Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch: "Przyrzekłem sobie, że do Kuusamo więcej nie pojadę"

Wczoraj w Krakowie odbyła się konferencja prasowa z udziałem prezesa PZN, Apoloniusza Tajnera, prezesa Grupy LOTOS S.A. Pawła Olechnowicza oraz czterech najlepszych polskich skoczków Letniej Grand Prix 2011. Największym zainteresowaniem dziennikarzy cieszył się rzecz jasna Kamil Stoch, który jest naszą wielką nadzieją na nadchodzącą zimę.

- W ubiegłym roku kiedy zająłem w Kuusamo 31 miejsce przyrzekłem sobie, że więcej tam nie pojadę. Naprawdę miałem takim zamiar, ale że na koniec sezonu zająłem dziesiąte miejsce, to złość mi trochę przeszła. Nie muszę skakać kwalifikacji. Pojadę tam potrenować, bo akurat do tego skocznia w Kuusamo nadaje się świetnie. Konkursy zawsze są ciężkie. To jedna wielka loteria, o wszystkim decyduje wiatr, a nie dyspozycja zawodnika. Ale skoki to nasz zawód. Jedni chodzą do pracy od poniedziałku do piątku, a my na pierwsze zawody PŚ jeździmy do Kuusamo
- mówi Kamil Stoch.

- W tym sezonie największego marzenia na pewno nie zrealizuję, bo to nie jest sezon olimpijski. Moim celem są wyniki lepsze niż w poprzednim sezonie, w którym wygrałem konkursy w Zakopanem, Klingenthal oraz Planicy i skończyłem go na dziesiątym miejscu. Teraz celuję w pierwszą szóstkę. Nie boję się tego mówić. Uważam się za skoczka ze ścisłej światowej czołówki -
wyznaje otwarcie najlepszy polski skoczek.

- Fakt, że nie skakaliśmy dotąd na śniegu nie powinien mieć znaczącego wpływu na wyniki, bo nikt nie skakał na śniegu. Skocznia w Ramsau jest czynna dopiero od soboty, a w Rovaniemi od niedzieli. Szanse powinny być równe dla wszystkich. Nie przypominam sobie jednak, bym kiedykolwiek wcześniej zaczynał sezon "z marszu".

- Czy da się utrzymać popularność skoków bez Adama Małysza? Nie wiem. Uważam, że prawdziwy kibic tej dyscypliny ogląda skoki bez względu na to, kto startuje. Nie dla jednej osoby, ale dla przeżycia emocji. I tu już wiele będzie zależało od naszych wyników. Im będą lepsze, tym zainteresowanie większe.

- Moje przygotowanie mentalne polega głównie na rozmowach z psychologiem, Kamilem Wódką. Cenię sobie współpracę z nim. Rozpisaliśmy konkretny plan i priorytety na zimę. Wymieniliśmy rzeczy ważne i ważniejsze. Na nich mam się koncentrować. Nie wzbraniam się przed rolą lidera grupy. Nie chcę jednak, by z tego powodu ktoś mnie w jakikolwiek sposób faworyzował. Zdaję sobie sprawę, że w tym momencie jestem najlepszy w grupie i "ciągnę" ją pod względem sportowym oraz wynikowym. Ale wiem też, że któregoś dnia rola się zmieni i to któryś z kolegów będzie skakał lepiej ode mnie -
zakończył skoczek z Zębu.