił się komentator TVP 1, Krzysztof Miklas. Ślady oburzenia pojawiły się również w mediach.

Adam Małysz jechał na Turniej Czterech Skoczni jako faworyt, stąd doznana "porażka"( która w rzeczywistości jest wielkim sukcesem) wywołała fale dyskusji na temat jej przyczyn. Podczas gdy większość wymieniała wśród nich obniżkę formy naszego czołowego skoczka, zmęcznie fizyczne jak i psychiczne, czy nawet poważną infekcję grypową, znaleźli się ludzie, którzy postanowili zinterpretować to zupełnie od innej strony.

Niestety przy takich debatach nie sposób uniknąć niesprawiedliwych sądów i świadomych prowokacji. Jednak to co zaprezentował wczoraj komentator TVP nie było niewinnym i sumiennym poinformowaniem widzów o tym " co się dzieje" czy tym bardziej zwyklym wyrażeniem swoich odczuć ( co zresztą w tym fachu jest po prostu uznawane za nieprofesjonalizm). Krzysztof Miklas przekroczył wszelkie granice przyzwoitości, łamiąc jednocześnie etykę swojego zawodu.

Dla tych, których zbawienna intuicja popchnęła do oglądania przyprawionej sympatycznymi i sprawiedliwimi komentarzami Marka Rudzińskiego relacji na Eurosporcie przypomnę na czym polegało niedopuszczalne zachowanie Miklasa.

Nie będę zagłębiać się w serię pseudozarzutów, jakie popłynęły z łączy satelitarnych w czasie pierwszych trzech konkursów. Mówiąc w skrócie: pan Krzysztof nie krył swojej niechęci do prowadzącego od początku w klasyfikacji turnieju Svena Hannawalda. Jego nieuzasadniony żal, rozczarowanie, czy jakkolwiek to nazwać osiągnęły apogeum po finale w Bischofschofen. Brak obiektywizmu, szerzenie teorii spiskowych- oto ich konsenkwencje.

Jeszcze przed końcem drugiej serii, kiedy zwycięstwo Svena Hannawalda było niemal przesądzone, Miklas stwierdził, że "w szatni"( gdzie jak sam powiedział dziennikarze nie mają wstępu) chodzi plotka, jakoby Sven i Martin Schmitt od początku turnieju znikali wszystkim z pola widzenia na około 15 minut- prawdopodobnie po to, by poddawać się nieznanym zabiegom. "może nie są jeszcze powszechnie praktykowane? mam nadzieję ze są legalne"- dodał. Nie tylko nie była to informacja, na której zależałoby fanom skoków( życzących sobie raczej rzeczowych wiadomości- takich w komentarzach pana Krzysztofa niestety brakuje), lecz przede wszystkim jak na razie bezpodstawna sugestia na miarę brukowych pism. Kiedy wszyscy wiedzieliśmy już, ze Sven Hannawald został historycznym zwyciezcą TCS, uczucia podziwu zostały przyćmione żenującym przedstawieniem w reżyserii Krzysztofa Miklasa. Otóż już po chwili głośno wyraził on swoje wątpliwości na temat nagłej przewagi Niemca( rzekomo nie jako jedyny). Po małym wprowadzeniu typu " ja absolutnie nie chcę nic sugerować" zwyczajnie oskarzył Hannawalda o stosowanie niedozwolonych środków dopingujących!

Gdy obraz na chwilę przeniósł się do studia w Warszawie, na twarzach zebranych w nim gości zobaczyliśmy zwykłą konsternację. Szybko głos zabrał Włodzimierz Szaranowicz, który po delikatnym( co zrozumiałe) odparciu zarzutów pod tytułem "doping" przypomniał, że Sven Hannawald od paru lat jest jednym z czołowych skoczków świata, a przede wszystkim aktualnym mistrzem w lotach narciarskich. Odpowiedź Miklasa była natychmiastowa: " w Vikersund panowały zmienne warunki atmosferyczne".

W tym momencie zostały przekroczone wszelkie granice...

To, co się stało, nie można nazwać inaczej niż skandalem. To pewnie dlatego już parę godzin po incydencie, negatywne oceny pojawiły się między innymi w portalu "GW" oraz w programie publicystycznym TV Puls "Piątka u Semki". Powtórzę jeszcze raz to, o czym pisalam już na forum( gorąco zapraszam do zamieszczania na nim swoich wypowiedzi...): takich spraw nie należy puszczać mimo uszu, banalizować.

Po pierwsze Krzysztof Miklas obraził wszystkich prawdziwych fanów skoków narciarskich, którzy śledząc te dyscyplinę oczekują pięknych wyników, a nie naruszających ideały rywalizacji chamskich wypowiedzi, których komentator po prostu nie ma prawa się dopuścić!

Inna sprawa: relacje w telewizji publicznej oglądają miliony widzów( średnio 8, czasami nawet 10). Takie zainteresowanie skokami w Polsce obserwujemy dopiero od roku. Rodzi nam się więc niemal nowe pokolenie fanów wyrosłych na sukcesach Adama Małysza i... rzemiośle komentatorskim Krzysztofa Miklasa. To już powód sam w sobie, by być oburzonym patrząc, na co pozwala sobie ten dziennikarz. Niepokoi myśl, ilu ludzi( oczywiście również tych, którzy oglądają skoki od lat) uwierzy w jego szyderstwa? Jak wielu z nich przyjedzie do Zakopanego i postanowi glośno wtórować wypowiedziom komentatora( który miejmy nadzieję nie będzie już siedział w jednej z dziennikarskich budek pod skocznią)? "Harrachov, akt drugi"- to nie zapowiada się ciekawie.

Nie można pozwolić, aby w Telewizji Publicznej( za której oglądanie musimy zresztą płacić abonament) dochodziło do takich incydentów( który miejmy nadzieję nie wyjdzie na światło dzienne poza granicami Polski). Niekomptetencję można było jeszcze jakoś znieść- skandaliczne wypowiedzi nie są już do zaakceptowania.

Osobiście namawiam fanów skoków narciarskich do bojkotu- przełączania telewizora na Eurosport, w momencie kiedy pojawia się komentarz Krzysztofa Miklasa.

Wszystkich oburzonych (nie tylko ostatnimi poczynaniami Krzysztofa Miklasa) w tym samym stopniu jak ja zapraszam do wyrażenia swoich odczuć pod adresem mailowym TVP feedback@tvp.pl.

Uprzedzam też wszystkich, którzy zechcą napisać, ze Sven Hannawald stosuje niedozwolony doping: nie o to w tym chodzi. I jeszcze małe pocieszenie- wysłannikiem TVP na olimpiadę będzie prawdopodobnie Wlodzimierz Szaranowicz