Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Walter Hofer wizytował Wisłę

Walter Hofer, dyrektor Pucharu Świata w skokach narciarskich gościł wczoraj w Wiśle. Wizytował skocznię w Malince i badał stan przygotowań przed sierpniową Grand Prix w skokach. Tak ważnej imprezy w Wiśle jeszcze nie było.

Właściciele pensjonatów i hoteli, handlarze, przewoźnicy już zacierają ręce spodziewając się wielu turystów. Optymizm wiślan podziela oczywiście Andrzej Molin, burmistrz. "Od kilku lat konsekwentnie realizujemy program rozwoju infrastruktury sportowej. Poprzez to chcemy rozwijać miasto. To, że w sierpniu będziemy tu gościć najlepszych skoczków, to wielka zasługa Adama Małysza, który od dziesięciu lat rozsławia Wisłę w świecie sportu" komplementuje polskiego skoczka wszech czasów burmistrz.


Walter Hofer spędził w Wiśle wtorkowe popołudnie. Oglądał skocznię i odbył spotkanie robocze z organizatorami. "Wisła to piękne miejsce. Skocznia robi olbrzymie wrażenie, szczególnie jak się patrzy z góry na przeciwstok. Technicznie wszystko jest bez zarzutu, rozmawiałem z kilkoma skoczkami z różnych krajów, którzy tu skakali i bardzo wysoko oceniali jej nowoczesny, bezpieczny profil" - powiedział Austriak. Oficjela z Międzynarodowej Federacji Narciarskiej ugoszczono polskimi przysmakami, które zajadał ze smakiem, najbardziej chwalił kaszankę z grilla.

Apoloniusz Tajner prezes Polskiego Związku Narciarskiego przypomniał na wieczornej konferencji prasowej, że przecież po to wybudowano skocznie w Wiśle Malince, by odbywały się na niej imprezy najwyższej rangi. Jego zastępca, Andrzej Wąsowicz, który jest jednocześnie dyrektorem skoczni, podkreślał że docelowo mają się tu kiedyś odbyć zawody Pucharu Świata. Jednak zanim się to stanie, Wisła musi udowodnić, że potrafi sprostać organizacji zawodów na igelicie.

"Przynajmniej przez kilka najbliższych lat, w zimowym kalendarzu figurować będzie tylko Zakopane. Ale za jakiś czas chcielibyśmy w Polsce organizować zawody Pucharu Świata na obu skoczniach" - nie ukrywa Tajner.

Na konferencji dziennikarze poruszyli kilka drażliwych kwestii. Przy skoczni brakuje miejsc parkingowych. Poprzednie imprezy sportowe powodowały mały paraliż komunikacyjny, bo skocznia stoi okrakiem nad jedną z ważnych dróg wlotowych do Wisły - tą z Bielska-Białej. Trybuny są ciasne. Wiceprezes Wąsowicz i dyrektor wykonawczy Tadeusz Pilarz zapewniali, że tym razem wszystko będzie zorganizowane bez zarzutu.

"Dostawimy dodatkowe trybuny, w sumie przygotowaliśmy prawie 8 tys. biletów na oba konkursowe dni. Rok temu w Zakopanem na Letnią Grand Prix przyszło około 6 tys. osób" - uspokajał Wąsowicz.

"Zaimprowizowane parkingi przyjmą w sumie trzy tysiące aut. Dla kibiców zapewnimy bezpłatne busy z centrum Wisły w pobliże skoczni i będziemy ich namawiali by na obiekt dotarli właśnie w ten sposób. Jeśli ktoś się nie zmieści na skoczni, obejrzy skoki pod nią na telebimie. Tak robi się przecież w Zakopanem. Rozważamy też dodatkowy telebim w centrum Wisły. Są jakieś problemy z biletami na miejsca stojące? Pierwsze słyszę. Nie mamy takich sygnałów. Bilety schodzą szybko i cieszymy się, że impreza jest tak popularna" - dodał Pilarz.

"Polska publiczność jest wyjątkowa, wspaniała, żywiołowa i wielokrotnie udowadniała w Zakopanem, że brak miejsca na trybunach to żaden problem. Tu do rodzinnej miejscowości Małysza też na pewno zjadą tłumy, by go dopingować. Jestem pewien, że organizatorzy zrobią wszystko, by każdy kibic mógł radośnie uczestniczyć w tym wielkim sportowym święcie" - podsumował Walter Hofer.