Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Apoloniusz Tajner: Wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej

Początek obecnego sezonu nie układa się po myśli naszych skoczków. Podobnego zdania jest prezes PZN Apoloniusz Tajner, który jest jednak przekonany, że przejściowy kryzys szybko minie, a nasi zawodnicy odzyskają dobrą dyspozycję, którą prezentowali w lecie.

"Wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej. Założenie było takie - co wynikało z programu szkoleniowego - że zawodnicy wejdą w nowy sezon na wyższym poziomie" – przyznał Apoloniusz Tajner w rozmowie z serwisem Eurosport.onet.pl.

We wtorek w siedzibie związku odbyło się spotkanie, w którym oprócz prezesa udział wziął niemal cały sztab szkoleniowy. Głównym tematem była oczywiście słaba dyspozycja naszych skoczków i ewentualne znalezienie jej przyczyny.

"Na wtorkowym spotkaniu, na którym oprócz trenerów obecni byli także: psycholog, biomechanik, serwismen i fizjoterapeuta, omawialiśmy sytuację i stwierdziliśmy, że jedną z przyczyn może być to, że nasza ekipa nie doszła jeszcze do porządku z kombinezonami. One spowodowały, że niewygodna pozycja najazdowa i potem rozwinięcie odbicia, a także szybkość przelotowa, nie były takie jak potrzeba. W ten sposób tłumaczą to trenerzy. Może to jest jakieś wytłumaczenie, tyle tylko, że zawodnicy z innych krajów z tym elementem sobie poradzili. To mogła na pewno być jedna z przyczyn, ale nie najważniejsza, dlatego decyzję - jaką podjęliśmy - o wyłączeniu z zawodów Kamila Stocha i Piotra Żyły mają poprawić sytuację i sprawić, by nasi zawodnicy jak najlepiej wystąpili w Engelbergu".

Pomimo nieciekawej sytuacji w kadrze, prezes Tajner nie zastanawiał się nad ściągnięciem zagranicznego eksperta, gdyż w stałym kontakcie z Hannu Lepistoe jest Łukasz Kruczek.

Były trener powiedział także, że jest zadowolony z pracy obecnego szkoleniowca i żadne nerwowe ruchy nie są teraz wskazane.

"Nie ma takiej potrzeby, bo osobisty kontakt z Hannu Lepistoe ma Łukasz Kruczek. Bez względu na to, jaka była sytuacja zawodników, trener Kruczek podsyłał Hannu Lepistoe treningowe skoki. Oni są zatem w stałym kontakcie. Natomiast tylko na wniosek zespołu, czy trenera głównego, można byłoby kogoś dołączyć. Takie dorzucanie na siłę kogoś do drużyny byłoby bezsensowne. Pewnie dalej będzie funkcjonowało to tak, że Łukasz Kruczek z Hannu Lepistoe będą utrzymywać stały kontakt, bo sam Fin będzie ciekawy, jak sytuacja się rozwinie. Zresztą nie ma co wykonywać nerwowych ruchów na początku sezonu. Poza tym do trenera Kruczka nie mam żadnych zastrzeżeń. Na wiosnę wspólnie ustaliliśmy program szkolenia. Odbyliśmy kilka spotkań, w których udział brał także Adam Małysz. Realizatorem tego programu jest Łukasz Kruczek, ale ja się też po części czuję odpowiedzialny, bo przecież w tych spotkaniach uczestniczyłem. Założenie jego było takie, że początek sezonu miał być na dobrym poziomie. Nie wyszło, jak chcieliśmy i na razie źle to wygląda, więc teraz wprowadzamy korekty. Sądzę jednak, że sytuacja już niedługo się zmieni, bo zawodnicy mają przecież solidną podbudowę do tego sezonu" – zakończył prezes Polskiego Związku Narciarskiego.