Strona główna • Puchar Świata

Okiem samozwańczego autorytetu: Zasypało nas na biało, czyli szwajcarskie przypadki

W Skandynawii śniegu brakowało, w Harrachovie padać zaczął niemal w ostatnim momencie, ale był, a w Engelbergu padał obficie w czasie obu konkursów. Górę Aniołów zasypało na biało i szwajcarskie konkursy oglądaliśmy już w prawdziwie zimowej scenerii. Takie skoki to ja rozumiem!


A nie mówiłem? Kamil potrafi wskoczyć na podium, choć niby nic tego nie zapowiada. Tak było w Zakopanem rok temu, gdy pierwsze zwycięstwo przyszło po 17. i 7. miejscu w poprzednich konkursach. Tak było w Klingenthal, gdy niektórzy jeszcze wątpili w jego klasę i twierdzili że w Zakopanem po prostu miał farta. Tak było w Planicy, gdy po serii pięciu nieco słabszych występów, wydawało się, że Kamil zakończy sezon z dwoma tylko zwycięstwami i poza pierwszą dziesiątką.

W niedzielę co prawda zwyciężyć się nie udało, ale awans z 9. na drugą lokatę budzi respekt. Potwierdza się, że Kamil to zawodnik, któremu trudne warunki na skoczni nie straszne. W Zakopanem i Englebergu padał intensywnie śnieg. W Planicy i Klingenthal hulał wiatr. Kamil umie sobie z pogodą radzić i zawsze jest groźny. Jeszcze dwa sezony i zamiast „wyskoczył jak Filip z konopi” będziemy mówić „wyskoczył jak Kamil z drugiego szeregu”.

Sobotni konkurs toczony w bardzo trudnych warunkach był jednak sprawiedliwy. Drugie zwycięstwo Andersa Bardala w karierze było w pełni zasłużone. Gregor Schlierenzauer nie miał szans na zwycięstwo, nawet gdyby ustał skok. Norweg stanął też na podium w niedzielę. Widać, że jego forma rośnie i Norwegowie będą mieli za kogo ściskać kciuki podczas Turnieju Czterech Skoczni.

Engelberg nie okazał się w tym roku szczęśliwy dla Stefana Huli. To jedyny z naszych zawodników (poza Stochem i Żyłą oczywiście), który od czasu do czasu oddaje jakiś przyzwoity skok. Cóż z tego, skoro żaden nie przytrafia się w seriach konkursowych. Reszta zawodników nie rokuje - póki co - ani troszkę.

Jeśli zaordynowane przez Łukasza Kruczka treningi w Ramsau przyniosły jakiś efekt, to widzą go tylko specjaliści i sztab trenerski. Ja tam nie jestem żaden specjalista, tylko autorytet i autorytarnie stwierdzam, że nie widzę. Chyba, że te efekty są odłożone w czasie i przyjdą na Turniej Czterech Skoczni. W takim razie proszę bardzo, nie mam nic przeciwko.

Piotr Żyła może się ewentualnie usprawiedliwiać trudnymi warunkami, w których skakał, ale prawda jest taka, że w niedzielę nie oddał ani jednego dobrego skoku. W sobotę też szału nie było, ale były kolejne punkty. W niedzielę Piotr zakończył swoją serię sześciu kolejnych konkursów z punktami. Kto by na to stawiał w listopadzie? Żalu więc wielkiego nie ma. Każdy chyba jakoś tam podskórnie czuł, że ten początek sezonu jest dla Piotrka trochę na wyrost. Że dużo bardziej, niż powrót do grona prekwalifikowanych, prawdopodobny jest scenariusz osuwania się w klasyfikacji. Nie ma się co obrażać, druga dziesiątka to i tak bardzo dobry wynik, Piotr skacze naprawdę solidnie. Miejmy nadzieję, że ta niedziela to był po prostu słabszy dzień i podczas Turnieju Czterech Skoczni Piotr znów będzie się po swoich skokach szeroko uśmiechał.

Póki co Stefan Hula i Jan Ziobro nie zdobyli punktów mimo startowania w odpowiednio sześciu i pięciu konkursach. Spośród skoczków z innych krajów nie znajdziemy takich przypadków. Jak ktoś chce mi utrzeć nosa, to niech poszpera, obliczy i napisze, że inni próbowali częściej ale odpadali już w kwalifikacjach. A nasi chociaż wchodzą do konkursów, co się chwali.

Komu się chwali, temu się chwali. Usprawiedliwiać będę tylko Janka Ziobro ale i w jego przypadku taryfa ulgowa już się powoli kończy. Dawid Kubacki próbował już 7 razy, ma na koncie 3 udane kwalifikacje i 0 punktów. Wymienianie przez stryjka Kruczka siekierki na kijek (czyli Miętusa na Bachledę) przypomina mieszanie nieposłodzonej herbaty w nadziei, że zrobi się słodka bez wsypywania cukru. Jeśli ktokolwiek mógłby nadawać się na zmiennika w PŚ, to Olek Zniszczoł. Pytanie, czy warto go pozbawiać możliwości osiągnięcia sukcesu w Pucharze Kontynentalnym, by naciułał kilka punkcików w Pucharze Świata? Myślę, że na pewno warto go nagrodzić występem na prestiżowym Turnieju Czterech Skoczni. Nawet, gdyby potem miał wrócić do drugiej ligi. Tomek Byrt też poprawia się z konkursu na konkurs i jeśli na Mistrzostwach Polski pokona kolegów dostających do tej pory szansę, to też powinien jechać.

No i zakończył nam się pierwszy period. W wykonaniu Polaków – taki sobie. Bo Kamil staje na wysokości zadania, dając nam dużo emocji i radości, Piotr sprawił nam miłą niespodziankę a reszta zawodników niestety tylko rozczarowanie. Dlatego też limit na drugi period dla Polski będzie wynosił tylko 5 skoczków. Więc chyba najrozsądniejszy byłby skład: Stoch, Żyła, Zniszczoł, Byrt i Hula. Ale niech tam zdecydują Mistrzostwa Polski i trener Kruczek. Samozwańczy autorytet łaskawie się na to godzi...

A co Wam przypominał niedzielny konkurs? Bo mi jako żywo najlepsze lata w wykonaniu Małysza. Gdy mieliśmy w konkursie kilku skoczków i żaden nie awansował do drugiej rundy, to byłem niemal pewien, że Adam w drugiej serii skoczy daleko i będzie na podium, lub w każdym razie bardzo wysoko. I tak sam pomyślałem w przerwie niedzielnego konkursu. W bardzo wielu zawodach tak właśnie bywało, jakbyśmy mieli jakiś nieprzekraczalny limit który musi zostać rozdysponowany między polskich skoczków. Limit, który ostatecznie pękł w piękny słoneczny dzień w Planicy. A teraz wraca?

Dość filozofowania i metafizyki, czas na matematykę:

Oto czołówka PŚ przed Engelbergiem:

Klasyfikacja Generalna
Lpzawodnikkrajpkt.strata1strata2
1 Andreas Kofler Austria 358 0 0
2 Gregor Schlierenzauer Austria 302 56 56
3 Richard Freitag Niemcy 294 64 8
4 Thomas Morgenstern Austria 231 127 63
5 Anders Bardal Norwegia 230 128 1
6 Severin Freund Niemcy 209 149 21
7 Kamil Stoch Polska 146 212 63
8 Robert Kranjec Słowenia 128 230 18
9 Daiki Ito Japonia 124 234 4
10 Roman Koudelka Czechy 117 241 7

I po Engelbergu:

Klasyfikacja Generalna
Lpzawodnikkrajpkt.strata1strata2
1 Andreas Kofler Austria 508 0 0
2 Anders Bardal Norwegia 390 118 118
3 Gregor Schlierenzauer Austria 376 132 14
4 Richard Freitag Niemcy 348 160 28
5 Thomas Morgenstern Austria 336 172 12
6 Severin Freund Niemcy 269 239 67
7 Kamil Stoch Polska 248 260 21
8 Roman Koudelka Czechy 179 329 69
9 Robert Kranjec Słowenia 172 336 7
10 Martin Koch Austria 148 360 24

Lider znów powiększył przewagę nad grupą pościgową, a Anders Bardal w pięknym stylu wskoczył z piątego na drugie miejsce i jest jedynym zawodnikiem, który w stosunku do Koflera nadrobił, a nie stracił. Sobotni upadek zapewne kosztował Schlierenzauera pozycję wicelidera. Kamil umocnił nam się na siódmym miejscu i zmniejszył dystans do poprzedzającego go Freunda. Z czołówki wypadł Ito na rzecz Kocha, Koudelka nadrobił straty z Harrachova, choć Kranjec czai mu się tuż za plecami. Sytuacja z pierwszej dziesiątki znajduje swoje odzwierciedlenie w Pucharze Narodów. Pozycja Polski za plecami Czechów i Japonii to efekt słabych konkursów drużynowych i faktu, że właściwie wciąż mamy tylko dwóch skoczków. Niemcy wciąż przed Norwegią, choć różnica w punktach niewielka. Finlandia daleko za Rosją, czująca na plecach oddech Szwajcarii i Włoch - to dopiero widok, co?

A tak wyglądają limity na kolejny period, czyli po prostu Turniej Czterech Skoczni:

kwoty startowe
krajkwota
Austria 7
Norwegia 7
Niemcy 6
Słowenia 6
Japonia 6
Polska 5
Rosja 4
Włochy 4
Czechy 4
Finlandia 4
Bułgaria 3
Francja 3
Szwajcaria 3
pozostałe kraje 2

I jeszcze nowość – podsumowanie weekendu w hasłach:

Orzeł: Kamil Stoch – awans z 9 miejsca na podium robi wrażenie.

Wróbel: Bjoern Einar Romoeren – żal mi się robi, gdy tak utalentowany i utytułowany skoczek tak marnie skacze.

Udany powrót: Roman Koudelka – po groźnie wyglądającym upadku nie został ślad, „Koudy” zaliczył bardzo udany weekend, dwa miejsca w pierwszej „10”.

Nieudany powrót: Wolfgang Loitzl – zrobił sobie przerwę, by w spokoju potrenować. Z miernym efektem. Niby są punkty, ale skakanie w okolice dwudziestego miejsca chyba Austriaka nie satysfakcjonuje.

Rozdział pt. Engelberg zamknięty. Teraz czeka nas dłuższa przerwa od Pucharowych zmagań. W drugi dzień Świąt będzie krajowa przygrywka, czyli Mistrzostwa Polski w Wiśle. A potem już Turniej Czterech Skoczni. A tam tylko cztery rzeczy są pewne. Skocznie.