Strona główna • Puchar Świata

Okiem samozwańczego autorytetu: Przyczajony Kamil, ukryty Piotr

Robi się ciekawie. Dawno nie było w Pucharze Świata tak słabej Austrii. Czarcia Góra okazała się dla nich średnio łaskawa. Pozornie jest nieźle, w klasyfikacji na czele jest ich dwóch, Schlierenzauer wygrał piątkowy konkurs. Ale pojawiły się oznaki, że kilkuletnia dominacja może tej zimy zostać przerwana, a w każdym razie naruszona.


Wbrew mojemu krakaniu wiatr nie przeszkodził w rozegraniu żadnego z konkursów, choć w czwartek podczas kwalifikacji było nerwowo. Najgroźniejszy upadek zaliczył jednak Roman Koudelka, któremu nie przeszkodził wiatr, a feralna nakrętka przy wiązaniu. Koudi trafił do szpitala z wstrząsem mózgu i potłuczonym barkiem, upadek kosztował go występy przed własną publicznością. Być może zobaczymy go już w Engelbergu. Na razie pałeczkę przejął od niego Lukas Hlava i dał rodzimej publiczności powody do zadowolenia. Hlava to zawodnik już niemłody, wiele lat skakał słabiutko. Dwa poprzednie sezony startował w Pucharze już regularnie, ale punktował tak sobie. Tej zimy już dwukrotnie plasował się w pierwszej dziesiątce.

Piątkowy konkurs zapamiętamy przede wszystkim dzięki rękawicy, którą Austriakom rzucił Daiki Ito. Ale Japończyk jest bardzo nieregularny. Ta wieczna a wciąż niespełniona nadzieja japońskich skoków wciąż czeka na swój pierwszy triumf w Pucharze, choć ma na koncie zwycięstwa na igelicie.

Sobotnia drużynówka pokazała jak nieprzewidywalne są skoki, szczególnie gdy wieje. FISowskie przeliczniki wciąż przegrywają z techniką, która mocno uzależniła skoczków od warunków atmosferycznych. Polacy, mimo fatalnych skoków Huli i Kubackiego w pierwszej serii, walczyli przecież o miejsce na podium. Skończyło się na zaledwie piątym. Z premedytacją piszę „zaledwie”. Dziś piąte miejsce to nie to samo, co trzy, cztery lata temu. Dziś Japończycy nie mają już żadnego ze swoich samurajów ze starej gwardii, Finlandia znajduje się w najgłębszym kryzysie od wielu lat, Szwajcarii nie ciągną już w górę Ammann z Kuettelem a Rosjanie pozbawieni zmarłego tragicznie Karelina nie stanowią poważnej konkurencji. Czechów udało nam się wyprzedzić, bo Kudelka był w szpitalu. Jesteśmy w lesie a przewodnik wycieczki Łukasz Kruczek na razie bezskutecznie szuka mapy. Na razie znalazł ją dla Kamila i Piotra.

O ile Kamil na razie nam się jakby przyczaił, o tyle Piotrek zaczyna nam wyrastać na ukrytą broń Kruczka. Czy ktokolwiek z nas spodziewał się po nim takich wyników? Wiślanin zgromadził już w tym sezonie 90 punktów, czyli już prawie tyle, co we wszystkich poprzednich sezonach razem wziętych (98). Punktował w 8 konkursach pod rząd (wliczając trzy z zeszłego sezonu). Ale nawet jego obiecujące skoki zeszłej zimy dawały mu tylko lokaty w trzeciej dziesiątce. W tym sezonie do trzeciej dziesiątki spadł tylko raz – wczoraj. A w konkursie drużynowym był najlepszym z Polaków.

Nie narzekajmy na razie za bardzo na Kamila. Wysokie miejsca z Kuusamo rozbudziły nasze apetyty i chwilowo jesteśmy rozczarowani, ale warto też zauważyć, że to jak na razie najlepszy dla niego start sezonu. Że od początku jest wśród tych, którzy nie muszą się kwalifikować. Nawet Adamowi Małyszowi w jego dobrych latach zdarzały się gorsze początki sezonu.

Raczej cieszmy się tym, że w szerokiej czołówce mamy dwóch skoczków. Nie spieszyłbym ze stwierdzeniami, że obecnie to Piotr Żyła jest naszym liderem. Wiemy już, że to Kamil ma potencjał, by wygrywać konkursy Pucharu Świata. I Kamil nie jest daleko od walki z czołówką. Brakuje tego mitycznego błysku, bo na Čerťáku niestety nie potwierdził swych aspiracji ani jednym skokiem. Ale Kamil tak ma, przecież już wiemy. Jest w stanie wskoczyć na podium, nawet na jego najwyższy stopień atakując z drugiego szeregu. Piotr regularnie punktuje i to napawa radością, ale nie nakładajmy na niego presji.

Tak, Żyła nam się rozhulał a Hula żyłuje skoki jak się da ale wciąż nie ma punktów. Wciąż te najlepsze oddaje w tych niepunktowanych seriach. Rok temu pierwsze punkty zdobył już w Lilehammer, ale prawdziwe przełamanie przyszło w Engelbergu, gdzie szczyrkowianin zajął w jednym z konkursów wysokie, siódme miejsce. Jeśli chodzi o resztę naszych skoczków, to gdybym był trenerem, szukałbym już zmienników dla Dawida i Krzysztofa i Maćka. Janek Ziobro zawstydził starszych i bardziej doświadczonych kolegów częściej od nich kwalifikując się do konkursów. Dla niego Puchar to nowość, niech się na razie oskakuje.

W dodatku nie dość że formy brakuje to i szczęście nie sprzyja. W niedzielnych kwalifikacjach Krzysztof Miętus miał najgorsze warunki wietrzne z całej, 71-osobowej stawki. W pierwszej serii Stefan Hula też miał mocny wiatr w plecy a do awansu brakło mu tylko 3 punktów. O ile wątpliwym jest, by z lepszych warunków potrafił skorzystać Krzysiek, o tyle Stefanowi może by się i udało, bo w drugiej serii drużynówki pokazał, że potrafi. Trudno jednak dla któregokolwiek z Polaków szukać usprawiedliwienia w warunkach, trzeba po prostu lepiej skakać.

Richard Freitag odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w karierze. Co ciekawe, 20-letni skoczek wygrał w tym samym miejscu, w którym swój jedyny triumf w PŚ odniósł 29 lat temu jego ojciec, Holger. Freitag junior ma jednak zadatki na znacznie lepszego skoczka, niż senior, który w Pucharze Świata skakał tylko przez osiem sezonów i zakończył karierę w wieku 25 lat. Z roku na rok dynamicznie się rozwija i kto wie – być może to on, a nie Severin Freund stanie się nowym zbawcą niemieckich skoków? Na razie obaj ciągną wyniki w górę. Ostatni raz dwóch Niemców na podium oglądaliśmy prawie 10 lat temu! 13 marca 2002 w Falun Martin Schmitt był drugi a trzecie miejsce ex-aequo z Jane Ahonenem zajął Sven Hannawald.

Czas na tabelkę czołówki. Przed Harrachovem:

Klasyfikacja Generalna
Lpzawodnikkrajpkt.strata1strata2
1 Andreas Kofler Austria 300 0 0
2 Gregor Schlierenzauer Austria 170 130 130
3 Richard Freitag Niemcy 154 146 16
4 Severin Freund Niemcy 123 177 31
5 Thomas Morgenstern Austria 122 178 1
6 Anders Bardal Norwegia 120 180 2
7 Roamn Koudelka Czechy 117 183 3
8 Kamil Stoch Polska 110 190 7
9 Piotr Żyła Polska 72 228 38
10 Anssi Koivuranta Finlandia 56 244 16

I po Harrachovie:

Klasyfikacja Generalna
Lpzawodnikkrajpkt.strata1strata2
1 Andreas Kofler Austria 358 0 0
2 Gregor Schlierenzauer Austria 302 56 56
3 Richard Freitag Niemcy 294 64 8
4 Thomas Morgenstern Austria 231 127 63
5 Anders Bardal Norwegia 230 128 1
6 Severin Freund Niemcy 209 149 21
7 Kamil Stoch Polska 146 212 63
8 Robert Kranjec Słowenia 128 230 18
9 Daiki Ito Japonia 124 234 4
10 Roman Koudelka Czechy 117 241 7

Jak widać, z pierwszej dziesiątki wypadł między innymi Piotr Żyła. Nie wypadł, pomimo straconych konkursów Roman Koudelka, za to na jedenaste miejsce awansował Lukas Hlava i niewiele mu brakuje do najlepszej dziesiątki. Nadal mamy „tylko” trzech Austriaków. Spora przewaga Koflera, stopniała jak kwietniowy śnieg, goni go nie tylko Schlieri, ale i Freitag. W sobotę Norwegowie po raz kolejny znaleźli patent na team Pointnera, a przecież też nie znajdują się w jakiejś rewelacyjnej formie. W pierwszej dziesiątce mają tylko Bardala. No i w niedzielę Niemcy pokazali, że w konkursach indywidualnych łatwo pola południowym sąsiadom nie oddadzą.

I tak żegnamy się z Harrachovem, za tydzień konkursy w Engelbergu. A w Engelbergu tylko dwie rzeczy są pewne: pyszne zegarki i punktualne czekoladki. Czy jakoś tak...