Strona główna • Rosyjskie Skoki Narciarskie

Trener Wasiljewa:"Dmitrij powinien skakać z drużyną"

Jedną z największych niespodzianek jeżeli chodzi o składy kadr czołowych reprezentacji na przyszły sezon jest brak w składzie Rosjan doświadczonego Dmitrija Wasiliewa. Zawodnik z Ufy do kolejngo sezonu przygotowuje się indywidualnie.

O kulisach kontuzji Wasiliewa oraz jego braku w kadrze Rosji opowiada w wywiadzie dla magazynu „Moskowskij Komsomolec” osobisty trener Dimy, Ramil Abrarow:

- Za przełomowy sezon Wasiljewa w nowej historii Rosji można uważać 2008/2009, podczas którego w ogólnej klasyfikacji Pucharu Świata zajął piąte miejsce. Dodatkowo na Turnieju Czterech Skoczni dwukrotnie plasował się na trzeciej pozycji, w drugim konkursie w Garmisch-Partenkirchen i w Bischofshofen, a w ogólnej klasyfikacji turnieju był piąty. Coś takiego nigdy dotąd się nie zdarzyło. Wasiljew osiągnął to jako pierwszy. Podczas finału Pucharu Świata w Planicy był trzeci. Również drużyna z jego pomocą zajęła trzecią pozycję. Później jednak podczas przygotowań do Vancouver w Austrii na letniej skoczni Wasiljew skoczył i doznał kontuzji – zerwania więzadeł krzyżowych. W Austrii postawiono mu jednak diagnozę uszkodzenia łękotki. Wasiljew przyjechał do domu, do Ufy i rozpoczął leczenie. Wszystko udałoby się wyleczyć, ale polegaliśmy się na badaniach austriackich lekarzy, a oni niezbyt dokładnie podeszli do sprawy. Dmitrij pojechał do Norwegii i znów na dalekiej odległości, choć był w bardzo dobrej formie, dobił swoją nogę. W Niemczech odbyła się operacja, bardzo droga procedura, ale pomogła federacja i ówczesny prezes Władimir Sławskij... Później odbył rehabilitację i w Niemczech, i w Moskwie. Obecny sezon powinien być przejściowy. Tak przynajmniej myśleliśmy, że na Mistrzostwach Świata Dmitrij posiedzi na rezerwie, bo jeszcze nie wrócił do formy... Na małej skoczni wystawiono go jednak do silnej grupy, w której znaleźli się mistrzowie olimpijscy i oczywiście – belka niżej, prędkość rozbiegu spada, a on w tej grupie skakał jako szósty z kolei. Później na dużej skoczni, K-120, też skakał w silnej grupie... Wtedy jednak pojawiła się już informacja, że rosyjska drużyna została zdyskwalifikowana i nie było wiadomo, czy skakać, czy nie. Dlatego też skok wykonał bez większego zaangażowania, bo też nie było już o co walczyć. Siedział u góry na belce u już wiedział, że nas zdyskwalifikowano.

- Zwykle po takiej kontuzji następują dwa lata na powrót do zdrowia. Dima dopiero w tym sezonie zaczął pokazywać się z dobrej strony. Oczywiście wiele opuścił, nie był gotowy. Powinien skoczyć i pomóc drużynie, ale mięśnie nie były na to gotowe. Być może, że skoczył źle, bo bardzo chciał osiągnąć dobry wynik? Nie można go więc winić, ale wspierać. Tym bardziej, że rozpoczął solidne treningi i chce wystartować na Olimpiadzie w Soczi.

- I ja, i federacja Republiki Baszkirii jesteśmy przeciwni indywidualnemu tokowi przygotowań, bo trwa powrót do pełnej dyspozycji... Mam pytanie, czy warto było wydawać tyle pieniędzy na jego leczenie, żeby potem go po prostu wyrzucić? Skoro wydano pieniądze, to znaczy, że w niego wierzono? Dima oczywiście zaciska zęby i trenuje. Ja, jako osobisty trener z ręką na sercu mogę powiedzieć, że jest gotowy skakać. Przy indywidualnym toku przygotowań zawodnik nigdy nie osiągnie wymaganego poziomu. Powinien skakać z drużyną.