Strona główna • Rosyjskie Skoki Narciarskie

Dmitrij Wasiljew: "Wracam na właściwą drogę"

W ten weekend skoczkowie przenoszą do Sapporo. Kilku zawodników z czołówki klasyfikacji generalnej Pucharu Świata z pewnością odpuści konkursy na Okurayamie w kraju "Kwitnącej Wiśni". W zawodach zobaczymy Dmitrija Wasiliewa, który pomału wraca do optymalnej dyspozycji.

Rosjanin do skoków po kontuzji wrócił na Turniej Czterech Skoczni. Zdarzało mu się oddawać tam dobre skoki, jednak w kwalifikacjach zawodził i ani razu nie zobaczyliśmy go w konkursie głównym. Wasiljew podzielił się swoimi wrażeniami na temat pierwszych konkursów z rosyjską agencją sportową "All Sport".

"Powoli wracam na właściwą drogę. Na wszystkich skoczniach turnieju oddawałem po kilka dobrych skoków. Byłem jednak zbyt nerwowy w kwalifikacjach i nic mi się nie udało. Warto jednak pamiętać, że od dziesięciu miesięcy nie brałem udziału w żadnych zawodach. Chciałem jednak osiągać tak dobre wyniki, jak sprzed kontuzji" - mówi Wasiljew.

"Myślę, że potrzebuje jeszcze dwóch lub trzech konkursów, by dojść do pełni formy. Do Mistrzostw Świata, które odbędą się na słynnej Holmenkollen, chce być w wysokiej formie i zaczynać osiągać dobre rezultaty. Na początku byłem bardzo niepewny, można nawet powiedzieć, że bałem się skakać. Teraz to jednak minęło. Muszę walczyć o miejsce w zespole na Mistrzostwa Świata" - kontynuuje reprezentant Rosji.

Dmitrij Wasiljew wypowiedział się także na temat postępów jego kolegi, Pawła Karelina, który ukończył zawody noworoczne w Garmisch-Partenkirchen na drugim stopniu podium.

"Jestem bardzo zadowolony, że Paweł skakał tak dobrze. Miał miejsce zabawny zbieg okoliczności, bo ja, tak jak on, pierwszy raz na podium stanąłem dziesięć lat temu w Garmisch-Partenkirchen, 1 stycznia. Życzę mu powodzenia w kolejnych konkursach. Myślę, że jeszcze nieraz zobaczymy go na podium. Szkoda, że zachorował przed ostatnim konkursem TCS w Bischofshofen i nie był w stanie konkurować z najlepszymi. Czuje się jednak coraz lepiej i niebawem znowu go zobaczymy" - uważa podopieczny Swiatowa.