Strona główna • Czeskie Skoki Narciarskie

Vojtech Stursa: "Podoba mi się styl Simona Ammanna"

Pierwsze miejsce na Mistrzostwach Czech w kategorii juniorów. Pierwsze punkty w Pucharze Kontynentalnym. Pierwsza wyprawa z kadrą A na regeneracyjne zgrupowanie do Turcji. Pierwszy start w Letniej Grand Prix, choć tylko w kwalifikacjach. Pierwszy wywiad dla gazety. Z pewnością można stwierdzić, że 16-letni czeski skoczek Vojtěch Štursa miał ciekawe lato.

"Kto jest moim wzorem? Nie mam ustalonego niczego takiego. Jeżeli chodzi o styl, to podoba mi się Simon Ammann" mówi Vojtěch. Wizualnie i typowo jest do Szwajcara całkiem podobny. Tylko czy uda mu się kiedyś przybliżyć do medalisty olimpijskiego też w sferze osiąganych wyników?

"Po długim czasie mamy znowu skoczka, który potrafi bardzo dobrze przemyśleć swoje skoki, ma prawidłową filozofię" chwali go trener reprezentacji, David Jiroutek. A że zupełnie nie udał mu się debiut na arenie międzynarodowej wśród skokowej elity? "To nie szkodzi, musi poznać atmosferę, spróbować jak to jest... Ma na to jeszcze dosyć czasu" broni go trener. Przecież był tam najmłodszym uczestnikiem zawodów, najstarszy Martin Schmitt jest od niego dwa razy starszy. Nie mówiąc już o tym, że nieobecny był weteran Noriaki Kasai.

"W Hinterzarten nie wiedziałem, czego się spodziewać. W dodatku w zeszłym roku niezbyt dobrze mi się tam skakało, a przed zawodami skakałem na dużej skoczni. Nerwy też o sobie mocno dały znać" nastolatek doszukiwał się przyczyn niepowodzenia. "Druga próba w Klingenthalu była już lepsza, znałem tę skocznię. Ale w kwalifikacjach za progiem popełniłem błąd, który zazwyczaj mi się nie zdarza. Pozostałem w pozycji stojącej nad nartami, opadłem do dołu i straciłem tym metry". Nie załamywał się jednak i uważnie obserwował skoki starszych kolegów w kabinie zawodników jak i na skoczni.

"Jesteśmy grzeczni, nie próbowaliśmy mu nic robić," mówił o przyjęciu "kota" do swojego elitarnego grona A-kadrowiczów Roman Koudelka. "Spokojnie mnie powitali, nie musiałem przechodzić żadnego 'chrztu'. I mam nadzieję, że się ze mną liczą," dodał nowicjusz. Mieszkał jeszcze sam w pokoju, ponieważ miał lekkie zakażenie wirusowe i nie chciał, żeby koledzy się od niego zarazili. "Przynajmniej miałem trochę spokoju i mogłem się pouczyć," skomentował to uczeń drugiej klasy sportowego gimnazjum w Nowym Mieście na Morawie.

To miasto jest bardziej znane jako ośrodek biegów narciarskich, a w tym przypadku z biegacza narciarskiego stał się skoczek. Štursa pochodzi właściwie z oddalonej o 20 km wioski Březiny. "W domu byłem bardzo niegrzeczny, więc rodzice postanowili że będę trenował hokej. To mnie nie bawiło, więc przez jakiś czas biegałem na nartach. Aż w pewnym momencie zabrała mnie na skocznię moja siostra, bo ja nawet na nartach zjazdowych zawsze tylko skakałem" wspomina. Szkoda tylko, że na Harusáku w jego rodzinnych stronach wybudowano wyciąg krzesełkowy dla narciarzy, a skocznię zburzono. Mimo to ten młody talent ani myśli się stamtąd przeprowadzać.