Strona główna • Puchar Świata

Okiem Samozwańczego Autorytetu: Cztery Skocznie, Trzech Króli i jedna różowa świnka

Czy pamiętacie jakie zaskoczenie wywołał Adam Małysz wygrywając 49. Turniej Czterech Skoczni? Światowymi skokami rządzili wtedy Niemcy, Finowie, Japończycy. A tu wyskoczył taki Polak z wąsikiem i zadziwił świat. Tyle, że ten nieoczekiwany przez nikogo maluczki który nagle rozepchnął się przy stole wśród wielkich i możnych, miał już na koncie trzy pucharowe zwycięstwa. Dwukrotnie kończył klasyfikację generalną PŚ w pierwszej dziesiątce. Był swego czasu brany pod uwagę jako pretendent do medali na Olimpiadzie w Nagano.

To teraz wyobraźcie sobie, że Turniej Czterech Skoczni wygrywa Janek Ziobro. Choć to trochę złe porównanie, bo Ziobro w Engelbergu był przecież pierwszy i trzeci. A Diethart czwarty i szósty. Bukmacherzy za zwycięstwo Ziobry zamierzali płacić po kilkanaście złotych od jednego. Za Dietharta - sto kilkadziesiąt, jeśli w ogóle pojawiał się na liście. Nie, wyobraźcie sobie, że Turniej wygrał ktoś kto jest skrzyżowaniem Janka Ziobry z wesołymi chłopakami z Łodzi i Lublina, których może wiedzieliście kiedyś w Teleexpresie.

Diethart urodził się w Michelhausen, około 40 kilometrów od Wiednia. W Dolnej Austrii. Najbliższe góry oddalone są o około 100 kilometrów, najbliższa skocznia - w Hinzenbach - o około 180. Nie będę plagiatował świetnego artykułu Pawła Wilkowicza, który chyba jako pierwszy w Polsce przedstawił szerokiej publiczności Thomasa. Wyciągnę z niego esencję, zachęcając jednocześnie wszystkich do samodzielnego przeczytania.

Diethart jest jak Kopciuszek oraz Wyrwidąb i Waligóra w jednym. (Czy Kopciuszek potrafił zrobić coś takiego?) Historia jak bajki. Młody, ambitny, człowiek znikąd, zaciska zęby i dociera na szczyt. Tyle, że wygranie TCS to zapewne nie happy end, tylko happy beginning. Żeby młody cepr z dolnoaustriackich nizin mógł trenować dyscyplinę, do której zapałał nagłą, nieprzewidzianą miłością, trzeba było rocznie przejeżdżać 50 tys. kilometrów na treningi. Rodzina brała kredyty, stawała na głowie, by młody miał za co trenować. Ojciec Thomasa, Gernot, oblicza, że wydali jakieś 100 tys. euro. Rodzina przy pomocy gminy wybudowała w Michelhausen amatorską skocznię dla Thomasa.

Chyba się wreszcie opłaciło. To, co zrobił Diethart, na zawsze przejdzie do historii. Przecież gdyby w połowie grudnia ktoś powiedział "Turniej wygra Austriak o imieniu Thomas. Ale nie Morgenstern" to każdy by się najpierw popukał w czoło a potem zaczął szukać w Internecie jakie to jeszcze inne austriackie Thomasy skaczą na nartach.

Była już klątwa różowej pantery, teraz jest klątwa różowej świnki. Piąty kolejny Austriak, szóste z rzędu austriackie zwycięstwo. Takiej serii nie było nigdy. Na przełomie lat 50 i 60 ubiegłego wieku cztery razy z rzędu Turniej wygrywali Niemcy. Tyle że trzy razy Recknagel z NRD i raz Bolkart z RFN. Na podium dwóch podopiecznych Pointnera, który wyciągnął Dietharta z trzeciego szeregu jak magik z kapelusza wyciąga... no właśnie nie białego królika tylko różową świnkę. A Thomas w prezencie od ojca dostanie świnkę żywą. Każdy ma jakiegoś bzika...

Trwa seria upokorzeń współgospodarzy imprezy. Najwyżej sklasyfikowany Niemiec - na dziesiątym miejscu Turnieju. A przecież nasi zachodni sąsiedzi przystępowali do niego jako liderzy Pucharu Narodów. Indywidualnie mieli dwóch skoczków w pierwszej piątce. I znów katastrofa.

***

Z jednej strony żal mi Ammanna. Wiadomo, że to była jego ostatnia szansa. Walczył jak lew. Wspólnie z dwoma Thomasami stworzyli fascynujące widowisko trzymające w napięciu do samego końca. Tych trzech króli Turnieju przez cały jego okres a w szczególności w finałowym konkursie w Święto Trzech Króli dało nam tyle emocji co niezły thriller.

Z drugiej strony - jest w tym jakaś sprawiedliwość dziejowa. Ammann, tak jak jego długoletni rywal ze skoczni - Adam Małysz - nie ma pełnej kolekcji. Małyszowi do kompletu brakuje olimpijskiego złota, które mu Ammann sprzątnął sprzed samego nosa trzy razy. Szwajcarowi brakuje triumfu w TCS, który Małysz wygrał w tak spektakularnym stylu. Czego ten Ammann nie robił. Wygrał konkurs pierwszy raz od prawie trzech lat. Przeskakiwał rywali w pięknym stylu. Nawet wykonywał jakieś pół-szpagaty czy pistolety na zeskoku, jakby miał nadzieję, że do zwykłych not dorzucą mu jeszcze jakieś szóstki sędziowie od jazdy figurowej. W czterech konkursach zajął cztery czołowe miejsca - po kolei był pierwszy, trzeci, drugi i czwarty, jakby miał nadzieję, że uratuje go jakaś ukryta w symbolice magia. Wszystko na nic.

Szwajcar już TCS nie wygra. Oczywiście, jeśli dotrzyma słowa i zakończy karierę po Soczi. Asekuruję się w tym temacie, bo doświadczenie mnie już nauczyło, że niczemu w sporcie nie należy się dziwić. Zeszłej zimy nie raz dowcipkowałem sobie, że Finowie skaczą tak słabo, że chyba Pekka Niemelä poprosi Ahonena, żeby po raz drugi wrócił z emerytury. I co? W każdym razie na razie Ammann zapowiedzi o zakończeniu kariery nie odwołał. A jak już zahaczyłem o Finów, to głowy sobie obciąć nie dam (kudłata i pusta, ale własna) ale wydaje mi się, że Anssi Koivuranta jest jedynym zawodnikiem ze świata skoków, który ma na koncie zwycięstwo w zawodach Pucharu Świata w dwóch różnych konkurencjach. Koivuranta jest jak Bjørndalen w świecie biegów. Prawie.

Ammann zatem raczej już szansy mieć nie będzie. Kamil Stoch ma przed sobą jeszcze kilka Turniejów. Ten do udanych zaliczony nie będzie, ale przecież nie ma też co płakać. Jasne, że jak się jedzie na TCS jako lider Pucharu Świata i faworyt kibiców, to siódme miejsce nie uszczęśliwia. Pierwszy z głównych celów na tę zimę przegrany. Ale Kamil nie raz mówił, że trzeba sto razy przegrać, by raz wygrać. Akurat ten najważniejszy raz wciąż przed nim. Kamil wciąż jest liderem Pucharu Świata, wciąż skacze na poziomie pierwszej dziesiątki, wyścig dopiero się rozkręca, za nami dopiero pierwszy z pagórków.


Klasyfikacja 61. TCS
LpZawodnikkrajpunkty
1 Thomas Diethart Austria 1012.6
2 Thomas Morgenstern Austria 994.3
3 Simon Ammann Szwajcaria 992.4
4 Peter Prevc S?owenia 971.3
5 Noriaki Kasai Japonia 962.1
6 Anders Bardal Norwegia 950.6
7 Kamil Stoch Polska 938.2
8 Gregor Schlierenzauer Austria 932
9 Michael Hayboeck Austria 906.8
10 Andreas Wellinger Niemcy 895.7
12 Maciej Kot Polska 858.5
21 Klemens Murańka Polska 752.2
22 Jan Ziobro Polska 742.2
34 Piotr Żyła Polska 510.2
35 Krzysztof Biegun Polska 489
55 Dawid Kubacki Polska 206.7

Właściwie żaden z polskich skoczków nie ma powodów, by cieszyć się z wyników w tym Turnieju, ale tylko gdy jako punkt wyjściowy oczekiwań ustawi się weekend w Engelbergu. Miejsca Kota czy Murańki, nie wspominając już o Ziobrze, są niezłe z perspektywy początku sezonu lub w porównaniu z zeszłą zimą. Najbardziej rozczarowany powinien być chyba Piotr Żyła. Zawodnik, którego tuż przed inauguracją w Klingenthal prezes Tajner namaszczał na dominatora, po dwunastu konkursach jest w drugiej dziesiątce PŚ, nie ma na koncie podium, wycofał się z jednej z głównych imprez sezonu, by potrenować. Podobnie jest z Dawidem Kubackim. Drużynowy medalista z Val di Fiemme ma w tej chwili bardzo małe szanse by załapać się do składu na Soczi. Też trenował przez pół Turnieju. Efekt treningu - ani pół punkcika. Dawid jest zresztą jedynym regularnie skaczącym kadrowiczem, który w porównaniu z analogicznym okresem ma na koncie mniej punktów niż przed rokiem.

I to jest zresztą najbardziej pełny i miarodajny obraz polskich skoków po 62. TCS. O ile sam Turniej był w porównaniu z oczekiwaniami raczej nieudany, to jednak w Pucharze Świata prezentujemy się obecnie dużo lepiej, niż w tym samym momencie przed rokiem. Skoro przed rokiem główna impreza docelowa zakończyła się tak szczęśliwie to póki co nie ma podstaw do czarnowidztwa. W Pucharze Narodów jesteśmy na trzecim miejscu, rok temu o tej porze byliśmy na piątym i traciliśmy do liderów (Austrii) niemal dwa tysiące punktów. Teraz tracimy niecałe 500. Na osłodę jeszcze jedno - dzięki dwudziestemu podium w Pucharze Świata Kamil Stoch pnie się w górę w różnych klasyfikacjach. Na tej liście jest ex-aequo z takimi skoczkami jak Loitzl, Janda i Kranjec a wyżej niż tacy zawodnicy jak Soininen, Cecon, Jussilainen czy Kuettel. Przy okazji warto zauważyć, że Morgenstern zrównał się właśnie z Nykänenem na czwartym miejscu a Ammann z Weißflogiem na szóstym. Takie to historyczne momenty nastąpiły podczas tego historycznego, 62. Turnieju Czterech Skoczni.

Oto aktualny poczet zwycięzców:

Poczet zwycięzców
LpZawodnikkrajliczba
1 Kamil Stoch Polska 2 1
2 Gregor Schlierenzauer Austria 2 3
3 Thomas Diethart Austria 2 6
4 Simon Ammann Szwajcaria 1 2
5 Severin Freund Niemcy 1 9
6 Thomas Morgenstern Austria 1 5
7 Jan Ziobro Polska 1 13
8 Anssi Koivuranta Finlandia 1 22
9 Krzysztof Biegun Polska 1 26

A jak tam wygląda czołówka PŚ? W pierwszej dziesiątce...

Czołówka PŚ 07.01.2014
LpZawodnikKrajpkt.strata1strata2
1 Kamil Stoch Polska 558 0 0
2 Simon Ammann Szwajcaria 534 24 24
3 Gregor Schlierenzauer Austria 476 82 58
4 Anders Bardal Norwegia 469 89 7
5 Thomas Morgenstern Austria 438 120 31
6 Thomas Diethart Austria 395 163 43
7 Noriaki Kasai Japonia 386 172 9
8 Andreas Wellinger Niemcy 348 210 38
9 Severin Freund Niemcy 332 226 16
10 Peter Prevc Słowenia 325 233 7

...mamy tylko Stocha, ale za to w drugiej aż trzech zawodników. Wypadł z niej tylko Biegun. W pierwszej trzydziestce mamy w tej chwili sześciu zawodników! Wyobrażacie sobie jakby to było pięknie, gdyby w finale sezonu w Planicy wystąpiło sześciu Polaków? W sumie to stwierdziłem, że w tym sezonie przyda się jeszcze jedna regularnie zamieszczana tabelka:

Polacy w klasyfikacji PŚ
LpZawodnikpunkty
1 Kamil Stoch 558
13 Piotr Żyła 217
13 Jan Ziobro 217
17 Maciej Kot 193
26 Krzysztof Biegun 117
29 Klemens Murańka 93
41 Dawid Kubacki 52

Będzie jak znalazł zamiast tabelki podiumowej, bo ta się zbuntowała i stwierdziła, że dziś się nikomu nie pokazuje. Po pierwsze jest za gruba, po drugie nie ma się w co ubrać, po trzecie nie, bo nie. Baby tak mają...

Cytat zupełnie na temat: Igor Błachut: Żyła wrócił ze zgrupowania w Planicy.

Jednoosobowego zgrupowania, żeby być ścisłym. Pan Igor wysławia się z galanterią. Ktoś inny by powiedział, że Żyła musiał się pozbierać do kupy. A on, że pojechał się zgrupować.

Cytat zupełnie nie na temat: "I podzielił się ze mną chlebem i kłopotem. To był też Easy Rider, tylko na piechotę"

Skoki są piękne. Sport jest piękny. Życie pisze takie scenariusze, jakich nie wymyśliliby najlepsi pisarze, scenarzyści a nawet blogerki. Ten Turniej, tak jak biblijne przypowieści, starożytne bajki i polskie komedie romantyczne mówi nam, że jest nadzieja dla każdego. Skoro Turniej Czterech Skoczni wygrał ktoś taki, jak Diethart, to znaczy, że warto usypywać te skocznie w Łodzi czy w Lublinie. Że warto je budować w Olsztynie i Koluszkach. Na mazowieckich piaskach i nadnoteckich bagniskach. Że warto mieć marzenia, warto wierzyć, warto zacisnąć zęby i robić to, co się kocha.

Piotr Żyła podobno kocha latanie. Pierwsze loty w tym sezonie już za kilka dni w Bad-Mittendorf. Czy nasi skoczkowie wypadną lepiej, niż na TCS? Czy Amman doścignie Stocha czy może Stoch odskoczy rywalom? Czy Diethart okaże się dobrym lotnikiem? Wiele pytań, tylko dwie rzeczy są pewne: śmierć i podatki.