Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Tajemnica polskiej kadry

Wszystkich kibiców, którzy oczekiwali dziś z sercami pełnymi nadziei na dobry występ polskiej kadry w Courchevel, spotkał srogi zawód Tym razem nie zawiniła, tak jak to zazwyczaj bywa, słaba sportowa dyspozycja naszych orłów, ale fakt, iż polscy skoczkowie nie stawili się na starcie zarówno podczas treningów, jak i kwalifikacji.

Wojciech Skupień , Tomisław Tajner, Grzegorz Sobczyk i Wojciech Tajner już w miniony weekend podczas konkursów LGP w Hinterzarten nie zachwycili nas swoimi skokami. Trudno było oczekiwać, że kadra B polskiej reprezentacji zawalczy w drużynówce o pierwszą szóstkę, ale dyspozycja naszych skoczków podczas drugiego dnia zawodów wołała o pomstę do nieba. Na kilka słów pochwały zasługuje jedynie Wojtek Skupień, który po fatalnym okresie w swojej karierze, kiedy sens jego dalszej przygody ze sportem stał pod znakiem zapytania, podniósł się z głębokiego dołka i skacze na miarę swoich możliwości. Jednak jedna jaskółka wiosny nie czyni, a więc trudno tym samym obsypywać jakimikolwiek superlatywami polską kadrę. Pozostali skoczkowie zaprezentowali się w niedzielę bardzo, bardzo źle, przepadając z kretesem w kwalifikacjach. Nikt więc z pewnością nie oczekiwał od naszych zawodników nagłego zwrotu akcji, ale wiele osób marzyło, aby któryś z Polaków w koncu zapunktował w tegorocznej edycji LGP.

Te marzenia miały szansę na spełnienie już dziś, jednak polska kadra zrobiła sobie najwyraźniej mały urlop...Nasze zaskoczenie nie miało granic, kiedy okazało się, że na opublikowanej wczoraj liście startowej nie ma ani jednego polskiego skoczka. Przez krótki czas żywiliśmy nadzieję, że wkradł się tutaj jakiś chochlik "drukarski", ale rzeczywistość szybko sprowadziła nas na ziemię. Reprezentacja Polski nie wzięła udziału w zawodach LGP w Courchevel- to stało się już faktem. Pozostaje do rozwiązania najważniejsza kwestia- dlaczego tak się stało?

Wątpliwości kibiców spróbował dziś rozwiać kierownik wyszkolenia w Polskim Związku Narciarskim. Pan Marek Siderek powiedział, że decyzja dotycząca absencji polskiej kadry podczas dzisiejszego konkursu zapadła już przed rozpoczęciem tegorocznej edycji Letniego Grand Prix. Polacy mają się pojawić dopiero podczas zawodów w Predazzo (29 sierpnia) i Innsbrucku (31 sierpnia). Taka jest oficjalna wersja wydarzeń. W rozmowy polskich kbiców wkradł się jednak cień wątpliwości. Są osoby, które sądzą, że mowa wygłoszona dziś przez pana Siderka jest tylko przykrywką mającą na celu ukrycie prawdy, która może być niewygodna dla kadrowiczów. W tym momencie przypomina się historia Franka Loefflera i Michaela, którzy zostali wyrzuceni z niemieckiej kadry za niestosowne zachowanie i za to, iż rzekomo "podczas Mistrzostw Niemiec w Oberwiesenthal zabawiali się w hotelu z pięknymi dziewczętami". Nie należy jednak sugerować się tym wydarzeniem i rzucać pod adresem naszych kadrowiczów bezpodstawnych oskarżeń. Mamy mimo wszystko nadzieję, że brak naszych zawodników podczas dzisiejszego konkursu znajdzie sensowne wytłumaczenie i obejdzie się bez jakiejkolwiek afery. Trudno jednak nie zadać sobie w tym momencie pytania: dlaczego w mediach przez tak długi okres czasu nie pojawiła się żadna informacja o odwołaniu startu w Courchevel? Na to pytanie nie znamy jeszcze odpowiedzi, ale jeśli tylko się ona pojawi, napiszemy o tym na naszych łamach.

Tymczasem jednak smuci nas fakt, iż na podstawie wypowiedzi pana Siderka można wywnioskować, że Polski Związek Narciarski zwyczajnie olał polskich kibiców, którzy czekali na zawody w Courchevel z nadzieją na dobry występ polskiej kadry.