Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz: "Już nie mogę się doczekać"

Już od jutra Adam Małysz na Wielkiej Krokwi będzie walczył o kolejne punkty Pucharu Świata. Najlepszy polski skoczek nie ukrywa, że jego marzeniem jest wygrana w Zakopanem.

"Dla kibiców to wielkie święto. Cztery dni zawodów, bo liczę też kwalifikacje, są męczące. Mogę trenować cztery razy dziennie, a i tak nie będę wyczerpany fizycznie i psychicznie tak jak po jednym konkursie. Ale już nie mogę się doczekać, bo zawsze było tak, że gdzie indziej mogłem skakać słabo, a w Zakopanem zawsze mi szło dobrze. Doping dodawał mi skrzydeł. To moje magiczne miejsce. Zastanawiałem się, jak to jest, że na Wielkiej Krokwi nie psułem skoków. Przecież zawsze jestem tu okropnie zdenerwowany. Nie da rady się tu wyciszyć, nie ma sekundy, w której nie słyszy się dopingu. Mnie to podnosi na duchu i wtedy lecę. Wytrzymam trzy konkursy" - mówi Adam Małysz na łamach "Gazety Wyborczej".

Adam Małysz na podium PŚ w Zakopanem stał po raz ostatni aż sześć lat temu.

"Chciałbym, żeby nic mi nie przeszkadzało w Zakopanem. Chciałbym wrócić tu na podium. Presja i oczekiwania na mojej skoczni będą większe. Każdy by chciał, żebym wygrał. Ja również. To mniej bardziej motywuje niż spina. Tu zaczynałem poważne skakanie, Zakopane zawsze będzie dla mnie szczególne, mocno sentymentalne i dobrze mi się kojarzyło" - kontynuuje Polak.

"Morgi skacze dobrze, ale przestał być niezwyciężony. A ja? Bardzo mi się chce, nie przestałem być głodny sukcesów. Dążę do zwycięstwa z całych sił. Japońskie występy nie stępiły moich ambicji i celów. W Japonii dwa razy nie utrzymałem dobrego miejsca po pierwszej serii. To, że spadłem z pierwszego na trzecie miejsce, a w następnym konkursie z trzeciego na piąte, tylko mnie zmobilizowało. Bo wiem, że nie popełniałem błędów. O kolejności decydował wiatr" - zakończył Małysz.

Więcej czytaj w "Gazecie Wyborczej"