Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Wisła podziękowała Adamowi Małyszowi

Wielka Gala w Wiśle. Rodzinne miasto podziękowało polskiemu skoczkowi wszech czasów za 17 lat kariery narciarskiej. Na scenie nie zabrakło byłych trenerów Adama i dziennikarzy sportowych, gościem honorowym był prezydent RP Bronisław Komorowski z żoną.

"Chcę podziękować za bardzo dobry pomysł, że to nie pożegnanie Adama Małysza, tylko podziękowanie. Generalnie wolimy zawsze witać, dziękować, aczkolwiek pewnie są i takie sytuacje, w których się chętnie żegna. Pamiętam, gdy się narzeczoną odprowadzało wieczorem, to były bardzo miłe chwile pożegnań do następnego dnia. Ale zawsze jest lepiej dziękować. (...) W Polsce czasem dziękujemy w ten sposób, że dziękujemy za tyle i prosimy o jeszcze więcej. Myślę, że skoro pan Adam Małysz wybiera się dalej w karierze sportowej do zawodów związanych ze sportem motorowym - wspaniale, czekamy na następne sukcesy i cieszymy się już dziś!" - mówił prezydent.

Prezydentowi towarzyszyła żona Anna, która otrzymała od Adama Małysza ogromny bukiet kwiatów.

Publiczność wzniosła wieczorem toast za zdrowie Adama Małysza. W niebo wystrzeliły korki z 61 bezalkoholowych "szampanów". Liczba była nieprzypadkowa. Adam Małysz przyznał, że nieco przytył po zakończeniu kariery, dokładnie o 6,5 kg. Obecnie waży 61 kg. "Dotychczas nigdy tyle nie ważyłem" - mówił.

Małysz, wyraźnie rozluźniony, wspominał dawne dzieje, gdy był jeszcze mniej znanym zawodnikiem. Dziennikarz Andrzej Stanowski przypomniał mu, że jeździł wtedy fiatem 126p, ale zamierzał kupić "klepniętego" volkswagena "dwójkę". - Potem przyszła pierwsza wygrana w Pucharze Świata w Oslo i wtedy stać mnie już było na "klepniętą trójkę" - wspominał z uśmiechem Małysz.

Reaktor naczelny naszego portalu, Tadeusz Mieczyński, przypominał, że Adam opanował do perfekcji umiejętność wymykania się dziennikarzom, gdy czekali, by porozmawiać z nim po zawodach. I w pierwszych latach swej kariery dość często z niej korzystał. "Nawet kiedyś mówiłem, że Adam powinien w przyszłości wykorzystać tę umiejętność szybkiej ucieczki z danego miejsca. No i kariera Adama potoczyła się w kierunku sportów motorowych" - stwierdził Tadeusz Mieczyński.

Na scenie wiślańskiego amfiteatru zasiedli trenerzy skoczka: klubowi Andrzej Sobol i Jan Szturc, a także reprezentacyjni – Pavel Mikeska, Apoloniusz Tajner i Łukasz Kruczek. Czech Mikeska, który poprowadził Małysza do pierwszych sukcesów w Pucharze Świata, podkreślał w sobotę: "Wiedziałem, że on się do tej dyscypliny urodził."

Małysz wspominał także ostatniego swojego trenera, nieobecnego w Wiśle, Hannu Lepistoe. "To najlepszy trener na świecie. Nawet, gdy przychodziły chwile zwątpienia, on wiedział, że forma wróci na czas. I tak było" - powiedział.

W konkursie znajomości gwary górali wiślańskich skoczek okazał się nieznacznie lepszy od dziennikarzy, wspomaganych przez wiślanina, trenera Jana Szturca. Wśród słów, o których znaczenie pytano były między innymi: lajbik - biustonosz, sznupać - szukać, chute – prędko, łodmaryja – szafa. Prezydent Komorowski chwalił konkurs i powiedział, że w pamięć zapadło mu słowo "pażytko", czyli szczypiorek, a największe wrażenie wywarł na nim "lajbik".

W imprezie uczestniczył mistrz Polski w rajdach samochodowych Kajetan Kajetanowicz. Tomasz Zimoch, który prowadził galę, pytał żartem, czy czuje zagrożenie ze strony Małysza. "Wiem, że ciężko pracuje" - mówił Kajetanowicz. "Spokojnie, to inny rajd!" - dodał z uśmiechem Małysz, którego marzeniem jest start w Rajdzie Dakar.

Specjalnie na fetę jedna z wiślańskich cukierni przygotowała dużą wersję ciastka, które dziesięć lat temu powstało na cześć Małysza – "ciastka mistrza AM AM". Cukiernicy zaprezentowali ogromne ciastko o wadze ponad 35 kg. Imprezę zakończą koncerty zespołów Feel i Ich Troje.