Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Marzenie Apoloniusza Tajnera: mobilne skocznie w całej Polsce

W ostatnim czasie w ramach akcji „Małopolska. Zaskakuje.” w miastach takich jak Warszawa, Łódź, Kraków stanęła niewielka mobilna miniskocznia narciarska, dzięki której każdy mógł się wcielić w rolę skoczka narciarskiego. Cała ta akcja sprowokowała do pewnych refleksji szefa Polskiego Związku Narciarskiego, Apoloniusza Tajnera.


- Przy okazji pomyślałem sobie, że warto byłoby budować takie 15-metrowe skocznie, które byłyby mobilne - mówi prezes Tajner - Wystarczyłby kawałek płaskiego terenu, by ją postawić. Niepotrzebne byłyby zupełnie góry, a na dodatek taka mała skocznia jest co najmniej 10 razy tańsza niż wybudowanie na stałe. Nie trzeba kupować działek, robić projektów, starać się o pozwolenia na budowę itd. Zrealizujemy ten pomysł.

- Taka mobilna skocznia na Podhalu powinna stać przy każdej szkole podstawowej - uważa Apoloniusz Tajner.

Przeszkodą w szkoleniu skoczków w każdej części kraju może być jednak brak trenerów.

- Musi być dobry nauczyciel. Większy problem jest właśnie z tym, że mamy za mało trenerów i instruktorów. Gdyby np. w Sopocie był Jan Szturc, który wychował m.in. Adama Małysza, to tam by wyszkolił jego następcę lub całą grupę - uważa Prezes Tajner. - Dzieci w Polsce wszędzie są takie same i można je nauczyć, tym bardziej że najpierw ćwiczy się na małych skoczniach. Mało trenerów i instruktorów to nasza pięta achillesowa. A ci, którzy są, mają mnóstwo pracy, bo zainteresowanie jest.