Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Olek Zniszczoł: "Marzy mi się złoty medal"

„Marzy mi się złoty medal. To byłaby pełnia szczęścia. Ale też będę szczęśliwy i też jest to moim marzeniem, aby na Igrzyskach Olimpijskich w Soczi grany był Mazurek Dąbrowskiego także dzięki moim kolegom.” - rozmowa z Aleksandrem Zniszczołem


Red.: Twoje początkowe sukcesy to świetne występy w cyklu Lotos Cup. Miałeś wtedy zaledwie 10 lat. Jak się zaczęła Twoja przygoda ze skokami? Co było dla Ciebie impulsem, aby zacząć trenować akurat tę dyscyplinę sportu?

Olek Zniszczoł: Moja przygoda z tym sportem to oczywiście efekt Małyszomanii. Oglądałem z rodziną każdy Puchar Świata i - zafascynowany Małyszem - uznałem, że też chciałbym spróbować swoich sił w tym sporcie. Miałem to szczęście, że mieszkam w górach, że klub i skocznia są na wyciągnięcie ręki, że rodzice podeszli ze zrozumieniem do moich sportowych planów….

Red.: Masz na swoim koncie rekordy skoczni w Zagórzu, w Szczyrku, we Frenstacie. Który z
nich było najtrudniej pobić i którą z tych skoczni lubisz najbardziej?

Olek Zniszczoł: Nie mam ulubionej skoczni. Są takie, które lubię bardziej, a niektóre mniej. Oczywiście pobicie rekordu jakiejś skoczni wyzwala miłe wspomnienia z nią związane, ale wcale nie przekłada się na późniejsze łatwiejsze skakanie na niej. Wszystko zależy od predyspozycji w tym konkretnym dniu. Rekord na skoczni zawsze jest bardzo trudno pobić, ale jest to możliwe.

Red.: Pomału piąłeś się w górę, najpierw dobre miejsce w FIS CUP, potem srebrny medal w drużynowym konkursie Mistrzostw Polski, pierwsze kroki w Pucharze Kontynentalnym w Courchevel. Czy przed tegorocznym letnim pucharem kontynentalnym zdawałeś sobie sprawę ze swojej mocy?

Olek Zniszczoł: Zdawałem sobie sprawę z jednej rzeczy: jeżeli na treningach będę dawał z siebie wszystko to i sezon będzie udany. Przyznam się jednak, że nie spodziewałem się, że będzie aż tak. Lato było bardzo udane, ale czeka mnie zima, w której na każdym kroku trzeba dawać z siebie 110%

Red.: Pochodzisz z Wisły jak Adam Małysz. Twoim trenerem jest legendarny szlifierz formy
Małysza – świetny trener Jan Szturc. Czy trenując z nim spotykasz się z jakimś wyjątkowo indywidualnym podejściem do Twojego treningu, czy raczej robisz to, co pozostali zawodnicy?

Olek Zniszczoł: Wykonuję plan od trenera kadrowego, którym jest Robert Mateja. Aktualnie bardzo mało trenujemy z klubem, bo mamy bardzo dużo wyjazdów i nie ma możliwości ani takiej potrzeby, aby nakładać treningi. Obaj trenerzy wiedzą, co robią. Wiedzą czego potrzebuje kadra i co na etapie klubu powinien robić zawodnik. A ja? Ja się po prostu podporządkowuję wszelkim ich poleceniom, bo mam do swoich trenerów pełne zaufanie. Jan Szturc jest bardzo dobrym trenerem, któremu zawdzięczam dużo sukcesów. Mam wielkie szczęście, że mogłem i mogę właśnie z nim trenować….

Red.: Trenując z kadrą trenowałeś z Adamem Celejem, a teraz z Robertem Mateją. Czy widzisz jakieś zasadnicze różnice w treningu? Czy Robert Mateja ma duży udział w Twoim sukcesie w Pucharze Kontynentalnym 2011?

Olek Zniszczoł: Nie lubię takich porównań, ale powiem krótko: z Robertem mamy całkowicie inne treningi jak w poprzednim roku. Myślę, ze to Robert ma duży udział w wynikach, które osiągnąłem w Pucharze Kontynentalnym.

Red.: Jak czułeś się skacząc razem z Kamilem Stochem w Letniej Grand Prix i czy miałeś wielką tremę czując oddech wielkich nazwisk światowych skoków? Co cenisz bardziej: zdobycie punktów w Letniej Grand Prix, czy wygraną w Pucharze Kontynentalnym?

Olek Zniszczoł: Na zawodach staram się nie myśleć, z kim skaczę i które miejsce chciałbym zająć. Oczywiście chodziły myśli po głowie, że to już są bardzo ważne zawody, w których skaczą najlepsi skoczkowie na świecie. Wygraną w Pucharze Kontynentalnym uważam jak na razie za swój największy sukces. Na Zawodach LGP robiłem wszystko, żeby zająć jak najlepsze miejsce, ale i tak nie jestem do końca zadowolony, bo myślę, że było stać mnie na troszkę lepszą lokatę…

Red.: W 2014 roku czekają nas Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Soczi. Masz jakieś w związku z tym marzenia?

Olek Zniszczoł: Marzenia są i będą. Oczywiście. Chciałbym wystartować na olimpiadzie i zająć jak najlepsze miejsce. Marzy mi się złoty medal. To byłaby pełnia szczęścia. Ale tez będę szczęśliwy i też jest to moim marzeniem, aby na Igrzyskach Olimpijskich w Soczi grany był Mazurek Dąbrowskiego także dzięki moim kolegom.

Rozmawiał Jorge Martin Jarrin Zak