Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Łukasz Kruczek: "Jest to trochę wypaczanie wyników"


Trener polskich skoczków - Łukasz Kruczek - nie ukrywa, że jest bardzo zadowolony z postawy swoich podopiecznych w konkursie noworocznym w Garmisch-Partenkirchen. Podkreśla również, że był to jeden z najlepszych występów Polaków w ostatnim czasie.

"To jeden z lepszych konkursów w wykonaniu polskich skoczków w ostatnim czasie. Kolejny raz mamy czterech zawodników w >>30<<, a to był taki nasz cel przed sezonem. Maciej Kot i Kamil Stoch byli w pierwszej szóstce, a to super wynik, chociaż oczywiście jakiś niedosyt pozostaje, ale oby tylko zawsze mieć taki niedosyt" - mówi Łukasz Kruczek.

"Kamil swojego pierwszego skoku nie wylądował poprawnie, skoczył na dwie nogi, Jacobsen lepiej podszedł do lądowania, wykończył skok telemarkiem i stąd różnice punktowe. Ale sędziowanie generalnie podczas tego Turnieju jest czasem takie, jakby sędziowie widzieli przez mgłę i to dotyczy nie tylko naszych zawodników, ale również i innych, jest dużo kontrowersji i słychać to na wieży trenerskiej, gdzie szkoleniowcy nie do końca zgadzają się z ocenami. Jest to trochę wypaczanie wyników, zwłaszcza w takim konkursie jak dziś, gdzie różnice punktowe między zawodnikami są niewielkie i ta ocena stylu jest dosyć znacząca" - uważa trener Polaków.

"Piotrek dziś zdobył swoje pierwsze punkty, ale on nie do końca jest w stanie wstrzelić się w dobre skakanie, jego skoki są powtarzalne, na dobrym poziomie, ale brakuje tych kilku metrów, aby doskoczył do takiego swojego normalnego poziomu, czyli skakania do czołowej piętnastki. Liczymy, że z konkursu na konkurs będzie lepiej. Jeśli chodzi o prędkości to nie da się ich poprawić jednym elementem. Wynika ona zarówno z przygotowania sprzętu jak i tego, w jaki sposób skoczek stoi na nartach. Jeśli zawodnik ma problemy np. z kombinezonem, albo chce za bardzo dobrze skoczyć, wówczas spadają prędkości, co przekłada się na odległość. Jak wszystko zaczyna pasować to pojawiają się lepsze prędkości" - tłumaczy Kruczek.

"Rozważaliśmy ewentualne obniżenie Kamilowi belki startowej. Ustaliliśmy, że gdyby zawodnik przed Kamilem jechał z niższego rozbiegu, wówczas on też by jechał z niższej belki. Natomiast w pierwszej serii rozmawialiśmy nawet z trenerem Szwajcarów na temat belki, ale warunki były wtedy złe, wiatr wiał z tyłu i zdecydowaliśmy się, że zostawiamy długość rozbiegu bez zmian. Na całe szczęście wiatr trochę się obrócił, powiało lepiej i Kamil to wykorzystał. Generalnie jeśli chodzi o zmienianie belek startowych przez trenerów to korzystają z tego zarówno Norwegowie jak i Rosjanie przy skokach Wasiljewa. Myślę, że my też będziemy to wykorzystywać, ale najpierw wszystkie inne kwestie muszą funkcjonować, aby można było zyskiwać na tej zmianie belek" - dodaje szkoleniowiec naszej kadry.

"Już w sezonie letnim było widać sporo zmian w butach poszczególnych ekip, myślę, że to kwestia kilku tygodni i znów wszyscy będą mieli to samo. Były elementy, które Norwegowie mieli dorobione, modyfikacje przy butach, ale dziś je obserwowaliśmy i już tego nie było, wygląda więc jakby trochę się z nich wycofali. Każda modyfikacja w sprzęcie jest dyskusyjna, jeśli jest potwierdzone, że jest zgodna z regulaminem to inni też tego próbują. Skoczkowie są bardzo wrażliwi na zmianę sprzętu, wystarczą drobne różnice. Mieliśmy przykład wiązań Simona Ammanna w Vancouver czy nowych kombinezonów. Dyskusja będzie zawsze podgrzewana, gdy jakaś ekipa jest na topie i ma coś innego. Dyspozycja Norwegów jest na pewno bardzo dobra, bo sam sprzęt, bez dobrych skoków, nie jest w stanie dodać kilku metrów. Lepszy sprzęt pomoże, gdy dany zawodnik skacze bardzo dobrze. Gdy damy super buty, kombinezon i narty i słabszemu zawodnikowi to nie będzie on skakał od razu kilka metrów dalej. Cały czas mamy jednak oko na te norweskie buty" - zapewnia Łukasz Kruczek.

"Największym zaskoczeniem tej części Turnieju jest stabilność Jacobsena, bo to że on może skakać dobrze to wiedzieliśmy, ale teraz wyrasta na zdecydowanego faworyta Turnieju Czterech Skoczni. Powtórzyć wyczyn Hannawalda będzie mu na pewno bardzo ciężko, ale nie można wykluczyć, że jest w stanie tego dokonać" - ocenia trener Polaków.

"Teraz czeka nas regeneracja, musimy patrzeć na to, co jest przed nami. Dziś i jutro do południa regenerujemy się, po południu przejeżdzamy do Innsbrucku, tam mamy zaplanowany trening na sali i na siłowni, a w czwartek startujemy w treningach i kwalifikacjach" - zakończył Kruczek.