Strona główna • Francuskie Skoki Narciarskie

Co słychać u Nicolasa Dessuma?

Nicolas Dessum to jeden z najlepszych zawodników w historii francuskich skoków. Jako jedyny spośród reprezentantów "trójkolorowych" wygrał konkurs Pucharu Świata i Letniej Grand Prix. Postanowiliśmy sprawdzić co dziś u niego słychać.

Swój pierwszy skok Nicolas oddał jako siedmioletni chłopiec, minęło jednak dużo czasu zanim zdecydował się poświęcić skokom narciarskim. Jako dziecko trenował piłkę nożną, narciarstwo alpejskie i narciarstwo klasyczne. Do czternastego roku życia uprawiał jednocześnie narciarstwo alpejskie i skoki narciarskie, aż w końcu wybrał skoki.W 1994 r. w austriackim Breitenwang wywalczył srebrny medal Mistrzostw Świata Juniorów. Triumf w zawodach PŚ w Sapporo to bezsprzecznie największe osiągnięcie skoczka urodzonego w 1977 r. w Lyonie.

"Poza zwycięstwem w konkursie Pucharu Świata w Sapporo w 1995 roku za sukces uważam też triumf w zawodach Letniej Grand Prix w Courcchevel w 1998 roku. Wyprzedziłem wtedy Schmitta i Ahonena. Sukcesem były też wszystkie loty powyżej 200 metrów. Latanie na mamucich skoczniach było spełnieniem dziecięcych marzeń." - wyznaje były francuski skoczek, którego rekord życiowy wynosi 207,5 metrów.

Warto jeszcze zaznaczyć, że zwycięstwo w Sapporo to nie jedyne podium w karierze Dessuma. W marcu 1997 roku zajął drugie miejsce podczas konkursu w Kuopio, a na podium LGP stawał łącznie cztery razy.

W 2006 roku po Letniej Grand Prix Nicolas postanowił zawiesić sportową karierę. Nigdy jej nie wznowił. Co robi na sportowej emeryturze?

"Moje życie jest wspaniałe. Jestem szczęśliwym mężem, ojcem, mam swoje pasje, przyjaciół. Rozpocząłem też karierę trenerską. Jestem dopiero na początku drogi, wiele muszę się jeszcze nauczyć, ale bardzo lubię tę pracę".

A jakie są możliwości rozwoju francuskich skoków według Dessuma?

"Uważam, że pierwsza reprezentacja jest w dobrych rękach. Matjaż Zupan to świetny fachowiec. Wśród młodszych zawodników jest kilku utalentowanych skoczków, ale czeka ich jeszcze dużo pracy. Mamy dwa świetne centra szkoleniowe w Courchevel i Chaux-neueve. Dzieciaków jest wystarczająco dużo, ale system szkoleniowy nie funkcjonuje jeszcze tak dobrze, by produkował nam dobrych skoczków. Niezbyt dobrze wygląda sytuacja jeśli chodzi o szkolenie młodych skoczkiń. Nie ma ich zbyt dużo. Trudno przekonać rodziców we Francji, że skoki nie są jakąś wyjątkowo niebezpieczną dyscypliną i mogą dawać dużo radości. Mam jednak nadzieję, że obecność skoków kobiet na mistrzostwach świata i igrzyskach olimpijskich zmieni ten stan rzeczy."