Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Łukasz Kruczek: "Nie był to jednostkowy przypadek"

W pierwszym konkursie drużynowym nasi zawodnicy zajęli dobrą piątą lokatę. Zwycieżyli faworyci Austriacy przed Niemcami i Finami. Łukasz Kruczek jest zadowolony z postawy naszych skoczków, ale nie z kontrowersyjnych decyzji jury.

Po zakończeniu rywalizacji o komentarz poprosiliśmy trenera naszej kadry Łukasza Kruczka. "To jest taka skocznia, ona jest bardzo selektywna. Taką samą sytuację mieliśmy wczoraj. Jeśli jest mocno w plecy zaraz za progiem, to nawet super skaczący zawodnik nie jest w stanie dolecieć na to powietrze noszące. I to stało się w przypadku Adama, to samo było w przypadku Kamila , Evensena, Schlierenzauera, także nie był to jednostkowy przypadek. Tak jest ten konkurs przeprowadzany, można go było przeczekać z zawodnikami, nie puszczać w takich warunkach. Trochę śmiesznie, nawet nie śmiesznie a przykro" - ocenił na gorąco nasz szkoleniowiec.

Adam Małysz nie zdołał zakwalifikować się do sobotniego konkursu indywidualnego. "To był taki sam skok jak wszystkie. Warunki były mocne z tyłu. W samym momencie jak siedział na belce nie było aż tak źle, jednak jak się włączyło zielone światło to było z każdą sekundą gorzej" - dodał Kruczek.

"Nie ma czegoś takiego jak korytarz, w tym momencie na to nie patrzą. Jest to taka sprawa umowna, nie jest to objęte przepisami. Właściwie można puścić zawodnika przy dowolnych warunkach, nie powinno się ale można. Trzeba tylko zachować zdrowy rozsądek w trosce o bezpieczeństwo. Ten konkurs oraz kwalifikacje sprawiały wrażenie, że to się robi na siłę" - mówił dalej trener.

W naszej drużynie najsłabszym ogniwem dziś był Piotrek Żyła. "Odrobinę słabiej skakał Piotrek w stosunku do tego co tu pokazał wczoraj. W jego skokach nie było swobody, były takie sztywne. Natomiast pozostała trójka Adam, Kamil i Krzysiek skoczyli swoje" - skomentował trener. "Z miejsca można być zadowolonym, z przebiegu konkursu nie, zwłaszcza z tych perturbacji z wiatrem" - dodał.

Po zakończeniu drugiej serii skoków, jury zdecydowało o anulowaniu serii. "To też jest powód do dyskusji, ponieważ wszyscy zawodnicy z tej drugiej grupy skoczyli. Zwróciliśmy się z zapytaniem dlaczego nie zostało to zaliczone. Były tłumaczenia ze strony jury, ale jury ma nad nami przewagę i decyduje. Mielismy tam dobrą sytuację wyjściową, bo nie skoczyli tam ani Norwedzy ani Austriacy a wszyscy za nami skoczyli słabsze skoki i byliśmy na prowadzeniu" - powiedział Łukasz Kruczek.

Jednak trener z optymizmem mówi o skokach naszych reprezentantów. "Dzień bardzo dużych kontrowersji, bardzo dużych zmian. Myślę, że te skoki chłopaków pokazały, że są w stanie nawiązać walkę z najlepszymi".

"W zeszłym roku to miejsce było takie bardziej wymęczone, oni skoczyli swoje ale bardziej oparte na pomyłkach innych. A dziś była walka, bo czwartego miejsca nie przegraliśmy wiele tylko 2,7 punktów za Rosjanami"

W kwalifikacjach z dobrej strony pokazał się Marcin Bachleda, dla którego nie było miejsca w drużynie. "Nie można gdybać co by było gdyby Marcin skakał, ponieważ każdy zawodnik jest inny i inaczej się zachowuje. Postawiliśmy na taki eksperymentalny skład, po skokach Piotrka, który skakał wczoraj podobnie i równo. Dlatego postawiliśmy na niego" - mówił trener.

Najrówniejszym zawodnikiem w Kuusamo jak na razie jest Krzysiek Miętus. "Tak od pierwszego skoku wszystkie skoki ma równe. Nawet mu czasem ten tylni wiatr nie bardzo przeszkadza, wychodził z tego obronną ręką i myślę, że jest to taki zawodnik, z którego w przyszłości będziemy mieć więcej aniżeli teraz. Patrząc na to jak skakał w lecie, to ten poziom jest utrzymywany do teraz z pewnymi wahaniami, ale te wahania są w takiej normie dziennej" - zakończył Łukasz Kruczek.

Korespondencja z Kuusamo, Tadeusz Mieczyński i Anna Szczepankiewicz