Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Prezes TZN: "Nie stać nas na Letnią Grand Prix"

Sporo zamieszania wywołała informacja na temat braku Zakopanego we wstępnym kalendarzu Letniej Grand Prix 2012. Według Prezesa Tatrzańskiego Związku Narciarskiego, Andrzeja Kozaka odpowiedzialny za taki stan rzeczy jest Centralny Ośrodek Sportu.

- COS domaga się od nas wręcz horrendalnych kwot za wynajem skoczni, co uniemożliwia przeprowadzenie tych zawodów. U nas dzień wynajmu powinien kosztować 11 tysięcy złotych. Tymczasem ceny skaczą do 45, 60, a nawet 200 tysięcy. Nie da się tego przewidzieć. Tak działo się przed benefisem Adama Małysza, gdzie z dnia na dzień ceny skakały, do 100, 200 i wreszcie 500 tysięcy - tłumaczy Andrzej Kozak.

LGP z 2011 r. zamknęła się deficytem w wysokości aż 200 tys. zł. TZN wystąpił do COS o zawarcie 3-letniej umowy, która określiłaby stawki za wynajem. Władze warszawskiego COS nie przyjęły umowy i odsunęły decyzje na czas po wyborach. Tymczasem władze Polskiego Związku Narciarskiego zażądały od niego deklaracji finansowych odnośnie zabezpieczenia imprez zaplanowanych na lata 2012-2013 w Zakopanem.

- Bez umowy z Centralnym Ośrodkiem Sportu nie mogliśmy złożyć takich deklaracji. Nie stać nas na Grand Prix przy tak windowanych w górę cenach - tłumaczy Kozak.

Zarzuty odpiera natomiast Tomasz Lenkiewicz, dyrektor COS w Warszawie, który twierdzi, że całe zamieszanie to rezultat wewnętrznym sporów PZN.

Według Apoloniusza Tajnera, prezesa PZN przyczyna braku Zakopanego w kalendarzu na przyszłe lato jest bardziej prozaiczna:
- Pojechaliśmy wspólnie z Andrzejem Kozakiem do Zurichu i dowiedzieliśmy się od Hofera, że jeszcze do tamtego roku nie było chętnych na organizację deficytowych letnich skoków. Jednak powstały nowe obiekty na Uralu, w Korei i ustawiła się kolejka po te imprezy. Zakopane dostało dwa puchary zimowe, Beskidy Letnią Grand Prix.