Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Skocznia w Wiśle-Malince: wyciąg nadal nie działa

Niewiele ponad miesiąc czasu pozostało do zawodów Letniej Grand Prix w Wiśle, tymczasem na skoczni imienia Adama Małysza w dalszym ciągu nie działa wyciąg. Co więcej nic nie wskazuje na to, by do czasu lipcowego konkursu miało się coś w tej kwestii zmienić.

-Problemy są z hydrauliką, mechaniką i elektryką, praktycznie ze wszystkim, co jest związane z tym wyciągiem - tłumaczy dyrektor COS Szczyrk Grzegorz Kotowicz - Przykładowo lina może się w każdej chwili cofnąć i krzesełka mogą zjechać w dół, może dojść do tego, że lina obwiśnie. Nasze monity na razie nie dają konkretnych efektów. Ustaliśmy z Hydrobudową termin zakończenia naprawy na 15 maja, później na 28 maja - żaden nie został przez wykonawcę dochowany. Dzisiaj nie wiemy, czy wyciąg będzie gotowy na 16 lipca, gdy planowany jest trening i kwalifikacje do konkursu 17 lipca. Prowadzimy rozmowy z firmą, która dysponuje wysokiej klasy samochodami terenowymi, gdyż rozważamy możliwość wywożenia zawodników na skocznię autami.

Irytacji i frustracji takim stanem rzeczy nie jest w stanie ukryć emanujący zazwyczaj spokojem i opanowaniem, Apoloniusz Tajner:
- Najprostszy element w budowie całego obiektu czyli kolejka linowa, jakich na całym świecie są setki tysięcy został źle wykonany. Nie mam pojęcia dlaczego tak się stało. Byłoby to dla nas bardzo nieprzyjemne, niewygodne i wstydziłbym się za to, chociaż nie mam z tym nic wspólnego, jeżeli podczas LGP wyciąg miałby stać nieczynny, a zawodników miałoby się wozić leśną drogą. Szkoda słów. Ta sytuacja jest kuriozalna, żeby nie powiedzieć żenująca. Natomiast nie chcemy mimo wszystko z tego powodu odwołać tej imprezy. Postaramy się przeprowadzić te zawody, może znajdziemy to drobne zrozumienie ze strony FIS-u.

Przypomnijmy, że wyciąg na skoczni w Wiśle jest nieczynny od grudnia ubiegłego roku. Z tego powodu odwołano Mistrzostwa Polski, które miały zostać przeprowadzone na Malince, a podczas marcowego konkursu o Puchar Kontynentalny zawodników na górę skoczni wwoziły samochody.