Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Maciej Kot: "Bardzo dobrze zacząłem nowy rok!"

Maciej Kot w noworocznym konkursie Turnieju Czterech Skoczni w Garmisch-Partenkirchen zajął piąte miejsce. To najlepszy wynik w historii startów w Pucharze Świata 22-letniego skoczka.

"Życiowy wynik w Pucharze Świata, pierwszy raz czołowa "10" i od razu piąte miejsce. Bardzo dobrze zacząłem ten Nowy Rok i oby taką formę utrzymać do końca sezonu. Te moje skoki są bardzo podobne do tych z lata, a i miejsca też zaczynają być zbliżone do tych, które zajmowałem w Letniej Grand Prix. Możliwe, że latem z takimi skokami bym wygrał, bo tam nie wszyscy startowali, nie każdy był w dobrej formie. Na Turnieju Czterech Skoczni wszyscy starają się być w optymalnej dyspozycji, bo to ważna impreza" - mówił po zawodach Maciej Kot.

"Widać, że stać nas na wysokie lokaty, że jesteśmy w stanie nie tylko zdobywać punkty, ale i wchodzić do czołowej dziesiątki. Na pewno mamy jeszcze rezerwy i to zarówno w umiejętnościach jak i w sprzęcie i wszystko idzie w dobrym kierunku" - przyznaje 22-latek.


"Słyszałem o butach Norwegów, nasi trenerzy też je zauważyli. Być może także i kombinezony mają lepsze, bo dziś w czołowej czwórce było aż trzech Norwegów i cały zespół skacze nadzwyczajnie dobrze, coś więc musi w tym być. Austriacy skaczą gorzej i szukają rozwiązania, także i w sprzęcie. Im pomysły być może się skończyły, więc podglądają inne ekipy" - uważa Maciek.

"Jeśli chodzi o zmiany belek przez trenerów to z jednej strony jest to ciekawsze, bo wchodzi w grę jakaś taktyka, ale konkurs się przedłuża i ogólnie jest sporo kombinowania. Na pewno zmiana belki jest pomocna, gdy warunki na skoczni są trudne i jury o tym decyduje, bo np. skoki są zbyt dalekie lub za bliskie. Natomiast te zmiany belek przez trenerów to pomysł, który nie każdemu przypadł do gustu" - ocenia nasz reprezentant.

"Na pewno Anders Jacobsen jest największym zaskoczeniem tego Turnieju - on miał udany początek sezonu, później skakał coraz gorzej, a tu jego forma wszystkich zaskoczyła, tym bardziej, że wygrywał ten Turniej sześć lat temu, a miał rok przerwy w skakaniu. To naprawdę wielki come back tego skoczka, prawdziwy spektakl jednego zawodnika, nawet biorąc pod uwagę, że Gregor depcze mu po piętach. Nawet jak dziś Anders zepsuł pierwszy skok to w drugiej serii tak odsadził rywali, że wszyscy byli w szoku. Po pierwszym skoku już myślałem, że sobie ten Turniej pogrzebał, bo strata była duża. Jednak widać, że jest w takiej formie, że nawet jeden zepsuty skok go nie wyłącza z walki" - kontynuuje Kot.

"Do Austrii jedziemy w bardzo dobrym nastroju, mamy teraz dzień odpoczynku, który się przyda, bo ten konkurs dał nam trochę w kość. Odpoczniemy sobie więc dziś wieczorem, jutro będziemy mieć tylko lekki trening i będziemy starać się wypocząć. Humory nam dopisują, bo Piotrek zdobył pierwsze punkty w sezonie, ja zanotowałem najlepszy wynik w karierze, Kamil był w czołowej szóstce. Są więc nadzieje, że będzie coraz lepiej, wystarczy skakać swoje, a wyniki przyjdą. Czuć też, że zbliża się Wisła i Zakopane, a to też dodatkowo motywuje" - dodał zakopiańczyk.

"Publiczność w Niemczech też nas motywowała, bo to, że na trybuny przychodzą takie tłumy to bardzo fajna sprawa. Wiadomo, że nawet jak jest tu ponad 20 000 kibiców to nie są oni tak głośni i nie dopingują tak mocno jak w Polsce nawet o połowę mniejsza publiczność. To zupełnie inna atmosfera, trochę inna kultura kibicowania. Dziś też widać było tu trochę grupek polskich kibiców, rodzin i to budujące, że są oni obecni na tych wszystkich skoczniach. W Wiśle i w Zakopanem atmosfera z pewnością będzie nie gorsza niż przed rokiem i nasi kibice pokażą, jak należy dopingować, a inni będą się od nich mogli uczyć!" - zakończył Kot.

Korespondencja z Ga-Pa, Anna Szczepankiewicz