Strona główna • Austriackie Skoki Narciarskie

Gregor Schlierenzauer: "Nie jestem typem majsterkowicza"

Gregor Schlierenzauer to jeden z bohaterów tej zimy. 20-latek poza wieloma wygranymi, miejscami na podium i drugim miejscem w klasyfikacji Pucharu Świata przywiózł z Vancouver 3 medale (dwa brązowe i złoty), a w Planicy został Wicemistrzem Świata w lotach. W wywiadzie dla austriackiego Kuriera Austriak mówił jednak nie tylko o skokach...

Czy brakuje Ci już śniegu, a może cieszysz się, że na zewnątrz powoli robi się znowu zielono?
Oczywiście cieszę się z wiosny, to czas odpoczynku. Zima trwała wystarczająco długo.

Zaplanowałeś już jakiś urlop?
Pod koniec kwietnia jadę nad morze, żeby trochę posurfować i delektować się ciszą. Ale gdzie dokładnie się udam, to pozostanie moją tajemnicą.

Czy masz jakieś ulubione sporty w okresie letnim?
Np. siatkówka plażowa i golf. W tym drugim nie jestem jakoś nadzwyczajnie dobry, mój handicap wynosi ponad 45. Na udział w turnieju jest to oczywiście za mało, ale wystarczy na dobrą zabawę z przyjaciółmi.

Kiedy w google wpisze się frazę "Gregor Schlierenzauer + dziewczyna" pojawia się około 10.000 stron. Wiedziałeś o tym?
Nie. Naprawdę? Muszę to od razu sprawdzić.

Jesteś jak dotąd singlem. Nie tęsknisz za związkiem?
To by mnie tylko drażniło. Powiedziałem sobie tak: Związku nie można wymuszać, wszystko musi do siebie pasować. Sport jest dla mnie w tym momencie numerem jeden i konsekwentnie podążam swoją ścieżką. Jest przy tym niezwykle ciężko spotkać odpowiednią osobę, ale kto wie, co będzie.

Jaka muzyka będzie Ci towarzyszyć tego lata?
Będzie to na pewno zespół mojego trenera Floriana Liegla: Super Pursuit Mode. Grają dobrego rocka. A dla mnie jest to szczególny zespół także z tego powodu, że znam Flo osobiście. Nie widziałem jeszcze ich występu na żywo, ale będę sie starał poszukać takiej okazji.

W chwili obecnej słucham też "Fireflies" zespołu Owl City, która leci cały czas w radio. Poza tym Jan Delay, Radiohead czy The Killers - to odpowiednia muzyka na tę porę roku.

Jaka była ostatnia rzecz, którą kupiłeś sobie za swoje pieniądze z nagród?
Był to iPod Touch. To urządzenie ma wszystko, co wiąże się z muzyką czy filmami.

Thomas Morgenstern jest już na etapie kończenia budowy swojego domu. Czy to też coś dla Ciebie?
Do tego potrzebuję najpierw odpowiedniej kobiety (śmiech). Nie myśle o tym zbyt często, ale sam fakt, że chciałbym dla mojej rodziny kiedyś tam zbudować dom jest prawdziwy. To będzie nowoczesne mieszkanie, przy którego urządzaniu chciałbym brać udział.

Jakie zatem czynności mógłbyś wykonać samodzielnie?
Nie jestem typem majsterkowicza, ale niezdarą też nie jestem. Potrafię już sam coś tam naprawić czy zbudować, ale samemu majsterkowaniu nie poświęcam za dużo czasu.

Jednym z twoich ostatnich spotkań była sesja z autografami w Innsbrucku. Od kogo sam chętnie wziąłbyś autograf?
Od wielu osób. Chciałbym spotkać kiedyś Shauna White'a (Mistrz Olimpijski w halfpipie - przypis red.). To naprawdę równy typ, który mimo to jest profesjonalistą, idzie swoją drogą i nie daje się ponosić. Poza tym, tak jak ja ma własną kolekcję mody i dlatego myślę, że szybko znaleźlibyśmy temat do rozmowy.

Czy jesteś osobą, która po zakończeniu sezonu spogląda na to co się już wydarzyło, czy też stawiasz sobie nowe wymagania?
Jeśli chodzi o sport to mam teraz przerwę. Ale miałem już spotkanie z drużyną, na którym podsumowaliśmy cały ubiegły sezon. Takie analizy są bardzo potrzebne z perspektywy także przyszłości. Ja jednak jestem osobą, która zdecydowanie woli wybiegać w przyszłość.

Co było dla Ciebie szczytowym punktem w minionym sezonie?
Były takie dwa. Pierwszy to zwycięstwo na Bergisel - kiedy o tym myślę, dostaję gęsiej skórki. Ta wygrana była moim największym marzeniem z dzieciństwa i niewiarygodnym bodźcem dla mnie. Nie można zapomnieć równiez o olimpiadzie, sama obecność na niej to już coś szczególnego dla mnie. A niewiarygodne było też to, że mogłem aż trzykrotnie świętować zdobycie medalu olimpijskiego.

Często wspominasz tamte chwile?
Nie, to wszystko powoli odchodzi. Chcę się dalej rozwijać, a nie myśleć cały czas o przeszłości. Aczkolwiek takich chwil nie zapomina się już do końca życia.