Strona główna • Puchar Świata

Łukasz Kruczek: "Kamilowi wrócił uśmiech"

Trener polskiej kadry skoczków mógł dziś cieszyć się z kolejnego podium Kamila Stocha. Kluczem do dalekich skoków okazały się drobne korekty, które pomogły naszemu skoczkowi w zajęciu drugiej lokaty, tuż za Andreasem Koflerem.

"Kamil złapał po prostu dobre czucie. Pewnej kwestii nie widzieliśmy, patrząc z boku na te skoki, problemy tkwiły w dalszej fazie, co zostało zauważone z dołu przez Grześka Sobczyka i Łukasza Gębalę, szybko wprowadziliśmy te poprawki w życie, a Kamil jest zawodnikiem o ogromnym czuciu i potrafi bardzo szybko zastosować takie drobne korekty. Już od pierwszego skoku wiadomo było, że złapał swój rytm i będzie skakał dobrze" - mówił po zawodach Łukasz Kruczek.

"Po pierwszej serii myśleliśmy, że Kamil wskoczy do czołowej szóstki i to byśmy uznali za bardzo dobry wynik. Pachniało zwycięstwem, ale Kamil miał trochę pecha w pierwszej serii, był taki okres, gdy bardzo mocno padał śnieg, pogorszyły się warunki i ciężko było odlecieć. Kamilowi się i tak udało, ale brakowało trochę dobrych warunków, aby mieć lepszą lokatę po pierwszej serii. W tym momencie faktycznie każdy wydaje się w zasięgu Kamila, wrócił on do tego, co skakał latem. To dopiero jeden konkurs, potrzebuje jeszcze kilkunastu skoków, aby to ustabilizować, dlatego udajemy się znów do Ramsau i tam na skoczni normalnej będziemy kontynuować doszlifowywanie tego" - kontynuuje Kruczek.

"Ten ostatni skok był najlepszy, Kamil ze skoku na skok skakał tu coraz lepiej, z większą pewnością siebie, nie męczył się, wrócił uśmiech na twarzy. Piotrek miał dziś problemy z pozycją dojazdową, nie mógł znaleźć właściwego balansu. On eksploduje na progu, ale żeby eksplodować, trzeba najpierw dobrze dojechać, a on miał z tym problem i eksplozja była w każdym kierunku, tylko nie do progu" - ocenia szkoleniowiec Polaków.

"Lepsze skoki oddali dziś, paradoksalnie bo wyniki były słabsze, Maciej Kot i Stefan Hula. Maćka pochwaliłbym za konsekwencje, bo to było mniej więcej to, co skakał w Ramsau, szkoda, że nie zaczął od tego poziomu już wczoraj, bo dziś by to już inaczej wyglądało i te skoki byłyby lepsze. Stefan miał trochę pecha, bo był taki okres, gdy przyszedł śnieg i wiatr i daleko zaczęli skakać zawodnicy, którzy nie powinni tyle ulatywać. Takie są jednak skoki, jedni mają szczęście, inni pecha. W środkowej części pierwszej serii, gdy zaczęło tak sypać, że przestaliśmy widzieć skoczków, wówczas nie było do końca sprawiedliwie, zmieniał się wiatr, belki. Druga seria przebiegała właściwie w ciszy" - uważa trener Polaków.

"Teraz wracamy do Ramsau i będziemy trenować tam przez najbliższe dwa dni. Wiemy, że powoli robi się zima także w Polsce, mamy cichą nadzieję, że uda się przygotować jakąś skocznie w kraju, najlepiej Szczyrk lub Wisłę, ale Zakopane też byłoby świetne, abyśmy mogli przed Turniejem Czterech skoczni przeprowadzić jeden lub dwa treningi" - zakończył Łukasz Kruczek.