Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Polscy skoczkowie po kwalifikacjach w Planicy

Polscy skoczkowie w dzisiejszych treningach i kwalifikacjach spisali się bardzo dobrze. Nasi reprezentanci w komplecie awansowali do jutrzejszego konkursu indywidualnego na skoczni HS 215 w słoweńskiej Planicy.


"Skoki dziś oddałem fajne, może jeszcze nie jest super bo miałem trochę problemów na progu. Przy takiej pięknej pogodzie skacze się świetnie, szczególnie gdy, jak teraz, warunki są miarę równe dla wszystkich. Spodziewałem się tutaj dalekich lotów i będę walczył o to, aby te zawody były przyjemne dla mnie" - mówił po kwalifikacjach Krzysztof Miętus.

"W sumie oddałem tu dziś dobre skoki treningowe, ale najważniejsze były te kwalifikacje, które dają mi szanse walczyć jutro w konkursie. W Vikersund nie było najlepiej ani w Oberstdorfie, ale tu ten drugi dzisiejszy skok pozwolił mi się przełamać, wreszcie udało mi się odlecieć poza 200m,a to już jest taka odległość która budzi szacunek, bo przecież nie wszyscy skaczą poza tę granice. Na pewno nie chcę poprzestać na tej odległości tylko chcę śrubować ten rekord i dalej walczyć. Skacze mi się tutaj naprawdę dobrze, do tej pory chyba najlepiej ze wszystkich mamutów i zaczynam czuć o co chodzi w tym lataniu" - opowiadał po kwalifikacjach Maciej Kot.

"Przy takiej ciepłej pogodzie skacze się dużo przyjemniej niż np. w Skandynawii na początku sezonu, gdzie temperatury są poniżej minus 10 stopni, do tego wiatr i brak słońca. Tu w Planicy to już jest przyjemnie, nie trzeba ubierać się tak ciepło, no i można założyć okulary przeciwsłoneczne i troszkę się zrelaksować. Wtedy po prostu jest taka bardzo miła atmosfera" - dodał Kot.

"To moje pierwsze loty na mamucie, zaliczyłem skok na 200 metrów i czuję się wspaniale. Oddałem trzy bardzo dobre skoki, ze skoku na skok poprawiałem swój rekord życiowy. Moim celem na te treningi i kwalifikacje było właśnie uzyskanie tych 200 metrów" - powiedział Klemens Murańka.

"Mój pierwszy skok był troszkę stresujący, bo jednak to jest mamut, to jest inna skocznia gdzie trzeba trochę inaczej do tego podchodzić. Ale już te dwa kolejne skoki były w porządku i się raczej nie stresowałem, co pomogło mi w kwalifikacjach" - kontynuuje 18-letni skoczek.

"Na mamucie to głównie w drugiej fazie skok wygląda nieco inaczej, szczególnie moment przejścia nad bulą, przy większej prędkości wylatuje się z progu, a następnie to już jest sama przyjemność.Mogę powiedzieć, że zakochałem się w tych skokach, bardzo cieszy mnie takie skakanie na 200 metrów. Jeżeli chodzi o warunki to bardzo fajnie mi się trafiło na mój pierwszy raz, bez wiatru i słonecznie.

Jutro chciałbym oddać trzy równe skoki i tak jak dziś, żebym poprawiał swój rekord ze skoku na skok, zaczynając od 200 metrów" - zakończył ze śmiechem Murańka.

"Specjalnie na Planicę kupiłem sobie taką fajną czapkę w Norwegii, a tu jak na złość słońce świeci. Była strasznie droga, jak to W Norwegii, ale spodobała mi się, więc sobie sprawiłem. Jednak taka pogoda jest, że jutro już trzeba będzie założyć zwykłą, z daszkiem" - opowiadał ze śmiechem Piotr Żyła.

Z tego skoku w kwalifikacjach jestem bardzo zadowolony, to był fajny skok. Te dwa treningowe takie nie do końca były dobre, znowu miałem problemy z dojazdem, nie mogłem tego dostosować. Tam trzeba się wczuć w te takie muldki, jedna druga i hop - się leci" - dodał reprezentant Polski.

"Rewelacyjnie skacze się przy takiej pogodzie - słoneczko eleganckie, wiatr pod narty, nic tylko sobie polatać. W domu odpocząłem troszkę, byłem na treningu we wtorek, lekko potrenowałem. Na loty trzeba tylko nogę wyprostować i będzie. Trener Jan Szturc przyjechał tu ze mną, więc na bieżąco korygujemy błędy, jest okey. Cel na jutro to walczyć i latać, a o konkretnych nie chcę mówić" - zakończył Żyła.

"Myślę, ze jak na pierwsze loty w życiu to ten dzień faktycznie miałem świetny. Od razu pierwszy skok i rekord życiowy 206 metrów, to już całkiem spora odległość. Mój skok w kwalifikacjach oceniam jako bardzo dobry, nie miałem jakichś super warunków i brakowało powietrza na dole. Skakanie na mamucie jest inne, dużo większa prędkość najazdowa, także w powietrzu leci się szybciej, mocniej czuć to powietrze. Jak zobaczyłem zawodników u góry, jak skakali to było trochę strachu, ale byłem pozytywnie nastawiony, żeby dać w deskę, skoczyć swoje. Gdy usiadłem na belce, obawy minęły i byłem skupiony tylko na tym, aby dobrze skoczyć" -powiedział Aleksander Zniszczoł.

"Pogoda jest bardzo piękna i czemu tak nie mogło być całą zimę? Zawody w takich warunkach byłyby bardzo fajne. Atmosfera jest tu również świetna, dobre nastroje wśród zawodników, każdy ze sobą rozmawia, jest więcej luzu. Jutro chciałbym zdobyć punkty, a jak wyjdzie to zobaczymy" - zakończył wiślanin.