Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Maciej Kot: "Nie będę się kłócił z trenerem"

Sport bywa nieprzewidywalny. Maciek Kot w Zakopanem dwa razy punktował. W Sapporo musiał w sobotę obejść się smakiem, choć jeszcze podczas treningów wydawał się pewniakiem do dobrych lokat. Z kolei Krzysztof Miętus w na Wielkiej Krokwi dwa razy kończył zawody na 48. miejscu. A za pierwszy z japońskich konkursów dopisano mu 11 punktów.

Maciej Kot leciał do Sapporo w dobrym nastroju, wszak w Zakopanem radził sobie zupełnie nieźle. Niestety, w sobotę na Okurayamie nie udało mu się awansować do drugiej serii. "Trener mi mówił, że skok był bardzo dobry, tylko w fatalnych warunkach. Ja mam wrażenie, że mogłem trochę więcej z niego wycisnąć, no ale nie będę się kłócił z trenerem. Przyjmę, że było bardzo dobrze i w niedzielę będę liczył na szczęście. Byłem zdziwiony, a nawet zrezygnowany, że po niezłych skokach treningowych słabo wypadłem w zawodach. Mam nadzieję, że los na tej pechowej dla mnie skoczni jutro się odmieni. Fatum tu jakieś krąży, ale może jutro da się je pokonać" - skomentował Maciek.

W odmiennym humorze był Krzysztof Miętus, który w swojej ósmej próbie tej zimy zdobył w końcu pucharowe punkty. "Te moje pierwsze punkty w tym sezonie cieszą, jestem zadowolony. Jest lekki niedosyt, bo ten drugi skok był za bardzo do przodu. Przy tych warunkach, które miałem, mogłem polecieć dalej. Przyjechałem tu, by dobrze skakać i zdobywać punkty. Moje skoki wyglądają coraz lepiej, w Zakopanem jeszcze mi trochę nie wyszło, ale już jest ok. Warunki były dziś zmienne, ale mi dopisało szczęście. Dziś czułem się dobrze, spałem normalnie. Jutro może być trudniej, bo konkurs jest o porze, w której u nas jest noc. Ale zobaczymy - na razie nie narzekam" - powiedział Krzysiek.