Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz: "Pierwszy skok spóźniłem"

Kaszlący, zakatarzony i osłabiony Adam Małysz nie dał dziś szans rywalom w konkursie Letniej Grand Prix na skoczni w czeskim Libercu. Polak w obu seriach poszybował najdalej i traci już tylko pięćdziesiąt punktów do Daiki Ito w klasyfikacji generalnej.

"Bardzo przyjemnie stać na najwyższym stopniu podium i cieszę się, chociaż samopoczucie nie jest najlepsze przez tą chorobę. Moje skoki są jednak dobre, a forma wysoka i pozwala mi to na wygrywanie. Mój skok w serii próbnej był bardzo dobry, również ten drugi w konkursie był niezły, natomiast pierwszy skok spóźniłem" - mówił po zawodach Małysz.

"Dziś nie boli mnie tak mocno gardło jak przez ostatnie dni, za to mam większy katar, jednak czuję poprawę, co mnie cieszy. Jeszcze trener Mikeska zawsze mi mówił, że najlepiej skakałem, gdy coś mi dolegało, albo byłem bardzo zmęczony treningami. Wtedy popełniam mniej błędów, koncentruję się na czym innym, może w tym tkwi sekret. Lepiej być jednak zdrowym" - tłumaczy "Orzeł z Wisły".

"Zastanawialiśmy się nad odpuszczeniem treningów w Libercu. Jednak po zażyciu antybiotyku poczułem się lepiej, więc doktor zezwolił na start, jednak z zastrzeżeniem, żebym nie przesadzał z wysiłkiem i dlatego bardzo ograniczam rozgrzewkę" - opowiada dzisiejszy triumfator.

"Konkurs w Klingenthal na pewno jest dla mnie o tyle szczególny, iż mam szansę na wyprzedzenie Daiki Ito w klasyfikacji generalnej. Trzeba jednak dobrze skakać i mam nadzieję, że do tej pory poczuję się lepiej. Raczej nie przewiduję odpuszczenia jutrzejszych treningów" - zakończył Adam Małysz.

Korespondencja z Liberca, Tadeusz Mieczyński