Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Marcin Bachleda: "Moje skoki są równe"

W sobotnim konkursie indywidualnym na skoczni imienia Adama Małysza w Wiśle-Malince zobaczymy aż 10 naszych reprezentantów.

Marcin Bachleda: Te moje skoki nie były do końca takie jakbym chciał. Wczoraj mi się skakało znacznie lepiej, ale zobaczymy jak to będzie, ale myślę, że z tymi metrami powinno wystarczyć na zakwalifikowanie się do zawodów.
Dobrze mi się skacze w tym sezonie letnim, moje skoki są równe i solidne, ale myślę, że trzeba jeszcze nad nimi trochę popracować.
Na nowe kombinezony na razie nie narzekam, ja się szybko przyzwyczaiłem do nich i wydaje mi się, że skorzystałem na tym przepisie.

Krzysztof Biegun: Jest to przyjemne uczucie skakać przed swoją publicznością. Podszedłem do tych skoków bardzo na luzie. Ja nie mam tutaj walczyć o czołowe lokaty tylko, moim zadaniem było dostać się do konkursu i mam nadzieję, że je wykonałem. Ze swojego skoku jestem zadowolony ale zobaczymy co jeszcze powie trener.

Bartłomiej Kłusek: To lato nie zaczęło się dla mnie zbyt dobrze, w Rosji skakałem słabo, ale teraz już ten skok w kwalifikacjach i drugi treningowy były już dobre.
Na pewno chciałbym wystartować w konkursie drużynowym, ale to decydują trenerzy.
Zdążyłem się przyzwyczaić do nowych kombinezonów i dla mnie nie ma z tym problemu.
Warunki panujące na skoczni nie są sprzyjające, jak się nie dostanie wiatru z przodu to jest ciężko odlecieć.

Andrzej Zapotoczny: Dzisiejsze moje skoki nie były takie złe, w sumie dobrze zaczęło mi się skakać. Wróciliśmy niedawno z Rosji i myślałem, że będą jakieś kłopoty, ale nie było źle. Skoki oceniam pozytywnie. Stare kombinezony były lepsze, ale te nowe też nie są najgorsze. Nie mam problemy z dopasowaniem, w powietrzu trzeba się utrzymać a reszta jest w porządku.
Na buli dziś był taki przeciąg, że nie czuło się nart, dopiero później jest ciąg pod narty.
Na razie muszę się dostać do konkursu a potem walczyć o punkty.

Aleksander Zniszczoł: Moje skoki nie są perfekcyjne, chciałbym aby były coraz lepsze, a stoję w miejscu od początku sezonu. Staram się robić wszystko, aby było dobrze, ale jakiś malutki błąd przeszkadza w odleceniu dużo dalej. Jeśli chodzi o kontrolę to się nie denerwowałem, kombinezon mam pewny, trzeba w to wierzyć, gdy się idzie do kontroli, wtedy wszystko jest w porządku. Nie można się bać.

Brakuje mi przede wszystkim dobrego poukładania się w powietrzu, na progu skoki są w miarę dobre.

Klemens Murańka: Czuję lekki niedosyt, bo mam problem na progu, nie mogę dopchać odbicia, cofa mi się kolano. Po tym upadku w Stams, gdzie zrobiłem salto, mocno się wystraszyłem i te moje skoki nie są na sto procent, odpuszczam trochę, boję się pierwszej fazy lotu nad bulą. Miałem wówczas dobre warunki, lewa narta dostała powietrze, widziałem, że już nie dam rady tej narty podciągnąć, starałem się tylko wylądować na plecach, a nie na barku czy coś. Pozostało jeszcze takie uprzedzenie, obawa. Pomału będę jednak wracał do dobrego skakania, już teraz te skoki są lepsze niż były, miejmy nadzieję, że wkrótce będzie dobrze.

Krzysztof Miętus: Te moje dzisiejsze skoki nie były może szałowe, ale jestem raczej zadowolony. W tym drugim skoku nie odleciałem, ale miałem trochę przeciągu na buli i nie dało się tak daleko skoczyć. Ten skok w kwalifikacjach był najlepszy. Wolałem stare kombinezony, bo były bardziej lotne, a ja takie lubię. Trzeba się po prostu przyzwyczaić, chociaż trochę te stroje są krępujące. Wiatr trochę dziś kręcił, ale w kwalifikacjach było już lepiej i równiej.

Korespondencja z Wisły, Anna Szczepankiewicz i Tadeusz Mieczyński