Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz: "Taki sobie sport wybrałem"

Najlepszy polski skoczek wystartuje w najbliższych zawodach Pucharu Świata w Willingen. "Taki sobie wybrałem sport, że upadki to rzecz wkalkulowana, trzeba się pozbierać i walczyć dalej" – mówi zawodnik z Wisły.

W niedzielę kilkanaście tysięcy kibiców na Wielkiej Krokwi zamarło z przerażenia, gdy Małysz nie opanował narty i upadł na zeskok. Zwieziono go toboganem. A już dziś wiemy, że nie odpuści kolejnego weekendu ze skokami. Wczoraj lekarz kadry Aleksander Winiarski stwierdził, że nie ma przeciwwskazań do startu. Dziś Adam i Hannu Lepistoe podjęli decyzję, że Adam wraca na skocznię.

"Jestem wciąż poobijany, siniaki się oczywiście jeszcze nie zagoiły. Boli kolano, boli ręka, boli jeszcze klatka piersiowa. Ale lekarz powiedział, że jeśli nie mam jakichś oporów psychicznych, to mogę śmiało skakać, bo kolano jest w takim stanie, że kontuzja mi nie grozi. Taki sobie wybrałem sport, że upadki to rzecz wkalkulowana, trzeba się pozbierać i walczyć dalej" – mówi twardo Małysz.

Najprawdopodobniej Adam ze swoją ekipą pojadą do Niemiec w piątek a skoczek nie weźmie udziału w serii kwalifikacyjnej (nie musi, bo jest w pierwszej dziesiątce klasyfikacji generalnej Pucharu Świata). Być może odpuści sobie też sobotni konkurs drużynowy. Ale w niedzielnym – indywidualnym wystąpi.


"Zależy mi na starcie w Willingen, bo nie chcę za dużo stracić do czołówki. Mówiliśmy z Hannu od początku sezonu, że to ważne – żeby skakać razem z najlepszymi, w tych samych warunkach. Poza tym jest taka zasada, że jeśli nie ma przeszkód zdrowotnych, to lepiej jest po upadku wrócić na skocznię jak najszybciej. Wtedy się nie ma urazu, strachu przed skokiem" – wyjaśnia skoczek.

Jutro rano do Willingen wyrusza kadra A. Tym razem prawie wszyscy z Beskidów. Obok Małysza wystąpią jeszcze wiślacy Rafał Śliż i Piotr Żyła, oraz szczyrkowianin Stefan Hula. Skład uzupełnia jeden skoczek z Podhala – zwycięzca niedzielnego konkursu w Zakopanem, Kamil Stoch.