Strona główna • Artykuły

Podsumowanie sezonu 2009/2010 w skokach narciarskich

Dobiegł końca kolejny, emocjonujący sezon w skokach narciarskich. Był to czas wielkich wydarzeń sportowych. W tym roku odbyły się Igrzyska w Vancouver i Mistrzostwa Świata w lotach w Planicy. Byliśmy świadkami powrotu Janne Ahonena, reaktywacji Adama Małysza i ogromnej dominacji Simona Ammanna. Cały sezon obfitował w niepowtarzalne przeżycia.


Niespodziewany powrót Janne Ahonena

Jeszcze na długo przed rozpoczęciem sezonu, świat skoków obiegła wiadomość o powrocie do rywalizacji fińskiego skoczka. Janne Ahonen, który postanowił zakończyć karierę po sezonie 2007/2008, zatęsknił za walką o medale olimpijskie i odkurzył narty. Wielkie pożegnanie ze skokami w Lahti poszło w niepamięć i kibice na nowo mogli podziwiać zawodnika w akcji. W tym sezonie Janne Ahonen zajął bardzo dobre 2.miejsce podczas Turnieju Czterech Skoczni, przegrywając jedynie z Andreasem Koflerem. Niestety Olimpiady nie może zaliczyć do najbardziej udanych. Na skoczni normalnej po raz trzeci w karierze uplasował się na 4. pozycji. Przegrał z Simonem Ammannem, Adamem Małyszem oraz Gregorem Schlierenzauerem. Na dużej skoczni Finowi poszło jeszcze gorzej. W pierwszej serii skoczył 125m, co dało mu 16. miejsce po pierwszej serii. Jednak zrezygnował z udziału w serii finałowej z powodu urazu jakiego doznał podczas upadku w serii próbnej. Z tego samego powodu nie mógł wystartować w rywalizacji drużynowej. Bez Ahonena Finlandia zajęła 4. miejsce. Podczas Mistrzostw Świata w Lotach, Janne nie zachwycał dużymi odległościami. Ani razu nie przekroczył granicy 200m. Ostatecznie Fin uplasował się na 27. lokacie. W generalnej klasyfikacji Pucharu Świata Janne Ahonen zakończył sezon na 11. pozycji.

Reaktywacja Adama Małysza

Ileż razy dziennikarze i „kibice” wysyłali Adama Małysza na sportową emeryturę. Na szczęście nasz Mistrz nie stracił wiary i nadziei. Konsekwentnie podążał za swoimi marzeniami. W tym roku po raz pierwszy w karierze do rozpoczynającego się sezonu Adam Małysz przygotowywał się indywidualnie pod okiem doświadczonego Hannu Lepistoe. Z konkursu na konkurs nasz Mistrz skakał coraz lepiej. Forma szła w górę. Podczas Olimpiady w Vancouver Adam Małysz cieszył dalekimi skokami. Niesiony na skrzydłach nadziei i zagrzewany do walki przez kibiców, znowu sięgał po najwyższe trofea. W Kanadzie nasz skoczek wywalczył dwa srebrne medale. Musiał jedynie uznać wyższość, skaczącego w innej lidze, Simona Ammanna. Po fantastycznym występie na Igrzyskach media ogłosiły wielki powrót „Małyszomanii”. „Orzeł z Wisły” znowu wzniósł się na wyżyny. Aż do końca sezonu nasz skoczek prezentował wyśmienitą formę. Na Mistrzostwach Świata w Planicy zajął 4. miejsce, najlepsze w swojej karierze. To był bardzo udany sezon dla naszego reprezentanta. Adam Małysz po raz kolejny potwierdził swoją wielkość i udowodnił, że wiek to tylko liczba i nie jest istotny podczas rywalizacji na skoczni.

Walka o Kryształową Kulę

W tym roku byliśmy świadkami pasjonującej walki pomiędzy Simonem Ammannem a Gregorem Schlierenzauerem. Obaj zawodnicy zaczęli od mocnego akcentu w Lillehammer. Jako pierwszy zaszokował Szwajcar. Ammann oddał rewelacyjny skok na odległość 146m, bijąc tym samym rekord skoczni należący do Schlierenzauera. Nie długo po nim na belce zasiadł Gregor. To co zrobił było niesamowite. Austriak uzyskał 150,5m lądując niemal na płaskim. W tym miejscu nie dało się ustać skoku. Na szczęście Schlierenzauer wyszedł z upadku obronną ręką. Ostatecznie konkurs wygrał Ammann, a Austriak zajął 4. miejsce. W Engelbergu również nie obeszło się bez wielkich emocji. Simon i Gregor przez trzy dni toczyli zawziętą walkę na skoczni. Pierwszego dnia zwyciężył Ammann. Tuż za nim znalazł się Schlierenzauer. W drugim dniu rywalizacji zawodnicy zamienili się miejscami. Trzeci konkurs również był pełen niespodziewanych zwrotów akcji. Ostatecznie wygrał Ammann, a Austriak musiał zadowolić się 6. lokatą, którą zajął ex aequo z Morgensternem. Po rozegraniu dramatycznej walki w Szwajcarii, dla większości osób było już pewne, kto w tym sezonie będzie rozdawał karty i dominował na skoczniach. Szwajcara i Austriaka stawiano w roli faworytów do triumfu w Turnieju Czterech Skoczni. Niestety jak to w sporcie bywa, pojawił się ktoś trzeci, ktoś kto zepchnął faworytów na drugi plan. Tym razem był nim Andreas Kofler, który po raz pierwszy w karierze wygrał ten prestiżowy cykl zawodów. Schlierenzauer zajął ostatecznie 4. miejsce, a Ammann uplasował się na 5. lokacie. Większość czołowych zawodników darowało sobie zawody w Sapporo. Z powodu uciążliwej zmiany czasu, w Japonii zabrakło m.in. Schlierenzauera. Dla Ammanna była to świetna okazja, aby dobrze wykorzystać nieobecność największego rywala i odzyskać pozycję lidera w generalnej klasyfikacji Pucharu Świata. W Japonii Szwajcar zajął 5. i 1. miejsce. W Zakopanem miało zabraknąć Simona Ammanna, jednak Szwajcar w ostatniej chwili zdecydował się wystartować w zawodach. Niestety Simi musiał pogodzić się z podwójnym triumfem Schliernzauera. Na pokonanie Austriaka nie wystarczyło nawet pobicie rekordu skoczni. Simon dwukrotnie zajął 2. lokatę. Obaj zawodnicy prezentowali się z jak najlepszej strony i żaden z nich nie miał zamiaru odpuścić walki o triumf w Pucharze Świata. Po zawodach w Polsce priorytetem dla skoczków stały się ostatnie szlify do Olimpiady. Wielkim dominatorem Igrzysk był Simon Ammann, który wrócił do domu z dwoma złotymi medalami. Po rewelacyjnym starcie na skoczniach w Whistler Simon triumfował także w Pucharze Świata. W Turnieju Nordyckim Szwajcar nadal szokował i zaskakiwał umacniając swoją przewagę nad Austriakiem. Gregor był w coraz słabszej formie. Zmęczenie wyczerpującym sezonem dawało odzwierciedlenie w zajmowanych przez niego lokatach. Ostatecznie Ammann wygrał wszystkie konkursy TN, a Schlierenzauer musiał zadowolić się 4. miejscem i pogodzić się z przegraną w Pucharze Świata. Po ostatnim konkursie w Oslo, Szwajcar odebrał swoją pierwszą Kryształową Kulę.

Nasza drużyna

W tym sezonie pod jego okiem Łukasza Kruczka, wyraźnie wzrosła forma Kamila Stocha. Dla młodego zawodnika był to najlepszy sezon w karierze. Nasz reprezentant zajął 24. miejsce w generalnej klasyfikacji Pucharu Świata, gromadząc na swym koncie 203 punkty. Swój najlepszy występ zanotował w grudniowym konkursie w Lillehammer zajmując 7. miejsce. Oprócz tego Kamil uplasował się na 10. lokacie w Engelbergu, oraz zajął 10. pozycję w Lillehammer podczas Turnieju Nordyckiego. Na Igrzyskach nasz zawodnik również pozytywnie zaskoczył. Na dużej skoczni zajął bardzo dobre 14. miejsce, niestety na skoczni normalnej wypadł słabiej, kończąc rywalizację na 27. lokacie. Na zakończenie zimowego sezonu, podczas MŚwL w Planicy, Kamil Stoch pięknym skokiem (a właściwie lotem) na odległość 222,5m ustanowił swój nowy rekord życiowy.

W przeciwieństwie do Kamila Stocha słaby sezon zaliczył Stefan Hula. Nasz zawodnik w Pucharze Świata zajął dopiero 63. miejsce. Miejmy nadzieję, że w przyszłym sezonie zajmie lepszą lokatę i swoimi skokami będzie cieszył polskich kibiców.

Udany sezon miał także Krzysztof Miętus, który zajął 45. miejsce w klasyfikacji generalnej. Dziewiętnastoletni zawodnik swój najlepszy występ zaliczył podczas konkursu w Lillehammer zajmując 12. miejsce. Łącznie nasz reprezentant punktował w 11 konkursach. Dobre skoki młodego skoczka pozwalają z optymizmem patrzeć w przyszłość.

Kolejnym zawodnikiem, który pokazał się z dobrej strony był Łukasz Rutkowski. Szczególnie udany miał środek sezonu, kiedy to dwukrotnie zajął 13. miejsce w Sapporo. Co niektórzy będą wypominać dla Łukasza niezbyt dobry start w Planicy. Powinniśmy jednak być dumni i zadowoleni z 4. miejsca naszej reprezentacji. Jakby nie patrzeć jest to najlepsza pozycja Polski w historii MŚwL.

Podczas Igrzysk w Vancouver Polacy zajęli 6. miejsce. W porównaniu z poprzednią Olimpiadą zaliczyliśmy spadek o jedną pozycję. Wiele mówiono jakoby przyczyną słabego(?) występu w Wishler była mało efektywna współpraca z psychologiem. W Pucharze Narodów Polska zajęła 6.miejsce gromadząc 1806 punktów.

Ostatnie słowa podsumowania

Minął kolejny piękny sezon. Byliśmy świadkami niespodziewanych triumfów, łez przegranych i radości zwycięzców. Większą cześć sezonu zdominował Simon Ammann, który wygrał niemal wszystko, co można było wygrać. Rozegrał on pasjonującą walkę z Gregorem Schlierenzauerem o triumf w Pucharze Świata. Cały sezon był przepełniony duchem rywalizacji. Z ogromną determinacją i nadzieją skakał Adam Małysz, który nie pierwszy raz sprawił, że w całej Polsce zima była gorąca. Po raz kolejny nasz mistrz udowodnił swoją wielkość. Bez wątpienia był to najlepszy sezon w historii polskich skoków narciarskich. Miejmy nadzieję, że następny sezon będzie równie piękny i emocjonujący.