Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz ćwiczy skoki na ...błocie

Adam Małysz trenuje od dwóch dni na kompleksie Skalite w Szczyrku. Pod czujnym okiem Hannu Lepistö rozpoczął przygotowania do kolejnego sezonu w skokach narciarskich.

Adam pojawił się na skoczni w poniedziałek, rozpoczął skakanie o tydzień później niż jego młodsi koledzy z kadry narodowej. "Będę tu skakał do piątku, potem jadę do Turcji z delegacją z Zakopanego, a po powrocie mam kolejne zgrupowanie w Wiśle" – zdradza skoczek.

Małysz jedzie do tureckiej Antalyi na konferencję Międzynarodowej Federacji Narciarskiej. W jej trakcie zostanie wyłoniony gospodarz Mistrzostw Świata w Narciarstwie Klasycznym w 2015 roku. Zakopane już dwukrotnie bez skutku ubiegało się o organizację imprezy. Skoczek z Wisły wierzy, że tym razem się uda. "Po to tam jedziemy. Te Mistrzostwa się Zakopanemu po prostu należą"– twierdzi krótko.

Adam ucieszył się za to, że po raz pierwszy w jego rodzinnej Wiśle zostaną rozegrane zawody Letniej Grand Prix – to już w sierpniu tego roku. "Jeśli chodzi o to, czy skocznia mi leży, to czy Wisła, czy Zakopane - nie ma dla mnie różnicy. Mam nadzieję, że impreza wypali, bo to zawody już najwyższej rangi. Skakałem na Pucharze Kontynentalnym w Wiśle i uważam, że organizatorzy się spiszą, choć obawy zawsze jakieś są, bo to jednak większa impreza i więcej przyjedzie kibiców" – uważa wiślanin.

Na razie Małysz przygotowuje się do sezonu na igelicie, ale myślami wybiega już do zimy i nadchodzących Mistrzostw Świata w Oslo. Nie zamierza jednak skupić się tylko na tej imprezie, chce plasować się wysoko w Pucharze Świata, by nie tracić kontaktu z czołówką.

W Szczyrku Adam skakał już na skróconych o 5 cm nartach. To skrócenie wymogła zmiana przepisów. "Pierwsze skoki były trochę dziwne, ale po dwóch dniach złapałem już czucie i jest ok." - ocenił

Większy kłopot niż narty, sprawiała Adamowi skocznia, która wciąż jest w rozbudowie. Zamiast trawy na zeskoku jest głównie błoto. Na tym błocie wywrócił się dziś Stefan Hula i boleśnie, choć niegroźnie stłukł nogę. "Błota jest tu tyle, że prosto ze skoczni powinienem iść razem z nartami pod prysznic" – żartował Adam.


Mistrz z Wisły wciąż jest głodny skakania i sukcesów. "Ten sezon bardzo mi się udał, choć były spekulacje i prognozy, że już niczego nie osiągnę. Nawet mój wielki idol Jens Weissflog, twierdził, że nie zdobędę medalu na Igrzyskach. A potem mnie musiał przepraszać na skoczni w Vancouver. Mam wiarę w siebie i z tej wiary czerpię siłę i motywację do dalszej pracy"

Nasz najlepszy skoczek opowiedział też o swoim występie w programie "Szymon Majewski Show". "Zgodziłem się odwiedzić program Szymona jeszcze raz, bo za pierwszym razem było bardzo fajnie. Szymon to wspaniały showman, bardzo go podziwiam, bo to człowiek, który potrafi sypać anegdotami prosto z głowy. To bardzo inspirujące. Jest bardzo fajnym satyrykiem" - ocenił Małysz.

Adam dodał też, że próg, który dostał od Szymona na pewno znajdzie się w jego galerii. "Raczej go w domu, tak jak sugerował Szymon nie zamontuję - uśmiecha się Adam. - Dlaczego jednak zaśpiewałem w programie? Publiczność bardzo mnie prosiła. Bardzo się wstydziłem, bo nie umiem ładnie śpiewać, a co dopiero robić to przed tysiącami czy nawet milionami telewidzów. Ale chyba nie było tak źle? Zawsze mogło być gorzej. Myślę, że jeśli chodzi o repertuar Golec uOrkiestra, to lepiej by mi wyszły "Słodycze" bo tam jest wyraźniej słyszany góralski akcent" - zakończył ze śmiechem Adam Małysz.