Na ekranach - nowy spot

„Rano na pewno nie byliśmy kimś szczególnym, lecz po prostu zwyczajnymi, zmęczonymi ludźmi. O wpół do piątej wyrzucono nas z łóżek. Ale kiedy stanęliśmy na szczycie góry, nie było widać śladu po zmęczeniu. Słońce właśnie wschodziło, na niebie ani jednej chmurki. Wszystko chcieliśmy zrobić sami. Nie było mowy o dublerach- mówił zachwycony widokami Hanni.

Punkt kulminacyjny był tam, gdzie powinien być- na szczycie góry. „Zagadką jest dla mnie, jak wylądował w takich warunkach helikopter. Pilot kazał mnie i Martinowi wysiąść, a sam odleciał wraz z kamerzystą. Zostaliśmy sami i czuliśmy się wspaniale. Potem zjeżdżaliśmy szybko w dół. Z prawa i z lewa rozciągała się wspaniała panorama. Jedynym mankamentem było ostre słońce, co sprawiło, iż musieliśmy nosić okulary przeciwsłoneczne. To jednak było imponujące przeżycie”- twierdził Sven.

Piękny koniec pobytu we Finlandii. Kadra niemiecka mieszkała w trzech chatach z drewna. Do dyspozycji mieli saunę. Pogoda im sprzyjała. Mimo bardzo wyczerpującego treningu wszyscy mieli świetny humor. „Nie mam jeszcze tego uczucia noszenia w powietrzu, ale pracuję nad tym. Jestem bardzo zmotywowany, żeby znów liczyć się w czołówce”- podsumowuje swoje osiągnięcia Hannawald.

W najbliższych dniach Sven musi się oszczędzać ze względu na drobną infekcję, żeby potem bez problemów móc rozpocząć decydującą fazę zimowego treningu.