Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Maciej Kot: "Rezygnacja trenera to jak przyznanie się do błędu"

Maciej Kot po dzisiejszym konkursie na skoczni w Kuusamo, może mówić o sporym pechu. Polak zajął 32. miejsce i niestety nie zakwalifikował się do finału.

"Dzisiaj było znacznie lepiej niż wczoraj. Może nie widać tego po wyniku i wstyd się przyznać, że skok był dobry, ale odległości nie było i zabrakło trochę szczęścia. Czułem, że to było lepsze niż wczoraj. Może zabrakło wiatru na dole, aby odlecieć ale wiadomo, że na warunki nie wolno zwalać. To był krok w dobrą stronę, 10 metrów dalej niż wczoraj. Gdyby tak dzień w dzień dokładać po 10 metrów to byłoby dobrze"

"Wczorajsza dyskusja była ostra i szczera. Każdy mówił, co myśli i co mu leży na sercu. Nie zawsze to było miłe ale oczyściło atmosferę i wszystkich zmotywowało do pracy. Każdy popatrzył na siebie, co źle robi i myślę, że każdy miał dziś lepsze nastawienie do zawodów" - powiedział polski skoczek. "Ja miałem sporo rzeczy do powiedzenia, byłem chyba jednym z bardziej udzielających się zawodników wczoraj. Mówiłem to co myślę, ale to chodziło głównie o mnie i o moje błędy. Nie oskarżałem nikogo. Najlepiej jakby każdy spojrzał na siebie. Myślę, że to spotkanie było dobre. Trwało długo ale było potrzebne" - dodał.

"Wszyscy byliśmy w szoku na początku. Zapadła niezręczna cisza, ponieważ nie spodziewaliśmy się tego. Później powiedziałem co na ten temat myślę i zaczęła się luźniejsza rozmowa. Może to nami wstrząsnęło, nie myśleliśmy jak poważna jest sytuacja i doszliśmy do jakichś wniosków" - wyjaśnił zawodnik.

"Rezygnacja trenera to jak przyznanie się do błędu i kapitulacja. Skoro coś robimy i realizujemy plan to trzeba być konsekwentnym. Skutkowało to dobrymi skokami ostatniej zimy i było bardzo dobre lato, czyli to co robimy jest dobre i działa. Tylko teraz coś nie zagrało, ale myślę, że należy to kontynuować, wprowadzić zdrowe zmiany, porozmawiać i iść dalej. Nie możemy słuchać tego co mówią dziennikarze, ponieważ nie są trenerami i nie znają się. Wszyscy jedziemy na tym samym wózku i chodzi o to, aby być drużyną i rozwiązywać problemy. Tutaj żadne rezygnacje nie wchodzą w grę. My jako zawodnicy będziemy przeciwko temu, ponieważ to tylko rozbije drużynę" - mówił polski skoczek.

"Teraz trzeba nam luzu, ponieważ brak wyników w Lillehammer oraz tutaj wprowadził taką nerwową atmosferę, oczekiwanie wyniku, do tego dziennikarze. Niby każdy się uśmiechał i widać było, że każdy chce ale to nie daje wyniku. A chodzi o to, żeby skoki dawały radość, aby była zabawa. Wtedy powinny przyjść dobre skoki. Jak się nie robi tego co się lubi, to ciężko aby to było dobre. Jak ktoś kocha to co robi, to robi to z sercem i przynosi to rezultaty. Myślę, że tego też nam brakuje. Radości z tego co robimy. Wiadomo jak nie ma wyników, to ciężko się z tego cieszyć i to jest teraz trudne, aby do tego wrócić, ale dziś już zrobiliśmy krok w dobrą stronę, jeśli chodzi o atmosferę. Myślę, że jak wszyscy wrócimy do domu, każdy chwilę odpocznie od tego wszystkiego, od skakania. Rozluźni się w domu a potem pojedziemy do Soczi i już będzie dobrze" - zakończył Maciej Kot.

Korespondencja z Kuusamo, Tadeusz Mieczyński