Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Maciej Kot: "Nie czuję się dobrze na tej skoczni"

W pierwszym konkursie Mistrzostw Świata w lotach w Vikersund zobaczymy czterech naszych zawodników.

"W sumie nie czuję się dobrze na tej skoczni. Nie czuć tej różnicy o jakiej mówili organizatorzy, nie czuć tej przebudowy. Są wizualne zmiany ale w odczuciach nic się nie zmieniło" - powiedział Maciej Kot. "Są drobne problemy na rozbiegu przede wszystkim. Jest taki lekki uskok, w który nas wciska. Ja zawsze mam problemy z dojazdem, tutaj jest mi szczególnie ciężko dojechać do progu. W powietrzu ten lot też nie jest taki jaki powinien być, żeby odlecieć na dół. Jest kwalifikacja, a to było dziś najważniejsze ale jest też nad czym pracować" - dodał nasz zawodnik. "Nie było treningów po powrocie z Oberstdorfu. Nie chcieliśmy skakać na mniejszej skoczni, chcieliśmy prosto z Oberstdorfu przyjechać tutaj, żeby nie stracić tego czucia z mamuta. Trener decyzję o tym, że przyjadę na MŚ podjął już w Niemczech" - wyjaśnił skoczek decyzję trenera Kruczka. "W pierwszym skoku nieświadomie wziąłem inne narty. W zadzie miałem je wziąć, ale niektóre części wiązań był nowsze i zaraz po wyjściu z progu wiązania mi się delikatnie zacięły i to spowodowało problemy w locie. Pomyślałem nawet, że wypięła mi się kostka z tyłu i lecę na zabezpieczeniach. Także moje myśli odbiegły od tego co powinienem robić w locie, tylko skupiłem się na tym, aby wylądować. O tamtym skoku muszę zapomnieć. Wiedziałem, że w drugim muszę skoczyć już normalnie, zabrałem stare narty i skoczyłem jak najlepiej" - zakończył Polak.

"Może brylować nie bryluję, ale skoki są w porządku jeśli chodzi o technikę. Najbardziej podobał mi się ten drugi skok treningowy, ponieważ był najdłuższy" - mówił Krzysztof Miętus pod skocznią w Vikersund. "Zawsze wolałem te większe skocznie, a ta skocznia mi odpowiada, więc można tutaj polatać. Nie było mnie tutaj w ubiegłym roku, więc nie mogę się wypowiadać na temat zmian na skoczni" - dodał.

"Niestety moje skoki nie były tak dobre jak w Oberstdorfie, mam problemy z dojazdem. Przed progiem jest uskok. Jak zaczynam odbicie to wylatuje za wcześnie i nie jest ten skok porządnie wykonany" - wyjaśnił Piotr Żyła. "Według mnie też się nic nie zmieniło na tej skoczni od zeszłego roku. W telewizji wspominali, że zmieniło się coś na dole skoczni, jest bardziej płasko, ale my tam jeszcze nie dolecieliśmy, więc nie jesteśmy w stanie się wypowiedzieć na ten temat" - dodał. "Każdemu musi próg odpowiadać i nam też, tylko tu chodzi o szybkie przestawienie się na tego typu próg. I chyba w tym jest problem".
"Myślę, że jakbym dostał wiatr pod narty to mógłbym uzyskać rekord życiowy, zobaczymy jak to będzie. Jeśli rozbieg będzie odpowiedni i skok wyjdzie tak jak w Oberstdorfie, to myślę, że można odlecieć na ponad 210 metrów" - zakończył Żyła.

Korespondencja z Vikersund, Tadeusz Mieczyński