Strona główna • Puchar Świata

Rozczarowania sezonu 2011/12

Zakończony właśnie sezon Pucharu Świata miał swoich licznych bohaterów. Anders Bardal dzięki równej i stabilnej formie przez cały sezon wygrał cykl Pucharu Świata. Poniżej swojego bardzo dobrego poziomu rzadko schodził Schlierenzauer, świetną końcówkę zimy miał Daiki Ito, bardzo udany sezon zaliczyła ekipa słoweńska z Robertem Kranjcem na czele. My mogliśmy się cieszyć z dobrych skoków Kamila Stocha. Jednak w tym artykule chcielibyśmy bliżej przyjrzeć się tym, dla których ten sezon udany nie był. Oto, ci którzy rozczarowali najbardziej.


Martin Schmitt – sympatyczny reprezentant klubu S.C. Furtwangen na drobne rozmienia renomę dwukrotnego zdobywcy Pucharu Świata i dwukrotnego Mistrza Świata. W minionym sezonie uzbierał ledwie osiem punktów w klasyfikacji generalnej PŚ. Co prawda w drugiej części sezonu nie oglądaliśmy Martina na skoczni z uwagi na problemy z kolanem, ale i przed kontuzją znakomity niegdyś skoczek był zupełnie bezbarwny. Ostatni występ Schmitta w Pucharze Świata miał miejsce podczas noworocznego konkursu w Garmisch-Partenkirchen. W rywalizacji KO Niemiec przegrał ze swoim rodakiem, prawie anonimowym Markusem Eisenbichlerem...

Reprezentacja Finlandii, która w przeszłości sześciokrotnie wygrywała Puchar Narodów w rzeczonej drużynowej klasyfikacji sezonu 2011/12 zajęła dopiero 10 pozycję… Rozczarowanie to chyba najłagodniejsze słowo jakim można by określić wyczyny następców Nykaenena, Niemienena i Ahonena.

- Nie jest łatwo – opowiadał w trakcie trwania sezonu trener Finów Pekka Niemelae - Przyczyny takiej a nie innej sytuacji są dwojakie. Dwaj nasi najlepsi skoczkowie, Janne Ahonen i Harri Olli, zakończyli swoje kariery. Ville Larinto i Janne Happonen, którzy są kolejnymi bardzo dobrymi zawodnikami, borykali się z ciężkimi kontuzjami kolana. Oboje przynajmniej dwa razy. Nie da się tak szybko wyjść z takiej sytuacji, kiedy czterej najlepsi zawodnicy są wyeliminowani. Z drugiej strony musieliśmy zmierzyć się także z poważnymi problemami finansowymi. Pomiędzy zawodami mieliśmy ograniczone możliwości treningu. Zrozumiałe w tej sytuacji jest to, że dosięgnął nas sportowy kryzys, ale jest to bardziej kryzys w zarządzaniu, który dotyka sportowców. Często pytają jak to się mogło stać, że taki sport jak skoki narciarskie w Finlandii mógł znaleźć się w takiej sytuacji. Jest to najczęściej oglądany sport w Finlandii dla którego od wielu lat przychodzili kibice na skocznie. Często pytają jak to możliwe, że budżet na obóz letni i cały sezon wynosi 100.000 euro. To nie pozwala pracować na wysokim poziomie - żalił się Niemela.

Najwyżej sklasyfikowanym Finem w Pucharze Świata został były kombinator Anssi Kuivuranta. Zajął 18 miejsce. 31 miejsce zajął Janne Happonen, Matti Hautamaeki, który nie znajdując już motywacji do skakania zakończył karierę, znalazł się na 49 miejscu. Kilka punktów dorzucili jeszcze Olli Muotka i Sami Niemi.

- Z jednej strony fakt, że nie ma mnie na czele klasyfikacji pucharowej, daje mi możliwość spokojnego przygotowywania się do kolejnych wyzwań. Jeśli chcę skakać daleko, to muszę znaleźć nowy początek – mówił w trakcie sezonu Simon Ammann, który w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zajął 11 miejsce i zaliczył najsłabszą zimę od sześciu lat. W sezonie 2005/06 Helwet uplasował się na 17 miejscu. Celem numer 1 dla Ammanna na ten sezon było brakujące mu w bogatej kolekcji trofeów zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni. Simon nie trafił jednak z formą na tę imprezę, do tego doszła gorączka i w konsekwencji Szwajcar nie ukończył niemiecko- austriackich zmagań. Porażką zakończyły się też dla Ammanna Mistrzostwa Świata w lotach w Vikersund, bo 14 miejsce dla obrońcy tytułu można nazwać tylko w ten sposób. Czterokrotny Mistrz Olimpijski rozkręcił się dopiero pod koniec sezonu czterokrotnie stając na podium. Ammann to jednak skoczek całkowicie nieobliczalny i można sądzić, że mimo słabszego sezonu nie powiedział jeszcze ostatniego słowa jeżeli chodzi o rywalizacji na najwyższym poziomie i walkę o najważniejsze trofea. Tym bardziej, że skakać zamierza do igrzysk w Soczi.

Rosjanie buńczucznie zapowiadają walkę o medale podczas igrzysk, które już za dwa lata odbędą się w ich kraju. W Rosji powstaje znakomita baza treningowa, nowe skocznie rosną jak grzyby po deszczu, ale poziom zawodników Sbornej walki o czołowe miejsca w Soczi na razie nie zapowiada. Sezon dla Rosjan rozpoczął się wybornie. W konkursie drużynowym w Kuusamo czwórka w składzie: Trofimow, Kaliniczenko, Wasiljew i Korniłow zajęła najniższe miejsce na podium. Szybko jednak okazało się, że owa trzecia pozycja była prezentem od warunków atmosferycznych, a nie wykładnią aktualnych możliwości podopiecznych trenera Arefjewa. Jedynym spośród reprezentantów Rosji, który może być w miarę zadowolony z minionego sezonu jest Denis Korniłow. W klasyfikacji generalnej znalazł się na 20 miejscu, a w poszczególnych konkursach zdarzyło mu się wskakiwać do czołowej „10”. Żaden z jego kolegów, zarówno tych bardziej jak mniej doświadczonych nie zaliczy minionej zimy do udanych. Dopiero 39 miejsce w klasyfikacji generalnej zajął mający już z pewnością najlepsze lata za sobą, Dmitrij Wasiljew.

Dla Wolfganga Loitzla miniony sezon był najsłabszym od sezonu 2002/03. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata złoty medalista z Liberca uplasował się dopiero na 30 miejscu, a sporą część sezonu spędził na zesłaniu skacząc w Pucharze Kontynentalnym.

Stefan Hula i Dawid Kubacki to największe polskie rozczarowania ostatniej zimy. Skoczek ze Szczyrku męczył się na skoczniach niemiłosiernie. Wszystko na co było go stać to miejsce na podium i kilka pozycji w czołowej „10” zawodów Pucharu Kontynentalnego. W Pucharze Świata regularnie zawodził, a przecież to, że potrafi skakać pokazywał już niejednokrotnie. Na usprawiedliwienie Stefana można przywołać fakt, że latem doznał groźnej kontuzji, która zaburzyła jego przygotowania do sezonu zimowego. Kubacki zaliczył kolejną zimę bez punktów w Pucharze Świata, na razie pozostaje typowo "igelitowym" skoczkiem, którego na dobre występy stać tylko na zielonych skoczniach.

A kto według Was, drodzy czytelnicy, kto rozczarował najbardziej minionej zimy?