Strona główna • Inne

Niech im ziemia lekką będzie...

W środę pierwszego lutego świat pożegnał dwóch byłych skoczków narciarskich. W Krakowie zmarł Andrzej Sztolf, odszedł też świetny przed laty norweski skoczek Ingolf Mork.


Andrzej Sztolf większość swojego sportowego życia spędził w powietrzu. Oprócz skoków narciarskich uprawiał też skok o tyczce. Był dwukrotnym medalistą Zimowej Uniwersjady. W 1964 roku w Szpindlerowym Młynie wyskakał brąz, dwa lata później w Sestriere zdobył srebrny medal. Był Olimpijczykiem z Innsbrucku (1964), wywalczył tam 26 pozycję. Na swoim sportowym koncie miał też dwa tytuły Mistrza Polski, dwukrotnie był wicemistrzem. Miał 70 lat.

Ingolf Mork był jednym z tych którzy zwyciężyli w klasyfikacji łącznej Turnieju Czterech Skoczni nie wygrywając żadnego konkursu. W sezonie 1971/72 zajął 2. miejsce w Oberstdorfie, 3. miejsce w Garmisch-Partenkirchen, 22. miejsce w Innsbrucku i 4. miejsce w Bischofshofen, co wystarczyło do końcowego triumfu w Turnieju, dzięki absencji Japończyka, Yukio Kasayi w ostatnim konkursie. Rok wcześniej mimo trzech zwycięstw zajął w TCS drugie miejsce wygrywając w Oberstdorfie, Garmisch-Partenkirchen i Bischofshofen, w Innsbrucku był 16. Triumfował wówczas również niedawno zmarły, Jiri Raszka. Podczas I.O. w Sapporo w 1972 r. zajął czwarte miejsce na mniejszej skoczni. W 1973 Ingolf Mork otrzymał medal Holmenkollen. Zmarł w wieku 64 lat.