Strona główna • Puchar Świata

Polski sędzia o Ammannie: "Dziwię się, że on regularnie nabiera sędziów"

Sporo kontrowersji wywołała kwestia zawyżonych not za styl, jakie od sędziów oceniających skoki zawodników podczas finału TCS w Bischofshofen otrzymał Simon Ammann. Portal sport.pl poprosił o komentarz w tej sprawie Jerzego Pilcha, byłego sędziego międzynarodowego.


Przypomnimy, że w pierwszej serii poniedziałkowego konkursu czterokrotny Mistrz Olimpijski po nieudanym lądowaniu ratował się przed upadkiem. Mimo to dwóch arbitrów zawodów kończących Turniej Czterech Skoczni, Szwajcar i Japończyk, przyznało mu notę 18 pkt., a sędzia niemiecki ocenił styl jego skoku nawet na 18,5 pkt... Szczególnie surowy dla Szwajcara nie był nawet sędzia z Austrii, który uznał, że Ammannowi należy się nota 17,5 pkt.

- Dziwię się, że on regularnie nabiera sędziów - przyznaje Jerzy Pilch, według którego Ammann w swoim pierwszym poniedziałkowym skoku zasłużył na notę 16,5 pkt. - Problemem jest fakt, że wieże sędziowskie na skoczniach znajdują się daleko od strefy, w której lądują najlepsi zawodnicy, a jurorzy nie mają możliwości oglądania powtórek i swoje oceny muszą przedstawiać bardzo szybko. Ale to sędziów nie usprawiedliwia. Wiem, że po zawodach analizują skoki zawodników, dlatego doskonale wiedzą, że Ammann ląduje brzydko i że jemu trzeba się szczególnie uważnie przyglądać w następnych konkursach. Nie rozumiem, dlaczego szybko zapominają, jakie wnioski wyciągnęli. W efekcie jest przez nich faworyzowany.

- Sam nie wiem, co o tym myśleć. Może rzeczywiście niektórzy boją się odejmować Ammannowi punkty, bo to Ammann? W Bischofshofen po skoku na 137,5 m w pierwszej serii jego odjazd po lądowaniu był fatalny. Nie wierzę, że któryś z sędziów nie zauważył tak grubego błędu. Przecież zawodnik bronił się przed upadkiem. W ogóle według moich wyliczeń Szwajcar w zakończonym właśnie Turnieju Czterech Skoczni od sędziów dostał 12-13 bonusowych punktów - nie ma wątpliwości były polski sędzia międzynarodowy.

Pilch nie przyłącza się do grona zwolenników wyłączenia ze skoków ocen sędziowskich, mimo że dochodzi czasem do tak kuriozalnych sytuacji, jaka w poniedziałek stała się udziałem Ammanna.

- To nie byłoby dobre rozwiązanie. Od sędziów trzeba po prostu wymagać lepszej pracy i dążyć do poprawienia im warunków. Przecież dla wielu kibiców mistrzami skoków są nie tylko ci, którzy daleko lądują, ale zwłaszcza ci, którzy odległości łączą z pięknym stylem. W czasach mojej największej aktywności ideałem był Kazuyoshi Funaki, który najczęściej dostawał od sędziów noty marzeń. Sam dałem mu "20" w którymś z konkursów Turnieju Czterech Skoczni w sezonie 1997/1998, a więc wtedy, gdy Japończyk wygrał tę imprezę, a później "20" nagrodziłem go jeszcze w jakimś Pucharze Świata. Ammann chyba nigdy nie dostał ode mnie nawet oceny 19,5. - przyznał na koniec Jerzy Pilch.

Cały wywiad z Jerzym Pilchem dostępny jest na sport.pl