Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Łukasz Kruczek: "Nie ma co śrubować formy na teraz"

Z piekła do nieba. Choć nie udało się zachować świetnych pozycji z pierwszej serii to i tak wynik naszej kadry trzeba uznać za znakomity. Kamil Stoch na podium, trzech zawodników w pierwszej dziesiątce, komplet w drugiej serii. Pełna rehabilitacja za wczorajszą porażkę.


Zawodnicy przyznali, że po konkursie drużynowym odbyli męską rozmowę z trenerem i prezesem PZN, Apoloniuszem Tajnerem. Czy trener powiedział coś swoim podopiecznym do słuchu? "Zawodnikom, nie trzeba było wiele mówić. Trzeba było ich zawrócić na normalną ścieżkę, wytłumaczyć, że trzeba robić to, co do tej pory, bo nie ma sensu eksperymentować w momencie pojedynczej wpadki.Wczoraj chyba mieliśmy głowę w chmurach, wierzyliśmy, że bardzo szybko można zajść bardzo wysoko. Ten konkurs był najlepszy tego lata, jak powiedział raz Krzysiek Miętus, rozpędzamy się" - mówił uśmiechnięty trener.

Druga seria była nudna. Niewielu skoczków lądowało poza punkt K, tymczasem jury nie podnosiło belki. Wśród niektórych panuje opinia, że taka sytuacja sprzyja Austriakom, a jest trudna dla Polaków. Ale Łukasz Kruczek uważa, że jest na odwrót. "Jury podniosło raz belkę w ciągu drugiej serii, ale faktycznie skoki były krótkie. Jury miało informacje, że wiatr się może zmienić i znów trzeba będzie ją obniżać. Zwykle tak bywa w tych zakopiańskich konkursach, że jedna seria jest z krótkimi skokami. Ale to nieprawda, że niskie belki mam przeszkadzają, one nam sprzyjają, my lepiej skaczemy z niskich belek, przynajmniej od dwóch lat lepiej wypadamy z niskich rozbiegów" - powiedział Łukasz Kruczek.

"Krzysiek potrafi skoczyć, nie raz tu udowadniał, a Wielka Krokiew jest jego ulubioną skocznią. Trzeba chwalić jego odporność psychiczną, bo przecież w drugiej serii wytrzymał presję, miał niestety gorsze warunki. Wskoczył do dziesiątki, skakał bezbłędnie.

Zakończyła się polska część Letniej Grand Prix, zakończył się Lotos Poland Tour. "Gdyby nie wczorajszy konkurs, wystawiłbym nam za ten etap ocenę dobrą z plusem. Najważniejsze, że poziom naszych zawodników z obu grup - pierwszej i młodzieżowej - jest w porządku. Nie ma co śrubować formy teraz, w perspektywie mamy zimę" - przypominał trener. Ale od razu też studził nastroje: "Inne ekipy są w zupełnie innym miejscu treningu, Finowie na razie nic nie skaczą, Norwedzy są na etapie jakiejś poważnej transformacji techniki. Przyjdzie trochę nazwisk do rywalizacji" - ostrzegał Kruczek.

Jakie plany ma kadra na najbliższą przyszłość? "Teraz mamy 10 dni luzu. Choć niektórzy zawodnicy startują w Pucharze Kontynentalnym. Czołówka spotka się dopiero na konkursach w Hinterzarten. Prawie na pewno pojawią się tam Kamil Stoch, Maciek Kot, Krzysztof Miętus, Dawid Kubacki - ta czwórka na pewno. Kto do nich dołączy - to ustalimy z Robertem Mateją - zakończył szkoleniowiec.

Korespondencja z Zakopanego, Marcin Hetnał