Strona główna • Puchar Świata

Skoczkowie krytykują FIS i nowy system

Skoczkowie są zdecydowanie niezadowoleni z tego, jak jury przeprowadzało zawody w Kuusamo. Dostaje się dyrektorowi PŚ Walterowi Hoferowi i jego asystentowi Miranowi Tepesowi.

Najdosadniej zachował się Harri Olli. Jego zachowania nikt nie myśli usprawiedliwiać, ale że miał powody do wzburzenia, to nie ulega wątpliwości. Wybuchowy Fin obraźliwym gestem pokazał, co myśli o sędziach, którzy dali mu zielone światło na skok przy wyjątkowo kiepskich warunkach. Fin dostał 9,5 punktu bonifikaty, już to pokazuje, że warunki miał trudne. W niczym mu to nie pomogło, bo Olli spadł na bulę i zajął w kwalifikacjach miejsce drugie od końca.

Jego skandaliczne zachowanie wywołało lawinę reakcji. Hofer zakazał mu startu w kolejnym konkursie w środę w Kuopio - to pierwsza taka "czerwona kartka" w historii FIS. Na dodatek sprawiający problemy wychowawcze Olli został usunięty z kadry, choć Finowie twierdzą, że obsceniczny gest to tylko kropla, która przelała kielich.

Ale nie tylko on miał pretensje. Skaczący tuż po Finie Niemiec Michael Uhrmann uzyskał ledwie 106 metrów i też nie wszedł do konkursu głównego. Następny był Janne Ahonen. Odległość miał wystarczającą do kwalifikacji, ale po kwalifikacjach został zdyskwalifikowany. Za start przy czerwonym świetle. "Aho" nie chce się zgodzić z tą decyzją.

"Najwyraźniej zegary skoczków i trenerów wskazywały różny czas" - zarzucił organizatorom Ahonen. "Kiedy patrzyłem na nasz czasomierz, widziałem zielone światło. Spojrzałem na Pekka Niemelę, a on trzymał rękę w górze. Rzuciłem okiem na trenera drugi raz i dalej miał rękę w górze. Dopiero kiedy ruszyłem z belki i zacząłęm nabierać prędkości, światło zmieniło się na czerwone. To był błąd FIS" - mówi Ahonen.

Zgadza się z nim Adam Małysz. "Było tak, że mieliśmy zupełnie inne światła niż trenerzy na wieży trenerskiej. Oni mieli siedem sekund opóźnienia! Czy wiatry też mierzą siedem sekund później? Jeśli tak, to wtedy my jesteśmy już na dole. I jak tu być mądrym? Ten system nie jest dobry" - mówił Małysz w TVP

Raz jeszcze okazuje się, że system rekompensaty za wiatr jest niedoskonały. Nie dalej niż w piątek pretensje do Mirana Tepesa miał jego syn Jurij. W odwołanych kwalifikacjach, młody Tepes został wypuszczony przy fatalnym wietrze. Zawalił skok, a wymachiwaniem rękami wyraźnie pokazał, co myśli o startowaniu zawodników w takich warunkach.

Krytyka jury zdarzała się już zanim FIS zmienił przepisy. W 2007 roku w Zakopanem "Aho" tylko dzięki swoim wielkim umiejętnościom i doświadczeniu nie podzielił losu Jana Mazocha, który w podobnych warunkach zaliczył fatalny upadek na Wielkiej Krokwi. "Tepes to idiota! - rzucił wtedy Ahonen.

Miran Tepes naraził się również Adamowi Małyszowi. W zeszłym roku w tym samym Kuusamo zapalił polskiemu mistrzowi zielone światło, choć wiatr nie wróżył niczego dobrego. Małysz oczywiście nie zdołał uratować swojej próby i wypadł z konkursu. Tepes przeprosił potem Małysza za pośrednictwem trenera Łukasza Kruczka.