Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Piotr Fijas: Skoki za puchar i uścisk ręki prezesa

Piotr Fijas to jeden z trzech Polaków, którym udało się wygrać zawody Pucharu Świata.- W tamtych czasach skakaliśmy za puchar i uścisk ręki prezesa. Czasem zdarzały się wartościowe nagrody rzeczowe - wspomina w rozmowie z portalem Sport.pl.


Andrzej Klemba: W 1980 roku wygrał Pan jeden z konkursów podczas pierwszego w historii Zakopanego Pucharu Świata. Jak wtedy wyglądały zawody?

Piotr Fijas: Znakomicie pamiętam te zawody. Zdecydowanie inaczej wyglądał ten PŚ niż te, które odbywają się teraz. Skoki nie były tak rozreklamowane jak teraz, nie było wokół nich tak wielkiej otoczki medialnej i komercyjnej, ale cieszyły się dużą popularnością. Podczas konkursu na dużej skoczni było naprawdę wielu kibiców. Same skoki też były inne niż teraz. I to nie tylko dlatego, że skakaliśmy stylem klasycznym [narty prowadzono równolegle do siebie, a nie jak teraz stylem V - przyp. red.]. Wtedy nie było też kwalifikacji ani czołowej trzydziestki, która skakała w drugiej rundzie.

Za Pana czasów Wielka Krokiew wyglądała inaczej?

- Tak, była sporo mniejsza. Teraz punkt konstrukcyjny skoczni wynosi 134 m, wtedy punkt K nazywany krytycznym był na 116 m. I w zasadzie nie skakało się dalej. Podczas pierwszego PŚ skoczkowie też nie musieli pieszo wchodzić na Wielką Krokiew. Trochę dłużej się czekało, bo były tylko dwa foteliki i ruch odbywał się wahadłowo. Skocznia miała też inny profil. Wtedy właściwie się nie skakało tylko leciało na dół. Teraz zawodnik przelatuje niżej nad zeskokiem i lądowanie jest dużo bezpieczniejsze. Prędkości na progu były wtedy wyższe. Teraz są niższe, ale to głównie za sprawą sprzętu. Jest lepszy i potrzeba niższych prędkości, by skoczyć w okolice punktu konstrukcyjnego. Kiedy ja skakałem narty były zdecydowanie krótsze i węższe. Wiadomo jaki obecnie trwa wyścig w szyciu kombinezonów. Może materiał jest nawet podobny, ale są bardziej nośne. Wtedy bardziej przylegały do ciała.

Cały tekst w serwisie sport.pl