Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Piotr Żyła: "Ciągnie się za mną pech"

Piotr Żyła w jutrzejszym konkursie noworocznym w Garmisch-Partenkirchen zmierzy się z Martinem Kochem. Sympatyczny polski skoczek przyznaje, że ostatnio ma trochę pecha do warunków.

"Na pewno nasz Sylwester będzie spokojny, bo jutro zawody. W zeszłym roku poszliśmy wcześnie spać, a i tak obudziły nas petardy o północy. Może więc poczekamy, aż skończą strzelać i wtedy pójdziemy spać, jutro zawody nie tak wcześnie, to można się wyspać. Jakichś wielkich planów nie mamy, zjemy kolację wspólnie i tyle" - mówił po kwalifikacjach Piotr Żyła.

"Skoki dziś niby nieźle, ale znowu w kwalifikacjach nie chciało lecieć, coś mam szczęście w tym roku do ciąga z tyłu, nie dadzą mi poskakać dalej. Na kwalifikacje wystarczyło, a jutro zobaczymy, może będzie lepiej. Dla mnie to bez różnicy z kim skaczę w parze. W Oberstdorfie niby skakałem z łatwym przeciwnikiem a i tak skoczył daleko i nie awansowałem. Poziom jest teraz tak wyrównany, że wystarczy, że ktoś trochę coś poprawi, dostanie lepszy podmuch i może daleko odlecieć. Zawsze jest jeszcze lucky looser, w Oberstdorfie zabrakło mi jednego miejsca, ale gdy ląduję jak patałach to potem mam za swoje. Warunki dziś dobre, chociaż trochę ten wiatr kręci, ale takie są skoki narciarskie. Nigdy nie ma idealnych warunków" - ocenia Żyła.

"Skoki teraz bardzo zależą od wiatru, było widać to wczoraj, gdy ostatni skoczkowie drugiej serii otrzymywali po -14 punktów za wiatr, to całkiem inne skakanie. W takich warunkach, nie mówię, że bym wygrał, ale na pewno te 135 metrów można było spokojnie skoczyć. A ten przelicznik też nie do końca działa, bo wystarczy, że wieje trochę z boku i już jest całkiem inaczej. W tych nowych kombinezonach jeszcze bardziej te różnice w wietrze czuć" - kontynuuje skoczek z Wisły.

"Od dawna mam plan, żeby w końcu zdobyć te punkty w tegorocznym Pucharze Świata, ale jakoś ciągnie się za mną pech. Moje skoki są na tyle dobre, aby punktować, może w najbliższych konkursach będzie lepiej" - zakończył Piotrek.

Korespondencja z Ga-Pa, Anna Szczepankiewicz