Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Łukasz Kruczek: "To może być kwestia pozycji najazdowej"

Łukasz Kruczek nie mógł być w pełni zadowolony z przebiegu dzisiejszych kwalifikacji w Bischofshofen. W jutrzejszych zawodach zobaczymy tylko trzech polskich skoczków.

"Z Krzyśkiem Miętusem nic się nie dzieje, odbił się już od dna, tzn. tego, co skakał w Innsbrucku. Tam miał problemy z pozycją dojazdową, a dziś już te skoki wyglądały lepiej, brakuje jeszcze tylko w nich takiego przekonania. Jutro Krzysiek będzie tu skakał jako przedskoczek. Stefan skacze coraz lepiej, ale popełnia jeszcze małe błędy. Gdy skoki są z wyższej belki to wszystko wygląda dobrze, ale gdy prędkości są niskie, wychodzą pewne błędy, tak jakby za mocno chciał. Jeśli chodzi o Kamila to oddał dziś trzy podobne skoki. Trochę przecinał parabolę lotu, co zauważył nawet komentator. Starał się to korygować, na kwalifikacji już mu to wyszło, ale ma jeszcze rezerwę i może z tego więcej wyciągnąć" - uważa Kruczek.

"Nie wiem co się dziś stało z prędkościami Adama, ponieważ pozostali zawodnicy mieli szybkość w normie. Musimy to na spokojnie przeanalizować, być może to kwestia pozycji dojazdowej. Tu jest zupełnie inny rozbieg niż ten na poprzednich obiektach i właśnie na takim rozbiegu najwięcej się traci na prędkości, gdy popełnia się błędy najazdowe. Wszyscy niscy zawodnicy mają problem z szerokimi torami, ponieważ wymusza to na nich szerszy rozstaw nóg, taką nieco usztywnioną pozycję. Uważam jednak, że da się to skorygować przed jutrzejszym konkursem" - tłumaczy polski szkoleniowiec.


"Lepsze smarowanie może tu pomóc najwyżej o 2-3 dziesiąte kilometra. Jednak Adam ma narty tak samo smarowane jak inni kadrowicze, a pozostali jeździli normalnie. Przy większych skoczniach jeden kilometr to nawet pięć metrów. Trzeba jednak przeanalizować konkretnego zawodnika i porównywać go do jego prędkości na innych obiektach, a nie do najwyższych prędkości skoczków w zawodach" - wyjaśnia trener naszej kadry A.

Korespondencja z Bischofshofen, Tadeusz Mieczyński