Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Polacy oddali pierwsze skoki na rozbiegu lodowym

Polscy skoczkowie zakończyli kolejne zgrupowanie, przygotowujące do zbliżającego się wielkimi krokami sezonu zimowego. Tym razem nasi reprezentanci trenowali w austriackim Hinzenbach.

"Udało się zrealizować wszystko co chcieliśmy. Nie było absolutnie żadnych problemów z pogodą, można powiedzieć, że była jak na zamówienie. Co do układu dnia, to dwa razy skocznia + trening motoryczny, lub techniczny. Tory aktualnie w Hinzenbach były takie, jakie są zimą, np. w Garmisch, Klingenthal czy Trondheim. Mieliśmy przedsmak zimy. Ma to swoje przełożenie na czucie zawodników, jakie mają dojeżdżając do progu. Taki był główny cel tego wyjazdu, by spróbować w tym roku wcześniej oswajać zawodników z tymi trudnościami, które różnią zimę od lata. To się udało, został zrobiony pierwszy krok. Teraz będzie kolejny już na większej skoczni" - relacjonuje Łukasz Kruczek.

"Nie przeprowadzaliśmy żadnego sprawdzianu, nie byłby wiarygodny. Zawodnicy, którzy skakali na sprzęcie przeznaczonym stricte do skakania w lecie (narty z innym spodem - przeznaczonym do ceramiki) uzyskiwali na lodzie prędkości o około 2 km/h mniejsze od tych zawodników, którzy mają narty nie wyspecjalizowane (takie na których skacze się i latem i zimą). W związku z tym bardzo trudno byłoby dopasować rozbieg, by było fair. Co innego, gdyby były to różnice mniejsze, ale przy tak dużych nie ma sensu porównywać zawodników" - kontynuuje trener polskiej kadry A.

"Skocznia w Hinzenbach nie jest jakoś szczególnie nietypowa, może jedynie zawodnicy mają z nią gorsze wspomnienia...Jest mniejsza i ma nieco szerzej ułożone tory najazdowe w stosunku do większości skoczni. Po pierwszych skokach zadaliśmy Kamilowi pytanie, dlaczego nie skakał tak podczas zawodów... to tak bardziej żartem, ale skoki były w porządku. Pozytywnie pokazali się Dawid Kubacki, Tomasz Byrt i Stefan Hula" - opowiada Kruczek.

"Nie ma jeszcze decyzji odnośnie inauguracyjnych zawodów Pucharu Kontynentalnego w Rovaniemi. W planach jest jeszcze jeden wyjazd dla grupy młodzieżowej (pod kątem COC) do Hinzenbach i wtedy będzie podjęta decyzja. Pierwsze skoki na śniegu oddamy tam, gdzie będą bardzo dobre warunki, na pewno nie będziemy skakać "na siłę" jeśli nie będzie odpowiednio przygotowanej skoczni. Najlepiej jakby było to gdzieś blisko, niekoniecznie w Skandynawii. Lecąc do Skandynawii jesteśmy mało elastyczni jeśli chodzi o transport, no i koszty też są wysokie. Jeśli miałaby być to Skandynawia, to najlepiej Lillehammer ze skocznią normalną na początek. Chcemy zacząć skakać na śniegu około 15 listopada - pod zachowaniem powyższych warunków" - zakończył Łukasz Kruczek.