Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz: "To było ogromne zaskoczenie"

Wczoraj trener naszego najlepszego skoczka Adama Małysza trafił do szpitala z podejrzeniem zawału serca. Pod nieobecność Hannu Lepistoe sygnał do startu dawał Robert Mateja.

"Co zrobić zabrakło Hannu i jest jak jest, nigdy to już nie będzie tak samo. Takie sytuacje się zdarzają i musiał Robert zastąpić Hannu. Wczoraj rozmawiałem z nim osobiście i nic nie wskazywało na to, że jest chory. Rozmawialiśmy tylko chwilę, bo mówił, że nie może za długo rozmawiać, i że zadzwoni jeszcze jak będzie miał telefon, bo w szpitalu nie pozwalają mu go używać" - powiedział Adam Małysz.

"To nie był zawał tylko stan przed zawałowy, ponieważ Hannu nie stracił przytomności ani praca serca nie została wstrzymana. To jest na pewno optymistyczne. Teraz przechodzi wszelkiego rodzaju badania. To było ogromne zaskoczenie dla nas. Jednak takie sytuacje się zdarzają nawet u osób bardzo zdrowych. Hannu nigdy nie chorował, najwyżej coś sobie naciągnął ale nawet wtedy unikał lekarzy. Teraz jest mu na pewno ciężko, bo w szpitalu też pewnie nie chce leżeć i po tym wypadku był lekko załamany ale już wczoraj po jego głosie słychać było, że jest lepiej" - dodał polski skoczek.

Rola trenera podczas konkursów jest podobna do roli trenera podczas treningów. To jest główny szkoleniowiec, który dozuje trening, ustala wszystko i później puszcza na rozbiegu. Mi jest strasznie przykro, że na koniec tej współpracy zdarzył się taki przykry wypadek, bo nikt nie mógł tego przewidzieć, że tak się to zakończy i Hannu po raz kolejny do Planicy nie przyjedzie i że będzie ciężko, żeby przyjechał na moje zakończenie do Zakopanego. Jeśli Hannu nie przyjedzie do Zakopanego to ja na pewno do niego pojadę" - mówił dalej zawodnik.

"Chcę tutaj startować. Zresztą to pewnie byłaby także decyzja Hannu, aby startować. Sam mówił, że ma być wszystko normalnie jak do tej pory i że mam skakać najlepiej jak potrafię a on będzie mnie wspierał przed telewizorem" wyjaśnił Małysz.

"Myślę, że mój pierwszy skok był dziwny, ponieważ trochę trzepało w torach, był tam lekki trawers, później to trochę poprawili. Na pewno jeśli chodzi o przygotwanie skoczni to do Vikersund im daleko, ale jest całkiem przyzwoicie. Warunki są w miarę równe" - ocenił przygotwanie skoczni oraz swoje skoki "Orzeł z Wisły".

Na pewno będę walczył o trzecie miejsce. Wiem, że jest ciężko, ponieważ Kofler jest teraz w dobrej formie i będzie trudno - trzeba oddać dobre skoki. Mam nadzieję tylko, że mi się szybkość na progu poprawi, bo ostatnio jeździłem bardzo dobrze a tutaj coś nie za bardzo, nie wiem z czym to jest związane."

"Jadąc tutaj myślałem, że jadę już po raz ostatni jako zawodnik, powoli to do mnie dociera, że to mój ostatni konkurs. Pewnie jako kibic będę chciał jeszcze tutaj przyjechać ale jako zawodnik jestem tutaj po raz osotatni. Trzeba się dobrze z tą skocznią pożegnać" - zakończył Adam Małysz.

Korespondencja z Planicy, Anna Szczepankiewicz