Strona główna • Fińskie Skoki Narciarskie

Piotr Żyła: "Skoki zaczynają mi wychodzić"

Dzisiejsze kwalifikacje do trzeciego w ramach Turnieju Czterech Skoczni konkursu w Innsbrucku były dla polskiej ekipy niezwykle udane. Poza Stochem, Kotem i Miętusem, którzy zakończyli swój występ w pierwszej piątce, pozostali podopieczni Łukasza Kruczka również bez problemów awansowali do konkursu na Bergisel.

„Dzisiaj oddałem naprawdę dobre skoki. Wszystko wyszło idealnie” – powiedział szczęśliwy Krzysztof Miętus, piąty w dzisiejszych kwalifikacjach. „Rzadko się zdarza, żeby trzech Polaków ukończyło zawody na czele stawki, ale było to bardzo przyjemne doświadczenie. Trzeba robić wszystko, żeby tak było zawsze” – dodał z uśmiechem.
„Wszystkie moje próby były dobre, ale zdecydowanie najlepiej wyszedł mi skok w kwalifikacjach. Warunki sprzyjały, skocznia też jest bardzo przyjemna, ale myślę, że to przede wszystkim zasługa stabilnej formy. Moje skoki robią się powtarzalne i to cieszy. Jutro, mimo teoretycznie słabszego rywala, trzeba dać z siebie wszystko, bo nikt za darmo punktów nie rozdaje. Postaram się oddać dobre skoki” – zakończył.

„Szału nie ma” – podsumował swój dzisiejszy występ Dawid Kubacki (30. miejsce). „Nie są to wyniki, których bym się spodziewał. W skoku kwalifikacyjnym trochę rozbujało mnie na rozbiegu i stąd słaby efekt. Cieszę się jednak, że chłopaki dobrze sobie radzą”.
„Skocznia jest jaka jest, nie przeszkadza, ale odległości też nie przychodzą z niczego. Przy mojej dzisiejszej dyspozycji nie wyszło to tak, jakbym chciał. A co do sprzętu, to zawsze można kombinować. Uważam jednak, że niczego nam nie brakuje” – dodał Kubacki i zapowiedział: „Nie mam żadnego celu minimum na jutrzejsze zawody, myślę tylko o dobrych skokach”.

„Brakowało mi dziś dobrego czucia w nogach i odpowiedniego pobudzenia” – analizował Stefan Hula po skoku, który przyniósł mu 44. miejsce w kwalifikacjach. – „Zrobiłem mocniejszą rozgrzewkę, wszystko wydawało się w porządku, a jednak dziś to nie zafunkcjonowało. Od Engelbergu startuję praktycznie dzień w dzień, nałożyło się sporo tych startów, więc to normalne, że przyszedł w końcu słabszy moment. Mam nadzieję, że do jutra wszystko będzie już w porządku i nogi zadziałają jak należy. Trzeba podejść do zawodów pozytywnie i z uśmiechem” – zakończył.

„Myślę, że mogę być zadowolony, skoki powoli zaczynają mi wychodzić” – powiedział po awansie do konkursu w Innsbrucku Piotr Żyła, dziś 32. „Najsłabsza była moja pierwsza próba, kolejne już coraz lepsze. W Ga-Pa awansowałem do trzydziestki, ale byłem trochę zawiedziony. W drugiej serii popełniłem błąd w powietrzu i nie było wysokości, żeby odlecieć. Jednak pierwszy punkt wpadł na moje konto i mam nadzieję, że jutro swój dorobek wzbogacę”.
„Nie lubię skoczni w Innsbrucku, bardzo nieprzyjemnie się tu skacze. Powinni ją wysadzić w powietrze!” – żartował Piotrek. „Ale choć skocznia mi nie leży, myślę że mam szansę na finałową trzydziestkę” – dodał.

Korespondencja z Innsbrucku, Tadeusz Mieczyński