Strona główna • Puchar Świata

Okiem Samozwańczego Autorytetu: Loty, loty i po lotach

No może nie całkiem po lotach. Tak naprawdę to na Mistrzostwach Świata w Lotach zobaczymy więcej konkursów, niż w Pucharze. Ale Puchar Świata w Lotach został już zakończony. Trofeum powędrowało w ręce Petera Prevca i niech mu będzie na zdrowie.

Marudzącym, że Puchar trwał za krótko i co to w ogóle za cykl, składający się z dwóch imprez, co to za zwycięzca pucharu, wyłoniony w dwóch konkursach przypominam, że w sezonie 2003/2004 Roar Ljøkelsøy zdobył ten puchar po jednym konkursie, bo z dwóch zaplanowanych w Oberstdorfie jeden odwołano. A równo 10 lat wcześniej identycznie było z Jaroslavem Sakalą (tylko tam odwołano jeden z dwóch w Planicy). Więc co 10 lat po prostu tak jest, że o pucharze decyduje jeden konkurs i to, że w tym sezonie było ich dwa razy więcej to w ogóle jest zbytek łaski, rozpasanie i orgia. Wzrost o 100%! 100% malkontenci!

Wygrał Prevc, drugi był Kasai trzeci Schlierenzauer. Ciekawe co ta trójka pokaże na MŚwL w Harrachovie. Oby tylko sędziowie byli mniej bojaźliwi i pozwolili skoczkom latać dalej, choć de facto Czertak jest mniejszy od Kulm. Znaczy, HS większy, ale rekord mniejszy. Ale Mistrzostwa przed nami, puchar za nami. Zakończenia zawsze prowokują mnie do podsumowań i refleksji. W dodatku mamy prawie półmetek (16 z 33 konkursów) i mamy prawie pełnię księżyca. Znaczy – będę Was drodzy czytelnicy katował większą niż zwykle ilością tabelek, porównań i klasyfikacji. Ale po kolei.

Najpierw Prevc. Miał już na koncie medale Mistrzostw Świata ale nigdy nie wygrał poważnego konkursu. Chyba żeby zaliczać do takich EYOF albo Letni Puchar Kontynentalny. W PŚ stawał już na podium, w LGP nawet nie. W zimowym kontynentalu najwyżej był drugi. Jak już wreszcie wygrał, to przypieczętował sobie Małą Kryształową Kulę. Trochę zdębiałem, bo oczywiście obstawiałem Kranjca. Od pięciu lat Pucharek zgarniają Schlieri na przemian z Kranjcem. Rok temu był Schlieri, więc... A tu Prevc. Prevc jest trzecim Słoweńcem po Peterce i Kranjcu który w Planicy ucałuje puchar za loty. Być może to zmiana warty. Prevc ma wszystko, by być skoczkiem wybitnym, brakowało mu tylko umiejętności wygrywania. Coś mi mówi, że jeszcze w przyszłości będę o nim pisał do znudzenia. Więc pozwolcie Drodzy Państwo, że głównym bohaterem swego tekstu uczynię dziś kogoś innego. Kogoś, kto jak najbardziej sobie na to zasłużył.

Noriaki Kasai. Wiem, że już kiedyś coś podobnego napisałem, ale nie mogę się oprzeć. Historia lubi się powtarzać. Ja też.

Noriaki Kasai debiutował w PŚ 17 grudnia 1988 roku podczas pierwszego konkursu w Sapporo. W tym samym konkursie debiutował w PŚ starszy o dwa lata i wciąż skaczący, choć aktualnie dużo gorzej, Takanobu Okabe. Wygrał ów konkurs Matti Nykänen przed Dieterem Thomą. Noriaki był wtedy 31. Czyli do punktowanego miejsca zabrakło mu sporo, bo obowiązywała jeszcze stara punktacja (punktowała pierwsza „15”). Tamten sezon wygrał Jan Boklöv przed Weissflogiem i Thomą. Osiągnął to dzięki nowemu, rewolucyjnemu stylowi, nazwanemu stylem V. Bo prawie wszyscy inni (w tym Kasai) skakali jeszcze klasycznym. W 1988 roku Polską rządził generał Jaruzelski, odstąpiono od zagłuszania Radia Wolna Europa, zniesiono kartki na czekoladę i wyroby czekoladowe, ale wciąż na kartki była benzyna. Polska po raz pierwszy uzyskała połączenie internetowe ze światem. Łącze 9600 bps połączyło jeden z polskich Uniwersytetów z Kopenhagą.

Narodziła się idea Okrągłego Stołu a do kin wszedł kultowy dziś film Klątwa Doliny Węży, który rozpaczliwie udawał, że ani nie naśladuje ani nie parodiuje Indiany Jonesa. Związek Radziecki wciąż okupował Afganistan, w RPA w najlepsze trzymał się apartheid, a mało znany szwedzki duet Roxette wydała album Look Sharp!. Michael Jackson żył i wciąż jeszcze z twarzy bardziej przypominał wokalistę Jackson 5 niż Kiss w pełnym makijażu. W Rzymie Jan Paweł II jako pierwszy papież w historii wystąpił na konferencji prasowej. Urodzili się Kamil Glik, Andreas Wank i Rihanna. Niżej podpisany po raz pierwszy w życiu kupił sobie klocki Lego. Tak, dokładnie te. W Pewexie za bony, bo w żaden inny sposób nie były dostępne. Pewex znajdował się na parterze hotelu Magura w Bielsku-Białej. Dziś Pewexu nie ma, a hotel wygląda tak samo jak w 1988. A Kasai inaczej i śmiem twierdzić, że to dobrze dla Japończyka a fatalnie dla hotelu.

Gdy 21 marca 1992 roku Kasai odnosił w PŚ swoje pierwsze zwycięstwo, (na Czertaku w Harrachovie) najpopularniejszym samochodem na polskich drogach był maluch. Młodzież słuchała muzyki z kaset włożonych do walkmanów, discman był nowoczesną fanaberią dostępną dla najbogatszych, o odtwarzaczach mp3 nikt nie słyszał, choć standard wynaleziono rok wcześniej. W skokach wciąż obowiązywała stara punktacja, ale nie istniał już Związek Radziecki. W Polsce premierem był Jan Olszewski a w Albanii Vilson Ahmeti. Rydułtowy odzyskały prawa miejskie. Michael Jordan rządził i dzielił na parkietach NBA a w Warszawie otwarto pierwszego w Polsce McDonaldsa. Roxette byli gwiazdą pierwszego formatu. Andrzej Gołota porzucił amatorski boks na rzecz zawodowego. Puchar Świata w skokach zgarnął Toni Nieminen. Urodzili się Peter Prevc i Thomas Diethart a także Marcin Kamiński i Selena Gomez. Nie było jeszcze na świecie ani Jaki Hvali, ani Karla Geigera, ani Władimira Zografskiego, ani Tomka Byrta ani Reruhi Shimizu. Ciekawe, w jakim wieku skończy karierę ten ostatni. Aż boję się myśleć, z czego wtedy ludzie będą słuchali muzyki. Może nie będzie do tego potrzebne żadne urządzenie? Nie było też jeszcze na świecie Justina Biebera. Co od razu przywodzi mi na myśl, że aż boję się myśleć CZEGO będą wtedy ludzie słuchać.

Gdy ponad 10 lata Kasai temu odnosił swoje poprzednie zwycięstwo (28 lutego 2004 rok w Park City), premierem Polski był Leszek Miller a papieżem wciąż Jan Paweł II. Nie było jeszcze youtube a tym bardziej facebooka. Michael Phelps nie miał na koncie żadnego ze swoich olimpijskich medali. Robet Kubica jeździł w Formule 3. Kamil Stoch cieszył się ze swoich pierwszych punktów w Pucharze Kontynentalnym. O Klemensie Murańce nie słyszał w Polsce nikt poza rodziną, trenerem i kolegami. Ludzie słuchali wtedy w Polsce Czesława Niemena, bo akurat miesiąc wcześniej mu się zmarło i to akurat w dniu, w którym zawody odbywały się w Zakopanem. Idola wygrała Monika Brodka, ludzie słuchali też debiutackiego albumu Comy. Na świecie sceny podbijali Maroon 5 i Gwen Stefani.

Noriaki jest młodszy od Nykänena zaledwie o 8 a od Weissfloga o 7 lat. I jak też już kiedyś napisałem, ale warto o tym wspomnieć, jest najprawdopodobniej jedynym skoczkiem, który rywalizował zarówno z tymi dwoma, jak i z Gregorem Schlierenzauerem.

Dobra, dość o Kasaim, warto po tym weekendzie wspomnieć też o innych skoczkach. Manuel Poppinger, etatowy kontynentalowiec (lider aktualny, jakby kto nie wiedział) w PŚ dostawał do tej pory szanse tylko w austriackiej części Turnieju Czterech Skoczni. Ni z tego ni z owego dostał w Kulm i nagle się okazał, że lotnik z niego na zawołanie. Pierwsze punkty w życiu – 12. miejsce. Drugi dzień i chłopak wskakuje do „10”. Diethart miał w Engelbergu niewiele lepsze wyniki a potem...

A swoją drogą dziwna sprawa z tym Diethartem. Wygrał TCS w cuglach i już musi odpoczywać? Przecież na mamuty nie jest za młody! 22 lata zaraz mu stuknie. Piąty sezon skacze. O co kaman? Żeby się nie rozregulował przed Soczi? To czemu w ogóle ktokolwiek skacze na mamutach?

MacKenzie Boyd-Clowes. 9 miejsce w sobotnim konkursie jest największym sukcesem kanadyjskich skoków od czasów Horsta Bulau’a. Już wiadomo, że dla zawodnika z Tronto będzie to najlepszy sezon w karierze. Czy będzie potrafił sprawić kibicom jeszcze więcej miłych niespodzianek, tak jak choćby ostatniej zimy sprawiał Władimir Zografski?

Thomas Morgenstern przypomniał nam w piątek, że skoki to jednak niebezpieczny sport. Sport dla prawdziwych twardzieli. Ja nawet nie mówię o tym, że jeśli stan zdrowia i lekarze mu pozwolą, to on wróci na skocznię. Ja mówię też o tych, którzy kilka minut po jego upadku odpychali się od belki i jechali w dół na spotkanie z przeznaczeniem. Facet ma naprawdę pecha. W sezonie olimpijskim najpierw upadek w Titisee-Neustadt, a teraz to. Facet ma naprawdę szczęście. Kuusamo w 2003, teraz te dwie kraksy i wciąż żyje. Właśnie. Morgenstern miał poważny upadek 10 lat temu. Plączą mi się dziś po felietonie te dziesięciolatki jak ofiary losu po labiryncie.

Simon Amman nie przełamał klątwy austriackiej. Do tej pory wygrywał 21 razy a w Austrii nigdy. Na 73 podia, 10 przypadło na zawody rozgrywane w Austrii, ale nigdy nie był to stopień najwyższy. I już nigdy nie będzie. Być może właśnie przez tę austriacką klątwę zakończy karierę bez zwycięstwa w TCS...

I tu mała zagadka: Co łączy Simona Ammanna, Petera Prevca i Macieja Kota?
O odpowiedzi proszę w komentarzach. Obiecuję nagrodę – niespodziankę dla pierwszej osoby, która odpowie prawidłowo. Jeśli taka nie padnie – podam ją sam w kolejnym felietonie.

Czas na tabelki. Zaczynamy od czołówki.


Czołówka PŚ 12.01.2014
LpZawodnikKrajpkt.strata1strata2
1 Kamil Stoch Polska 627 0 0
2 Gregor Schlierenzauer Austria 616 11 11
3 Simon Ammann Szwajcaria 608 19 8
4 Noriaki Kasai Japonia 546 81 62
5 Peter Prevc Słowenia 505 122 41
6 Anders Bardal Norwegia 469 158 36
7 Thomas Morgenstern Austria 438 189 31
8 Severin Freund Niemcy 404 223 34
9 Thomas Diethart Austria 395 232 9
10 Andreas Wellinger Niemcy 392 235 3

Poczet zwycięzców, w którym z radością witamy Petera Prevca i Noriaki Kasai.

Poczet Zwycięzców 12.01.2014
LpZawodnikKrajliczbaw PŚ
1 Kamil Stoch Polska 2 1
2 Gregor Schlierenzauer Austria 2 2
3 Thomas Diethart Austria 2 9
4 Simon Ammann Szwajcaria 1 3
5 Noriaki Kasai Japonia 1 4
6 Peter Prevc Słowenia 1 5
7 Thomas Morgenstern Austria 1 7
8 Severin Freund Niemcy 1 8
9 Jan Ziobro Polska 1 15
10 Anssi Koivuranta Finlandia 1 24
11 Krzysztof Biegun Polska 1 28

Dzięki nim mamy już w tabelce zwycięzców z 7 krajów. Po trzech Polaków i Austriaków, Szwajcara, Japończyka, Słoweńca, Niemca i Fina.

Tabelka podiumowa. Jeszcze bardziej kosmopolitycznie, bo dochodzi nam Norwegia.

Podium 12.01.2014
LpZawodnikKraj123razemwPŚ
1 Kamil Stoch Polska 2 2 1 5 1
2 Gregor Schlierenzauer Austria 2 1 1 4 2
2 Thomas Diethart Austria 2 0 1 3 9
4 Simon Ammann Szwajcaria 1 2 2 5 3
5 Peter Prevc Słowenia 1 2 1 4 5
6 Thomas Morgenstern Austria 1 1 2 4 7
7 Noriaki Kasai Japonia 1 0 2 3 4
8 Jan Ziobro Polska 1 0 1 2 15
9 Severin Freund Niemcy 1 0 0 1 8
10 Anssi Koivuranta Finlandia 1 0 0 1 24
11 Krzysztof Biegun Polska 1 0 0 1 28
12 Anders Bardal Norwegia 0 2 1 3 6
13 Andreas Wellinger Niemcy 0 2 0 2 10
14 Taku Takeuchi Japonia 0 1 0 1 11
15 Marinus Kraus Niemcy 0 1 0 1 12
16 Jurij Tepes Słowenia 0 0 1 1 18
17 Daiki Ito Japonia 0 0 1 1 19
18 Richard Freitag Niemcy 0 0 1 1 20

Tak, tak, Panie i Panowie. Norwegia jeszcze nie ma zwycięzcy konkursu. Ma Japonia, ma Finlandia, ma Słowenia. Norwegia ma tylko dwa drugie i jedno trzecie miejsce Bardala. Cóż się dziwić, że w Pucharze Narodów wciąż w ogonie wielkiej szóstki. Austria ma w tym sezonie problemy? Proszę mnie nie rozśmieszać. To Norwegia ma problemy i to spore. Przed rokiem wydarli Austriakom Puchar Drużynowy po iluś tam stuleciach ośmiu latach dominacji. Na półmetku tego sezonu tracą do nich 1141 punktów.

W Kulm Słowenia wyprzedziła Japonię. My straciliśmy do Niemców równe 10 punktów. (Co jest z tymi dziesiątkami ?!) A do Austrii 156. Jakby mnie kto pytał, to tę stratę odrobimy w polskich konkursach (podpowiada serce) albo podwoimy (podpowiada sceptycyzm). Więc lepiej nie pytajcie, bo wyjdę na schizofrenika i tyle. Albo kobietę.

Tabelka z Polakami.

Polacy w klasyfikacji PŚ
LpZawodnikpunkty
1 Kamil Stoch 627
14 Piotr Żyła 240
15 Jan Ziobro 232
16 Maciej Kot 231
28 Krzysztof Biegun 117
32 Klemens Murańka 97
42 Dawid Kubacki 52

Kamil (cztery tabelki, cztery razy na czele) obronił plastron lidera. Ale jeśli chce go obronić permanentnie, to oczywiście nie wystarczy łapać się do pierwszej dziesiątki, czy nawet szóstki. Trzeba regularnie stawać na podium a i wygrać by się czasem przydało. Piotr Żyła obsunął się o jedno miejsce a Janek „A imię jego czterdzieści i cztery” Ziobro o dwa. Maciek Kot awansował. Bieguna oczywiście nie było, więc też spadł w klasyfikacji. Murańka był i punktował, ale i tak wypadł z "30". Kubacki podobno poczynił postępy na treningach w Planicy. Fajnie by było potwierdzić to jakimiś punktami. To dobrze, że trener widzi postępy i zawodnik wypełnia cele. To dobrze, że widać lepsze skoki w treningach czy kwalifikacjach. Ale kibice chcą wyników a w sporcie, szczególnie takim pokazywanym w telewizji i wspieranym przez sponsorów trzeba jednak wygrywać z innymi, nie tylko z samym sobą.

W Klasyfikacji Plastikowej Kulki prowadzi Rune Velta, który jak na razie dwa razy tej zimy zajął w konkursie 31. miejsce.

I jeszcze jedna, nowa klasyfikacja - „Deszczowa jaskółka” - przyznawana drużynowo. Nagrodę na koniec sezonu otrzyma drużyna, która wypadła najsłabiej w Pucharze Świata. W tej chwili prowadzi Korea Południowa. Zawodnicy koreańscy, podobnie jak estońscy, Grek, Słowak, Szwed i Ukrainiec ani razu nie zakwalifikowali się do konkursu. Ale Koreańczycy w sumie próbowali aż 29 razy.

W drugim szeregu stoją Bułgaria (czyli Władimir Zografski) i Kazachstan. W tych drużynach raz zdarzyło się, że zawodnik dostał się do konkursu (Marat Żaparow w Kuusamo i Zografski w Lillehammer), ale obaj zajęli 50. miejsce.

Cytat zupełnie na temat: Sebastian „Tak Naprawdę” Szczęsny: „Thomas Diethart z dołu ogląda skoki konkurentów. Chociaż bardziej z platformy trenerskiej.”

Na platformie trenerskiej głowa, lewe ramię i lewa ręka. Na dole reszta. Ale ogląda się oczami, więc jednak bardziej z platformy.

Cytat zupełnie nie na temat: "Dziewczyny dzisiaj z byle kim nie tańczą. Nie wiem, czy o tym wiesz."

I tak zakończył się Puchar Świata w Lotach Narciarskich, pierwsze i ostatnie tej zimy pucharowe loty odfrunęły do historii. Teraz czas na polskie konkursy, gdzie Polacy spróbują zrobić większy raban na Wielkiej Krokwi niż Austriacy zrobili w Tauplitz. Na Malince się nie uda, bo to trochę jak robić wielki raban w filiżance od kawy. Ale tu i tam spodziewać się można wielu emocji – sportowych i kibicowskich. Podobno styczniowa obniżka formy naszych w porównaniu do grudnia jest zamierzona. Podobno wszystko idzie zgodnie z planem, bo najważniejsze są Igrzyska w Soczi. Ale też podobno w Polsce forma już ma powoli zwyżkować, by na Soczi była gotowa. Jeśli tak będzie, będziemy mieli wiele powodów do radości a o styczniowych konkursach (które przecież wcale nie są słabe, co najwyżej nie tak dobre, by zaspokoić nasze rozbuchane apetyty) zapomnimy bez żadnego żalu.

Póki co, Polsce tylko dwie rzeczy są pewne. Pierwsza to ta, że naszym będą pomagać ściany, flagi, trąby i gorące, biało-czerwone serca. Druga, że polskie konkursy uświetni swą obecnością sam Samozwańczy Autorytet we własnej, wspaniałej i jakże skromnej zarazem osobie. Drżyjcie skoczkowie i trenerzy! Drżyjcie pracownicy biura prasowego! Drżyjcie sprzedawcy grillowanych oscypków z żurawiną i golonki! Here I come!

***

Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu (dlatego jest na samym dole - ha ha!), bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejętność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem.