Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Maciej Kot "Zwycięstwo smakuje bardzo dobrze"

Maciej Kot w pięknym stylu wygrał niedzielne zawody Letniej Grand Prix w Hinzenbach. Nasz reprezentant w dobrym nastroju czeka teraz na finałowy konkurs w Klingenthal.

"Zwycięstwo smakuje bardzo dobrze, jak wszystkie. Nie mam na co narzekać, to był dla mnie dobry dzień, oddałem dobre skoki i zająłem dobrą lokatę. Dziś czułem się trochę lepiej niż wczoraj, ale coś tak ostatnio męczy mnie katar i nie najlepiej się czuję. Jeszcze rano było kiepsko, ale potem na skoczni samopoczucie się poprawiło. Serię próbną odpuściłem właściwie w ostatniej chwili. Miałem startować, ale w ostatniej chwili zdecydowaliśmy się na pewien manewr w sprzęcie i zanim go przeprowadzliśmy odjechała mi kolejka i nie zdążyłem na start. Wyszło jednak dobrze i nie ma na co narzekać" - mówił po zwycięstwie Maciej Kot.

"Austriacy wczoraj skakali dobrze, ale rewelacji jakichś nie było. Też nie wiadomo w jakim sprzęcie startowali, bo na trening każdy może założyć większy kombinezon, ale oczywiście o nic nie podejrzewam. Dziś też Austriacy nie skakali źle, ale nikt na podium się nie zmieścił. Z tego co pamiętam ubiegłego roku też tak tu nie błyszczeli, więc o ich formę na zimę martwić się nie musimy" - uważa Kot.

"Nie obawiałem się, że będzie dziś podobnie jak przed rokiem, gdy po pierwszej serii zajmowałem wysoką lokatę, a drugi skok zepsułem. Wyciągnąłem wnioski z tego startu, wiedziałem co zrobić, człowiek uczy się na błędach. Nie czułem zbyt wielkiej tremy przed tym finałowym skokiem, gdybym się stresował to mogłoby być gorzej. A tak zrobiłem to samo co w pierwszym skoku i to najlepsza recepta. Po wylądowaniu czułem, że skok był dobry, warunki nie były rewelacyjne. Była niepewność, bo punkty za wiatr dużo zmieniały, ale wiedziałem, że starczy to na podium, a po cichu liczyłem na pierwsze miejsce" - opowiada zawodnik AZS Zakopane.

"Zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Letniej Grand Prix nie było naszym celem na to lato, celujemy w zimę, dlatego odpuszczamy niektóre zawody. Na pewno gdybym pojechał do Japonii czy Kazachstanu powalczyłbym o dobre miejsca, zdobył trochę więcej punktów. Mam jednak nadzieję, że te punkty, których tam nie zdobyłem, odrobię sobie w zimie. Szczerze mówiąc nie czuję się numerem jeden w polskiej ekipie. My jesteśmy mocni jako drużyna, a nie jednostki. Często było tak, że tylko jeden zawodnik skakał dobrze, a reszta się gubiła. Jeżeli jest rywalizacja w zespole i 3-4 skoczków skacze bardzo dobrze, a młodzi zawodnicy z zaplecza naciskają, to wówczas daje najlepsze wyniki. Nie ma co się tu rozdrabniać na to, kto jest liderem, a kto nie" - ocenia 21-latek z Zakopanego.

"Przed finałowym konkursem w Letniej Grand Prix w Klingenthal czuję się bardzo dobrze, na pewno tam będę wymieniany w gronie faworytów, jednak o tym nie myślę. Tamtejsza skocznia jest trochę inna, znacznie większa niż ta i inne elementy skoku najbardziej się liczą. Oby tylko warunki dopisały, a będę walczył o jak najlepsze miejsca. Do tej pory nie miałem w Klingenthal wielkich sukcesów, ale z roku na rok skacze mi się tam coraz lepiej" - zapowiada Maciej Kot.

Korespondencja z Hinzenbach, Tadeusz Mieczyński