Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz: "Nie wiem kiedy skończę karierę"

Nieobecny podczas finałowych zawodów LGP w Klingenthal Adam Małysz myślami jest już na igrzyskach w Vancouver. W rozmowie z Gazetą Codzienną mistrz przyznał, że wszystkie działania, które obecnie wykonuje są bezpośrednio ukierunkowane na sukces olimpijski.


"Olimpiada to najważniejsze wydarzenie w sezonie, pod jej kątem się przygotowuję. Każdy konkurs jest ważny, do każdych zawodów pochodzi się poważnie. Nie jest tak, że np. do Letniej Grand Prix podchodzi się bardziej na luzie, niż do konkursów zimowych. Teraz wszystkie działania skoncentrowane są na olimpiadzie. Czy uda się trafić z formą idealnie na igrzyska, tego wyliczyć się nie da, ale to będzie najważniejsze wydarzenie w nadchodzącym sezonie." - mówi z przekonaniem Małysz.

Najlepszy polski skoczek jak twierdzi nie podjął jeszcze decyzji o terminie zakończenia swojej kariery:

"Co jakiś czas media naciskają na mnie, żebym podał dokładną datę. W okresie bez formy tak mnie męczono, czy to już koniec, że zdenerwowany w końcu powiedziałem, że kończę. Po czym pojechałem na konkursy w Skandynawii i stanąłem na podium. Nie wiem, kiedy zakończę karierę. Pojawiają się głosy, że jestem już za stary. Na pewno odejdę, gdy skakanie przestanie sprawiać mi radość, gdy zabraknie motywacji. A mało kto wie, że z biegiem lat człowiek musi o wiele więcej wysiłku włożyć w osiągnięcie optymalnej formy. Z jednej strony człowiek lepiej się czuje po treningu, z drugiej strony wciąż trzeba dawać z siebie więcej."

Wiślanin przyznał też, że popularność jego osoby jest w tej chwili znacznie mniej uciążliwa dla niego niż kiedyś:

"Teraz i tak mam się lepiej, już nie ciągnę skoków sam, chłopaki odnoszą coraz więcej sukcesów, widać to w konkursach. Sukcesy Justyny Kowalczyk przeniosły uwagę na narciarstwo biegowe. Justyna przyznała się, że nie do końca wiedziała, jak uciążliwa może być popularność, kiedy ludzie przychodzą nawet w środku nocy. To samo mówi Tomek Sikora. Popularność jest miła, ale też bardzo przeszkadza w pracy, treningach. Wszystko zależy od ludzi, a są tacy, którzy mają niesamowite czasem pomysły i nie rozumieją, że jest się przy tym wszystkim normalnym człowiekiem. Mnie na skoczni kibice zawsze pomagają, ale poważnym utrudnieniem są na treningu. Część rozumie, że ja wtedy jestem w pracy, maksymalnie koncentruję się na treningu, dobrych skokach. Do dyspozycji kibiców jestem później. Są jednak i tacy, którzy tego nie rozumieją, od razu zarzucają, że jestem niedostępny, zadufany. Czasem to już gardło boli od mówienia, że autografy dam po treningu."

Rozmawiała Katarzyna Koczwara